A kto wpadł na pomysł nagrania tej płyty.
KG – Maciej przyszedł do mnie pytając czy nie miałabym ochoty pograć muzyki Nat King Cole'a, bo od lat go słucha.
MM – Od dzieciństwa on i jego głos miały wpływ na mnie, jakoś się dobrze czułem z jego muzyką. I zawsze moim marzeniem było nagranie tych piosenki, zadedykować mu – zrobić coś wspólnie dla Nat King Cole'a. Nadarzyła się okazja bo była 50 rocznica jego śmierci i w lutym razem z orkiestrą sopocką Wojciecha Rajskiego mieliśmy koncert.
KG – Ale też warto wspomnieć, że Maciej ma bardzo zbliżoną barwę głosu do Nat King Cole'a. Nie odbiega to stylistycznie. Taki ciepły, miękki wręcz pościelowy głos.
MM – Kobiety mdleją? Nat King Cole kiedyś powiedział, że głosem chciałby zmienić świat na lepszy. Ja też - jestem kontynuatorem tej tradycji. Przed koncertem pytam publiczności czy da się zmienić świat na lepsze – wtedy mówią, że nie, a po koncercie, że da się – więc to chyba działa.
KG – Maciej wcześniej współpracował z zespołem Leszcze, lubił popową muzykę, a tu jazzowe brzmienie – więc to taka nowa odsłona.
MM – Coś nowego w mojej praktyce zawodowej. Głos śpiewany blisko mikrofonu, do tego otoczony "pierzynką" smyczków i taka delikatna gitara w rękach Krzysi Górniak. Czy ja Ci mówiłem, że świetnie grasz…?
Jak się zgadzaliście w tym mariażu dwóch gitar?
KG – Współpraca rozpoczęła się właśnie od dwóch gitar.
MM – Ale baliśmy się – bo zrobić Tribute to - fajnie fajnie, ale zawsze jest niebezpieczeństwo, że się zrobi gorzej niż oryginał.
KG – Gorzej, albo zrobi się powtórkę – kopię. My chcieliśmy zrobić coś niegorszego, ale i podkreślającego nasze osobowości. Ta muzyka miała być dla nas inspiracją.
MM – Ostatnio mam zachwyt grą na gitarze. Kupiłem sobie piękny instrument i pamiętam jak na pierwszej próbie zagraliśmy "A Blossom Fell"
KG – I zaczęliśmy myśleć o aranżu – co ja bym mogła dograć do tego co Maciej gra. Każdy utwór, który wymyślaliśmy zabierał nam kilka godzin. Najpierw udało nam się nagrać je w duecie i to już się bardzo podobało. Potem dograliśmy, do niektórych utworów, sekcję rytmiczną, a na końcu doszedł Atom String Quartet. Było bardzo przyjemnie.
MM – Mam nadzieję, że to słychać na płycie, że jest taka radość muzykowania.
KG – Maciej przyszedł do mnie pytając czy nie miałabym ochoty pograć muzyki Nat King Cole'a, bo od lat go słucha.
MM – Od dzieciństwa on i jego głos miały wpływ na mnie, jakoś się dobrze czułem z jego muzyką. I zawsze moim marzeniem było nagranie tych piosenki, zadedykować mu – zrobić coś wspólnie dla Nat King Cole'a. Nadarzyła się okazja bo była 50 rocznica jego śmierci i w lutym razem z orkiestrą sopocką Wojciecha Rajskiego mieliśmy koncert.
KG – Ale też warto wspomnieć, że Maciej ma bardzo zbliżoną barwę głosu do Nat King Cole'a. Nie odbiega to stylistycznie. Taki ciepły, miękki wręcz pościelowy głos.
MM – Kobiety mdleją? Nat King Cole kiedyś powiedział, że głosem chciałby zmienić świat na lepszy. Ja też - jestem kontynuatorem tej tradycji. Przed koncertem pytam publiczności czy da się zmienić świat na lepsze – wtedy mówią, że nie, a po koncercie, że da się – więc to chyba działa.
KG – Maciej wcześniej współpracował z zespołem Leszcze, lubił popową muzykę, a tu jazzowe brzmienie – więc to taka nowa odsłona.
MM – Coś nowego w mojej praktyce zawodowej. Głos śpiewany blisko mikrofonu, do tego otoczony "pierzynką" smyczków i taka delikatna gitara w rękach Krzysi Górniak. Czy ja Ci mówiłem, że świetnie grasz…?
Jak się zgadzaliście w tym mariażu dwóch gitar?
KG – Współpraca rozpoczęła się właśnie od dwóch gitar.
MM – Ale baliśmy się – bo zrobić Tribute to - fajnie fajnie, ale zawsze jest niebezpieczeństwo, że się zrobi gorzej niż oryginał.
KG – Gorzej, albo zrobi się powtórkę – kopię. My chcieliśmy zrobić coś niegorszego, ale i podkreślającego nasze osobowości. Ta muzyka miała być dla nas inspiracją.
MM – Ostatnio mam zachwyt grą na gitarze. Kupiłem sobie piękny instrument i pamiętam jak na pierwszej próbie zagraliśmy "A Blossom Fell"
KG – I zaczęliśmy myśleć o aranżu – co ja bym mogła dograć do tego co Maciej gra. Każdy utwór, który wymyślaliśmy zabierał nam kilka godzin. Najpierw udało nam się nagrać je w duecie i to już się bardzo podobało. Potem dograliśmy, do niektórych utworów, sekcję rytmiczną, a na końcu doszedł Atom String Quartet. Było bardzo przyjemnie.
MM – Mam nadzieję, że to słychać na płycie, że jest taka radość muzykowania.