Muzyk, perkusista, dziennikarz, recenzent muzyczny – bydgoszczanin.
"Fajnie mi powiedział kiedyś Michał Urbaniak - ...to Bóg stworzył muzykę, a ludzie ją podzielili... i jest już sporo muzyków, którzy też to w Polsce zauważają. Lubię grać muzykę, która się przenika, nigdy nie podążałem drogami mód tylko robię swoje. Wszystko co robię staram się robić najlepiej jak potrafię. Za każdym razem wychodzę tak samo zmęczony ale i też bardzo szczęśliwy..."
Środa, 12 sierpnia 2015 – godz.18.10
Jeszcze mogłabym tak wymieniać.
- Nazbierało się trochę przez te lata. Cieszę się, że mówisz o mnie bydgoszczanin, bo nim się czuję. Kibicuję Zawiszy.
Wracamy do bydgoszczanina. Od ilu lat mieszkasz w Warszawie?
- Od ponad 30. Pojechałem tam na studia i na drugim roku zostałem szefem perkusistów Warszawskiej Opery Kameralnej. Bydgoszcz ma dobrą rękę do wyjeżdżania do Warszawy, pośród kolegów muzyków mam sporą grupę z Bydgoszczy – Krzysiu Herdzin – znakomity pianista, kompozytor, aranżer, Tomek Światczyński - pierwszy puzon w Sinfonia Varsovia. Można by długo wymieniać. Perkusja świetnie się trzyma siłami ludzi, którzy wyjechali stąd.
Co Ci dała Bydgoszcz?
- Świetny background a przede wszystkim co najmniej kilku nauczycieli – nieodżałowany Marian Gordiejuk i moi profesorowie od perkusji, którzy zagonili mnie do roboty. Bydgoszcz dała mi takie poczucie, że wszystko trzeba sobie swoimi rękoma wyszarpać. Z taką bazą wyjeżdżałem do Warszawy i wiedziałem, że nie będzie mi łatwo i że będę musiał do wszystkiego dojść ciężką pracą.
Jesteś skażony genetycznie muzyką.
- Z linii ojca wszyscy są muzykami, a świętej pamięci mama była fanką opery i miała świetny gust. Mój stryj, to można powiedzieć, fabryka jeśli chodzi o perkusję.
Tak balansujesz od lat między muzyką klasyczną a wszelaką inną.
- To można tak powiedzieć. Ja w ogóle nie dzielę muzyki. Fajnie mi powiedział kiedyś Michał Urbaniak - "to Bóg stworzył muzykę, a ludzie ją podzielili" i jest już sporo muzyków, którzy też to w Polsce zauważają: Grześ Piotrowski czy Krzyś Herdzin. Lubię grać muzykę, która się przenika, Nigdy nie podążałem drogami mód tylko robię swoje.
Przeniosłeś się do Warszawy na studia i trafiłeś do Akademii Muzycznej do klasy...
- Do stryja – Edwarda Iwickiego, który zawsze mówił, że musi ode mnie wymagać dwa razy więcej, ale mnie to nie przeszkadzało. W pierwszym zespole jazzowym grałem na fortepianie. Tak wszedłem w ten rynek, po drodze Opera Kameralna, potem poznałem Mirka Kaczmarczyka, a następnie poznali mnie z Józefowiczem i Stokłosą. Tak wszystko szło różnymi niezależnymi drogami.
Napracowałeś się trochę.
- Ja lubię pracować. Jak nie mam niczego do roboty to wtedy się nudzę. Mam teraz taki moment, że mam czasami pół godziny wolnego żeby w ogrodzie zjeść śniadanie.
Gdybyś musiał wybrać między operą a np. jazzem, pewnie byłbyś nieszczęśliwy?
- Pewnie tak, bo każdy z tych gatunków ma inny rodzaj wrażliwości, ale wszystko co robię wymaga ode mnie bardzo wysokiego poziomu skupienia. Także tutaj docieramy do pewnego poziomu świadomości, czy czerpiemy z tych pokładów wiedzy, czerpiemy jakby z tego samego wiadra. Wszystko co robię staram się robić najlepiej jak potrafię. Za każdym razem wychodzę tak samo zmęczony ale i też bardzo szczęśliwy.
Gdzie i kiedy znajdujesz czas żeby grać np. z Loud Jazz Bandem, czy być dziennikarzem i recenzentem?
- Między (śmiech). To jest chyba najlepsza odpowiedź. Dodatkowo zajmuje się menadżersko, produkuję koncerty. Najważniejsze, że jest przyzwolenie na to.
Recenzujesz – lubisz to?
- Przyznam Ci się do czegoś – 30 lat siedzenia w fachu dziennikarskim i dorosłem do tego, że nie chcę już pisać źle o muzyce. Zdarzyło mi się napisać złą recenzję i po 20 latach zagrać z tym muzykiem na jednej scenie. Nie chcę pisać źle bo wiem jak są te nagrania okupione ciężką pracą. Jednym słowem można zabić. Dajmy młodym szansę jak drugą złą płytę wydadzą to napiszmy o tym.
Twoim zdaniem dziennikarstwo upada?
- Powiem jak Wojtek Konikiewicz, który stwierdził, że jeżeli dziennikarstwo, krytyka ma istnieć to powinny być tworzone programy stypendialne, żeby dziennikarze czuli się niezależni, żeby nie byli „do kupienia”. Byłem na koncercie Jose Carrerasa, który śpiewał wszystkie utwory przearanżowane o sekundę wielką w dół – co dla tenora jest łatwiejsze. Pani dziennikarz zauważyła to na koncercie i narzekała, a dzień później czytam recenzję – same peany – w jakiej to świetnej formie był Jose Carreras.
Twoje dzieci poszły w Twoje ślady?
- Myśleliśmy, że córka pójdzie, była w szkole muzycznej, ale chyba nie będzie muzykiem. Syn nie chciał grać, ale ma dobry gust – słucha dobrej muzyki. Nigdy swoich dzieci nie zmuszałem by poszły w moje ślady. Żeby robić znakomite rzeczy nie trzeba być muzykiem. Bardzo często ambicje rodziców odbiegają od predyspozycji dzieci.
Zobacz także
Światowej sławy śpiewak, który występował na największych scenach świata, od końca XX wieku reżyser operowy, kolekcjoner sztuki, przez ostatni tydzień… Czytaj dalej »
Lider i gitarzysta grupy NaVi „...sztuka naprawdę jest wymagająca, dlatego że to co się napisze, gdzieś tam w jakimś felietonie, w artykule, w czymś… Czytaj dalej »
Sześć lat po wydaniu ostatniego albumu „Miód i dym”, który miał premierę w 2017 roku, wydała kolejną solową płytę „Śnienie”. „...muszę… Czytaj dalej »
Niedawno ukazał się drugi zestaw nagrań pianisty Mieczysława Kosza wynalezionych w Archiwum Polskiego Radia. Szesnaście utworów zarejestrowanych w latach… Czytaj dalej »
Polski gitarzysta, kompozytor i wokalista. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Popularność zdobył dzięki występom w zespołach Breakout, Test i Perfect… Czytaj dalej »
Aktor teatralny, musicalowy i filmowy, a ostatnio piosenkarz. „...zamykałem się, jak nikogo nie było w domu, albo jak była babcia gdzieś w drugim pokoju… Czytaj dalej »
Dyrygent brazylijskiego pochodzenia, który 6 października br. poprowadził „Galę Operową” na zakończenie 61. Bydgoskiego Festiwalu Muzycznego – Kontrasty… Czytaj dalej »
Aleksandra Borak znana z formacji „NasTroje” debiutuje jako Olka z piosenkami „Ruletka” i „Zimno mi”. „...zaczęłam śpiewać, jak byłam w przedszkolu… Czytaj dalej »
Anna - już nie Ania - wydała właśnie kolejny singiel z nowego albumu. Piosenka nosi tytuł „Plan na miłość”. „...chcemy kochać, chcemy być kochani… Czytaj dalej »
Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, „Bydgoszczanin roku 2022”. „...ilość problemów związanych z funkcjonowaniem instytucji znacząco przekracza te… Czytaj dalej »