Pianista, współtwórca "Filharmonii Dowcipu".
"Nasza "Filharmonia Dowcipu" jest instytucją unikatową, dość dużą i niezwykle nieekonomiczną - pozbawioną jakiegokolwiek kontaktu z władzą, która mogłaby wesprzeć tę instytucję pieniędzmi. Ten stopień nieekonomiczności powoduje, że lawirujemy na linie..."
Środa, 15 października - godz.18.10
Jest Pan pianistą wszechstronnym, gra Pan klasykę, rozrywkę, improwizuje, wszystko to z dużym poczuciem humoru. Sam ma Pan poczucie humoru?
- Czy ja wiem? Mój dzielnicowy się śmieje. Kiedyś pianista, to osoba grająca na fortepianie. Potem instrumentaliści zaczęli się specjalizować, i są ci którzy grają wyłącznie Chopina, albo muzykę dawną na instrumentach z epoki. Ja zdecydowałem się zakończyć pewien etap grania klasyki na poważnie. Zagrałem już wszystkie koncerty, które chciałem zagrać. Oczywiście można by to rozwijać, ale stwierdziłem, że nie jest to miejsce dla mnie, środowisko zaczęło mnie denerwować. Należy sobie zdać sprawę, że grając koncerty filharmoniczne jesteśmy pracownikami budżetu, utrzymuje nas społeczeństwo.
Waszą "Filharmonię Dowcipu" też utrzymuje społeczeństwo?
- Nieprawda – nas utrzymuje publiczność. To jest zupełnie co innego. Publiczność to są wolni ludzie, których nikt do niczego nie przymusza. A społeczeństwo płaci podatki, czy chce czy nie chce.
Ale do filharmonii na te Pana poważne koncerty przychodziła publiczność.
- Rożnie z tym bywało. Ludzie są zagonieni, dużo pracują i jak znajdą czas wolny to chcą czegoś co sprawi im przyjemność. Nasza "Filharmonia Dowcipu" jest instytucją unikatową, dość dużą, na scenę wychodzi 25 osób i niezwykle nieekonomiczną. Pozbawioną jakiegokolwiek kontaktu z władzą, która mogłaby wesprzeć tę instytucję pieniędzmi. Ten stopień nieekonomiczności powoduje, że lawirujemy na linie. Nie możemy jednak zmniejszyć tej nieekonomiczności, ponieważ byłoby to ze stratą dla jakości produktu artystycznego, a tego nie chcemy.
Za to schlebiacie gustom publiczności.
- Schlebiamy gustom publiczności w taki sposób jak to robił przed laty Mozart.
Ale i edukuje Pan publiczność.
- To przypadkiem, Uważam, że publiczność to partner, a mój współudziałowiec – Jacek Kęcik uważa, że publiczność jest naszym właścicielem, bo od niej zależymy.
Wasza Filharmonia ma szereg koncertów, ale dawno Was nie widziano z nowym programem w telewizji.
- Nawet muszę przyznać szczerze, że niedawno było pewne podejście ze strony telewizji, żeby zrobić coś nowego. Ostatnie nagranie zrobiliśmy 4 lata temu w Operze Nova. Nagraliśmy wtedy 22 - godzinne programy, co spowodowało, że osiwieliśmy i postarzeliśmy się bardziej. Nawet byliśmy wdzięczni telewizji, że zaprzestała na jakiś czas współpracy z nami. Dziś – po czterech latach jesteśmy już gotowi na nowe odcinki.
Jak jeździcie po Polsce odcinacie kupony od tych nagranych programów.
- Nie, przygotowaliśmy nowy program. Nie chcemy obniżać lotów artystycznych więc nie jeździmy do miejsc, które do nas nie pasują. Na pewno nie występujemy w amfiteatrach. Sprawdziliśmy to na własnym organizmie.
Jak powstają te programy.
- Autorów jest trzech. Jacek Kęcik – który jest reżyserem, Bernard Chmielarz który odpowiedzialny jest za brzmienie muzyczne i ja, który tłumaczy jednego na drugiego. Niedawno wróciliśmy z festiwalu w Szkocji, tam graliśmy 24 koncerty i to nie dla polskiej publiczności. Cały program prezentowaliśmy w języku angielskim. Zastanawialiśmy się jak nas przyjmie tamta publiczność. Skończyło się owacjami na stojąco, i znakomitymi recenzjami. Musieliśmy usunąć elementy polskie, ale motorem, który nas napędza w każdym programie to jest niespodzianka.
Publiczność szkocka jest podbita, co dalej.
- Chcemy rozwijać nasze plany i pokazać program w Chinach. Zrobiliśmy dla chińskiej rządowej delegacji prezentację i oni bawili się świetnie, nawet dostrzegli walor edukacji.
A w Polsce z telewizją nic nie wyszło?
- No niestety, co przyjąłem z naturalnym moim fatalizmem. Prowadzimy natomiast zaawansowane rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie chcę zapeszać.
Z Zenonem Laskowikiem zakończyliście współpracę?
- To była zabawa telewizyjna, uwielbiamy pana Zenona, ale to się zakończyło.
Niedługo będziecie w Bydgoszczy.
- Do dużych polskich miast przyjeżdżamy raz do roku. Zagramy w Filharmonii Pomorskiej.
Zobacz także
Wokalista i bard wspomina swoją współpracę z Ernestem Bryllem. „...Na początku był człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i też dystansem do siebie… Czytaj dalej »
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »