Przewodniczący toruńskiej Rady Miasta i rzecznik Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, historyk, dziennikarz.
"Gdybym mógł wszystko zacząć od nowa to zostałbym dyrygentem symfonicznym – zupełnie nie wiem czemu. Może to taki rodzaj ekspresji, której człowiek potrzebuje słuchając muzyki klasycznej. A może to wynika nie z miłości do muzyki, a z chęci dominowania..."
Środa, 17 grudnia - godz.18.10
Tyle funkcji i zawodów, które mimo krótkiego życia masz na swoim koncie to tylko pozazdrościć.
- No to się okaże czy jest czego zazdrościć. To co czuję to obawy i pewien strach. To jest dla mnie debiut w Radzie Miasta mimo, że samorząd obserwowałem od dawna. Interesuję się życiem miasta nie mniej jednak mandat radnego czyli zobowiązanie wobec mieszkańców, którzy obdarzyli mnie zaufaniem i funkcja przewodniczącego Rady Miasta, czyli ogromne zobowiązanie wobec radnych to ciężar, który czuje.
Do tego praca wykładowcy.
- To przede wszystkim, Uniwersytet jest moim najważniejszym miejscem, i ja się czuję przede wszystkim pracownikiem naukowym uniwersytetu, a wszystko pozostałe to przemijający dodatek.
Przed laty chciałeś zostać plastykiem.
- Tak, jestem absolwentem Liceum Plastycznego w Bydgoszczy, o czym z dumą zawsze wyznaję. Nie udało się moim nauczycielom zrobić ze mnie artysty plastyka, ale to 5-letnie doświadczenie jest najlepszym doświadczeniem w moim życiu. I mimo, że się wiele wspaniałych chwil wydarzyło od tamtych czasów to uważam, że były najlepsze moje lata. Ta szkoła pozwoliła mi spojrzeć na wiele rzeczy z pewnej perspektywy, jeśli dzisiaj umiem patrzyć na pewne rzeczy z dystansem to jestem przekonany, że to zasługa Liceum Plastycznego w Bydgoszczy.
Po "plastyku" jednak wiązałeś swoją przyszłość ze sztukami pięknymi?
- Masz na myśli moje pierwsze studia? Przy wyborze kierowałem się jedynym rozsądnym kryterium mianowicie poszedłem tam gdzie poszli moi przyjaciele. Dwaj z nich wybierali się na Sztuki Piękne w Poznaniu, a ja wybrałem UAM i historię sztuki. Prawdziwy dramat się rozegrał kiedy okazało się, że ja się dostałem na historię sztuki, a oni na sztuki piękne nie. Po pół roku cierpienia i studiowania wróciłem do domu. W międzyczasie był półtoraroczny epizod w Bydgoszczy, tu studiowałem historię i dzięki temu mogłem współpracować z Polskim Radiem PiK, to był rok 1994. Później wróciłem do Torunia i związałem się z UMK. Myślałem o przeróżnych kierunkach, chodziła mi po głowie psychologia, politologia czy archeologia, ale zostałem historykiem i bardzo dziś się z tego cieszę. Dużo w moim życiu było przypadków – szczęśliwych, które okazały się fantastyczną szansą. Dzięki tej historii zainteresowałem się wieloma rzeczami, które potem okazały się bardzo ważne.
Ta historia Cię mocno wciągnęła?
- Wciągnęła, ja w liceum interesowałem się historią i przedmiotami humanistycznymi, ale zawsze myślałam, że to wynika z mojej organicznej niechęci do matematyki. Pamiętam do dziś jak pani od matematyki wezwała moich rodziców i powiedziała im że została przeze mnie oszukana. To się działo po pierwszej klasówce. Pani powiedziała, że czuje się oszukana bo wyglądałem jakbym matematykę rozumiał. Na wyglądzie się skończyło. I stąd myślałem, że moje zainteresowanie przedmiotami humanistycznymi wynikają z obaw przed matematyką, ale historia okazała się być bardzo fajny kierunkiem wymuszającym myślenie. Początkowo się zajmowałem historią PRL, pisałem doktorat z historii propagandy Polski Ludowej ale w międzyczasie miałem swoje zainteresowania które szły w zupełnie inne strony geograficznie.
Zainteresowałeś się Czechami.
- Udało mi się wyjechać na trzy miesiące na Uniwersytet Karola, nauczyć się języka. W międzyczasie te czeskie zainteresowania przerodziły się w zainteresowania naukowe. Dziś zajmuję się naukowo Czechami, sytuacją polityczną i życiem obywatelskim Czech. Chodzi mi po głowie żeby spisać historię równoległą Polski i Czechosłowacji.
W tej chwili prowadzisz zajęcia nie na historii?
- Nie, jestem pracownikiem Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych w katedrze Europy Wschodniej. Prowadzę zajęcia poświęcone Europie środkowej i Wschodniej szczególnie zajmuję się Czechami.
A czy czegoś w swoim życiu nie robiłeś co Ci chodzi po głowie?
- Gdybym mógł wszystko zacząć od nowa to zostałbym dyrygentem symfonicznym – zupełnie nie wiem czemu. Nie znam nut, nie mam słuchu, uwielbiam muzykę symfoniczną i chodzę na koncerty kiedy to tylko możliwe. Nie wiem skąd takie marzenie, może ta dyrygentura to taki rodzaj ekspresji której człowiek potrzebuje słuchając muzyki klasycznej. A może to wynika nie z miłości do muzyki, a z chęci dominowania.