Pisarka, z wykształcenia menadżer i bankowiec, od kilku lat pisze zawodowo książki dla dorosłych i dla dzieci.
"Piszę o życiu, które sama znam. Niekiedy nawet wplatam teksty moich dzieci. Niektóre fragmenty są prawdziwe, które sama przeżyłam..."
Środa, 1 października - godz.18.10
Spełnia się Pani i promuje na facebooku. Jak nazwać tę chorobę?
- To jest nałóg, który motywuje mnie do wielu rzeczy.
Facebook jest też miejscem dyskusji Pani czytelniczek, a raczej czytelników, bo mężczyźni tam też się wypowiadają.
- Coraz więcej jest Panów, chociaż oni wybierają moje poważniejsze książki jak "Zamek z piasku" czy "Opowieść niewiernej". Chociaż ostatnia moja książka "Szczęście pachnące wanilią", która dotyczy mężczyzny wieku średniego, który kupił sobie samochód i go pieści w wolnych chwilach, jest dla mężczyzn lekturą wskazaną.
Ten stosik Pani książek rośnie. Ile już jest pozycji?
- Już naliczyłyśmy 10, przez siedem lat pisania.
Jest Pani z wykształcenia bankowcem, menadżerem, to nie idzie w parze z Pani wykonywanym zawodem.
- Nad czym ubolewa mój mąż i ojciec, który wszystkiego się spodziewał, ale nie tego, żeby jego córka została pisarką. Faktycznie skończyłam różne dziwne szkoły, ale to się przydaje nawet w pisaniu.
Skąd Pani czerpie te historie?
- Mam je w głowie, a potem konsultuje z moimi "czytaczkami". Niedawno je pytałam o "singielkę" z wielkiego miasta, która była bohaterką mojej opowieści. Chciałam się dowiedzieć gdzie chodzą wieczorami takie osoby. Jak pisałam książkę "Zamek z piasku" konsultowałam z czytelniczkami ich problemy z zajściem w ciążę. Niedawno ktoś mi nawet zarzucił, że cóż ze mnie za pisarka skoro opisuje cudze historie, że kradnę te opowieści. Niekiedy mam wrażenie, że już każda historia została opisana.
Opisuje Pani swoje historie, swoje życie?
- Piszę o życiu, które sama znam. Niekiedy nawet wplatam teksty moich dzieci. Niektóre fragmenty są prawdziwe, które sama przeżyłam.
Czyta Pani recenzje, przejmuje się nimi?
- Każdy ma prawo powiedzieć, że mu się książka nie podoba. Mam do tego podejście na pozór luźne i obojętne, ale nie ukrywam, że one bolą. Niedawno dotarłam do recenzji mojej pierwszej książki z 2008 roku. Przeczytałam m.in. "... jak ona maturę zdała, jak dostała się na studia, … żenujące dialogi" i powiem, że myślałam, że się już wyleczyłam z tego bólu w środku, ale popsuło mi to humor na cały wieczór.
Ma Pani pośród swoich czytelniczek grupę wsparcia?
- Tak, staram się, żeby było przyjemnie. Mam tzw hejterów, nawet jednego ostatnio wyrzuciłam. Wiem, że z punktu marketingowego takich rzeczy się nie robi, ale stwierdziłam, że jest to fanpage, czyli jeżeli ktoś nie potrafi się przystosować do zasad tam panujących to nie musi tam być.
Nie chciałaby Pani aby książki dostały drugiego życia np. będąc kanwą do filmu czy słuchowiska?
- Bardzo bym chciała, ale do tego trzeba mieć trochę szczęścia. Moja "Szkoła żon" mogłaby być serialem. Zobaczymy … przymierzam się z moją koleżanką pisarką do napisania scenariusza na komedię. Jak skończymy pisać swoje zamówione książki może spełnimy nasze marzenia.
Czy Wy pisarki trzymacie się razem, czy są przyjaźnie między pisarkami?
- Jest różnie. Są przyjaźnie, mam kilka koleżanek pisarek Kasię Bondar czy Nataszę Sochę, są i inne. Kasia Michalak, której wiele zawdzięczam. Staramy się wspierać. Sama nie wchodzę w plotkarskie i nienawistne kółka, bo mnie to nie bawi.
Pani kariera jest bardzo błyskotliwa i to bez żadnych znajomości? Czyli można?
- Można. U mnie wszystko jest jakimś szczęściem. W Wietnamie ukazuje się już moja druga książka. A wszystko zaczęło się przypadkiem – tłumaczka będąc w Warszawie kupiła moją książkę i sama zaproponowała, żeby moja "Szkoła żon" ukazała się w Wietnamie.
I Pani pojechała promować do Wietnamu swoją książkę. Jak było?
- Czułam się jak w najbliższej rodzinie. Książka ta trochę skandalizowała rynek, podobno jeszcze dwa lata temu nie mogłaby ona się tam ukazać. Dziś, po rewolucji obyczajowej dostaję maile od wietnamskich czytelniczek z pochwałami.
Ściągnęła Pani jakieś inspiracje z Wietnamu do kolejnej książki?
- Oczywiście, marzy mi się romans w zatoce ha long. Może brzmi to tak bardzo egzotycznie. Ten pomysł we mnie tkwił już od dawna, ale nie opowiem Pani bo się boję, że mi go ktoś podkradnie.
Zobacz także
Wokalista i bard wspomina swoją współpracę z Ernestem Bryllem. „...Na początku był człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i też dystansem do siebie… Czytaj dalej »
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »