Aktor teatralny, filmowy, piosenkarz, gitarzysta , kompozytor. Na swojej płycie, która jest zapisem koncertu w Trójce tworzy cudowny teatr jednego aktora, nie tylko śpiewa, ale i świetnie monologuje.
"Byłem nieśmiałym gościem, który nie przepadał za publicznym występowaniem mówiąc różne teksty. Jak zapowiedziałem, że idę do szkoły aktorskiej to się wszyscy mnie obśmiali. Ale ja się zaparłem i okazało się, że słusznie, że to było to, co powinienem robić..."
Środa, 26 listopada - godz.18.10
Jest Pan osobą o wielu talentach. Aktor filmowy, teatralny, a dla mnie Pana śpiewanie i granie jest od pewnego czasu pewnym pozytywnym odkryciem, choć nie śpiewa Pan od niedawna. Jak zdefiniować to co Pan robi? Czy to jest piosenka aktorska?
- To nie ma nic wspólnego z piosenką aktorską, choć i ten gatunek nie jest mi obcy. Zawsze interesowała mnie gitara, od dziecka. Sam się nauczyłem na niej grać. A ponieważ to były ciężkie czasy, nie mogłem kupić w sklepie strun, więc jak pękały i zostały mi trzy, musiałem je tak dostroić, by gitara brzmiała.
Za głowę się chwytam jak widzę opisany na okładce Pana płyty strój gitarowy, który Pan wykorzystywał EHEEHE.
- To są dwie struny – strojone w oktawach. Tylko żeby na tym zagrać musiałem parę lat na to poświęcić. Już jako dojrzały człowiek, bo karierę rockową zakończyłem najpierw w roku 1970. Wtedy nie było gdzie grać, ani dla kogo, bo nikt tej muzyki "w naszej wiosce" nie rozumiał. Jednym słowem było ciężko. Pomyślałem sobie, że jeśli mam grać muzykę w knajpach, czy na promach, muszę sobie znaleźć inne zajęcie. I coś mi wtedy podpowiedziało, żebym został aktorem. Ten bakcyl teatralny wziął górę nad gitarą i ostro się zabrałem do pracy. Skończyłem krakowską szkołę teatralną, moim profesorem był już dziś nieżyjący Jerzy Jarocki i to dzięki niemu po szkole znalazłem się w najlepszym teatrze w Polsce, czyli w Teatrze Dramatycznym Gustawa Holoubka.
Bo Pan jest Warszawiakiem?
- Tak!
To wybór krakowskiej szkoły był pierwszym wyborem?
- Nie, ja parę razy zdawałem do szkół. Najpierw musiałem złapać bakcyla, potem zobaczyć jak to się je. Byłem nieśmiałym gościem, który nie przepadał za publicznym występowaniem mówiąc różne teksty. Jak zapowiedziałem, że idę do szkoły aktorskiej to się wszyscy ze mnie obśmiali. Ale ja się zaparłem i okazało się, że słusznie, że to było to, co powinienem robić. Tak było do roku 1984, kiedy to władze ówczesne rozwiązały teatr. Więc ta data – 1984 rok jest początkiem mojej kariery muzycznej. Wtedy na poważnie usiadłem do gitary i zacząłem ćwiczyć. Zrobiłem całą tabulaturę i sposób poruszania się po tym stroju i musiałem wykombinować muzykę, którą by się dało na tym grać. Tak powstała 20 lat temu moja pierwsza płyta „Strona A”, na której zagrałem z Krzysztofem Ścierańskim, Tomkiem Stańko i świętej pamięci Tomkiem Szukalskim. Płyta ta miała bardzo trudną drogę, z różnych przyczyn, ale muzyka nie zestarzała się do dziś. Dziesięć lat ta płyta czekała na wydanie i dopiero dziesięć lat temu znajomi mnie namówili, żebym zaczął pisać teksty. Napisałem jeden, drugi, potem chciałem je czymś połączyć i tak powstała pewna historia. Zrobiłem pokaz w teatrze, aby sprawdzić te teksty na publiczności. I stworzyłem pewną estradową maszynę, w którą można wkładać różne rzeczy, które będą sprawiać, że będzie chodziła. Całość to opowieść o losie, o pewnym człowieku. Nawet nie wiem jak to zdefiniować czy to sztuka, czy to koncert. Z tym, że muzyka rockowa nie lubi nieprawdy, więc tę postać wziąłem na siebie, choć to nie jestem ja.
Czy Zocha i Wioleta to są pełnokrwiste postaci, czy wykreowane?
- Wzięły się one z wyobraźni. Kilka powiedzeń jest kultowych, które prześladują mnie przez całe życie np. "Ty, zostaw te gitarę i weź się do jakiej roboty". A postać Wiolety miała kilka pierwowzorów. To jest taka osoba, zwierzę telewizyjne, które umie wszystko załatwić i znakomicie porusza się w świecie showbiznesu, więc to nie jest jedna osoba.
Zaczynał Pan od Stachury?
- Nie, od Jonasza Kofty. Dostałem nagłe zastępstwo za Mariana Opanię w spektaklu "Kofta" w Ateneum. Dostałem do zaśpiewania "Szary poemat" rzecz, która do tej pory nie była piosenką, ze znakomitą muzyką Wojtka Borkowskiego. Jak zaśpiewałem ten utwór, który trwał prawie siedem minut i to było takie emocjonalne oczyszczenie, to dopiero po tym polubiłem swój wokal. Potem Jerzy Satanowski wziął mnie do projektu "Stachura" i ten Stachura mi towarzyszy. Przez te 11 lat zacząłem używać trochę innego śpiewania, które zaprocentowało mi w obecnej technice wokalnej. To jest początek mojej drogi i sam nie wiem, w którą stronę pójdę.
Zobacz także
Wokalista i bard wspomina swoją współpracę z Ernestem Bryllem. „...Na początku był człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i też dystansem do siebie… Czytaj dalej »
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »