Wokalistka, scenarzystka, reżyserka filmowa i feministka. Jej ostatnia płyta "Jazz na ulicach" zdobyła miano złotego krążka..
"Moi rodzice nigdy nie chcieli żebym była muzykiem, wiedzieli, że to niewdzięczny i trudny zawód. Robili wszystko żebym tym muzykiem nie została, nawet nie zapisali mnie do szkoły muzycznej. Dopiero mając 9 lat sama tupnęłam nogą i kazałam się do tej szkoły muzycznej zapisać..."
Środa, 06 sierpnia - godz.18.10
Maria już nie Marysia? Taki niespokojny duch?
- Oj tak czasami niespokojny, czasami nie.
Muzyka i obraz są w kręgu Twoich zainteresowań, choć genetycznie skazana byłaś na muzykę, a właściwie na jazz.
- Moi rodzice nigdy nie chcieli żebym była muzykiem, wiedzieli, że to niewdzięczny i trudny zawód. Robili wszystko żebym tym muzykiem nie została, nawet nie zapisali mnie do szkoły muzycznej. Dopiero mając 9 lat sama tupnęłam nogą i kazałam się do tej szkoły muzycznej zapisać. No i nie dało się od tego uciec. Jako dziecko jeździłam z rodzicami w trasy koncertowe, niemalże wychowywałam się na scenie i to była moja decyzja. Moja mama dopiero kiedy zrobiłam film "Dzień kobiet", po premierze przyszła do mnie i powiedziała, "no teraz już się nie martwię o Ciebie, masz już jakiś porządny zawód". A ja już nagrałam do tej pory 11 płyt.
Takie łączenie dwóch pasji dopełnia, a nawet uzależnia.
- Uzależnia i to bardzo, obie te pasje są bardzo zazdrosne i są jak narkotyk. Jak ktoś się zajmie muzyką to nigdy nie przestanie – zawsze się do niej wraca. Podobnie jest z filmem. Chociaż obie te dziedziny są podobne do siebie, to jednak muzyka jest bardziej taką dziedziną abstrakcyjną, gdzie na te emocje się wpływa niewerbalnie. W filmie musi być bohater, konflikt i historia. Powiem szczerze, że nigdy nie sądziłam, że uda mi się te obie pasje pogodzić. To nie jest proste, ale nauczyłam się z tym żyć.
W którym momencie pomyślałaś, że oprócz muzyki zajmiesz się też obrazem?
- Właściwie od dziecka. Zawsze odkąd pamiętam biegałam z jakimiś kamerkami, najpierw był taki wielki VHS, potem pracowałam w Tęczowym Music Boxie i też mnie obraz interesował. Do końca wtedy nie wiedziałam na czym polega reżyseria filmowa, myślałam, że będę robić teledyski muzyczne, moim guru był Zbigniew Rybczyński. Potem kiedy dostałam się do łódzkiej filmówki dopiero się przekonałam, że reżyseria filmowa to zupełnie coś innego. Dawniej lubiłam przerost formy nad treścią, a teraz wręcz odwrotnie dla mnie film jest rodzajem poważnej dyskusji z widzem, też takim manifestem poglądów i próbą zawalczenia o to, żeby świat był trochę lepszy.
A ile w Tobie jest z feministki?
- Bardzo dużo, jestem stuprocentową feministką. To słowo tylko w Polsce brzmi pejoratywnie, to propaganda mężczyzn. Tak się myśli, że feministka to taki babochłop. Ja jestem prawdziwą kobietą, matką - ubieram się w sukienki, chodzę w butach na obcasach i to mi nie przeszkadza być feministką i walczyć o prawa kobiet.
Łatwo Ci jest pogodzić bycie matką i spełniającą się w zawodzie kobietą?
- Mogłam mieć dziecko wcześniej, ale fajne jest takie dojrzałe macierzyństwo. Dziecko mi dało wielkie szczęście, także w życiu zawodowym. Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo pracowite, mogłam się spełniać. To dzięki temu, że mam wspaniałego faceta i dziadków, którzy mi bardzo pomagają.
Też będziesz taką mamą jak Twoi rodzice, którzy nie chcieli żebyś była muzykiem.
- Widzę po sobie, że od tego nie da się uciec. Lilka jeździ z nami na koncerty, muzyka jest wszędzie – ona śpiewa już i tańczy. Będę chciała ją zapisać do szkoły muzycznej niezależnie od tego czy tym muzykiem zostanie. Szkoła muzyczna daje fantastyczny rozwój osobowości i dyscyplinę, która się przydaje w życiu.
Który moment w życiu muzycznym był przełomowy?
- Trudno powiedzieć, chyba płyta "Tribute to Krzysztof Komeda". To był pierwszy moment kiedy przestano mnie traktować jak Marysię z Tęczowego Music Boxu i zaczęto traktować mnie normalnie. To był przypadek, dostałam propozycję zrobienia jednego remixu kompozycji Komedy, moi rodzice znali się z Komedą, znali też Zofię Komedową żonę Krzysztofa. Postanowiłam brnąć w to, do Zosi Komedowej mówiłam "ciociu" i dostałam pakiet płyt z muzyką filmową, do której napisałam teksty. Komeda może nie napisał wielu piosenek, ale był specjalistą od przepięknych melodii. Uwielbiam korzenie, bez korzeni byśmy byli nikim. Mam nadzieję, że Komeda nie miałby nic przeciw mojej wizji jego kompozycji. To było dla mnie spotkanie z wielkim nauczycielem.
Zobacz także
Światowej sławy śpiewak, który występował na największych scenach świata, od końca XX wieku reżyser operowy, kolekcjoner sztuki, przez ostatni tydzień… Czytaj dalej »
Lider i gitarzysta grupy NaVi „...sztuka naprawdę jest wymagająca, dlatego że to co się napisze, gdzieś tam w jakimś felietonie, w artykule, w czymś… Czytaj dalej »
Sześć lat po wydaniu ostatniego albumu „Miód i dym”, który miał premierę w 2017 roku, wydała kolejną solową płytę „Śnienie”. „...muszę… Czytaj dalej »
Niedawno ukazał się drugi zestaw nagrań pianisty Mieczysława Kosza wynalezionych w Archiwum Polskiego Radia. Szesnaście utworów zarejestrowanych w latach… Czytaj dalej »
Polski gitarzysta, kompozytor i wokalista. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Popularność zdobył dzięki występom w zespołach Breakout, Test i Perfect… Czytaj dalej »
Aktor teatralny, musicalowy i filmowy, a ostatnio piosenkarz. „...zamykałem się, jak nikogo nie było w domu, albo jak była babcia gdzieś w drugim pokoju… Czytaj dalej »
Dyrygent brazylijskiego pochodzenia, który 6 października br. poprowadził „Galę Operową” na zakończenie 61. Bydgoskiego Festiwalu Muzycznego – Kontrasty… Czytaj dalej »
Aleksandra Borak znana z formacji „NasTroje” debiutuje jako Olka z piosenkami „Ruletka” i „Zimno mi”. „...zaczęłam śpiewać, jak byłam w przedszkolu… Czytaj dalej »
Anna - już nie Ania - wydała właśnie kolejny singiel z nowego albumu. Piosenka nosi tytuł „Plan na miłość”. „...chcemy kochać, chcemy być kochani… Czytaj dalej »
Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, „Bydgoszczanin roku 2022”. „...ilość problemów związanych z funkcjonowaniem instytucji znacząco przekracza te… Czytaj dalej »