Wojciech Topa

2020-05-22
Wojciech Topa Fot. Magda Jasińska

Wojciech Topa Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Wojciech Topa

Muzyk zespołu Zakopower, ale przede wszystkim lutnik. Na jego instrumentach grają najlepsi skrzypkowie, wiolonczeliści m.in. Mateusz Smoczyński czy Andrzej Bauer.

„Lutnictwo to moje pierwotne zainteresowanie i taka pierwszoplanowa działalność, aktywność. Mam wrażenie, że zawody związane z umiejętnością manualną, z czymś takim, co wymaga skupienia i przede wszystkim wiedzy, że one paradoksalnie zaczynają mieć swój renesans...”

Piątek, 22 maja godz. 20:05
Jak szukałam Pana w internecie to „pan Google” napisał „Wojciech Topa – piosenkarz”, a ja bym wolała porozmawiać o Pana zawodzie wykonywanym. Chociaż nie wiem, być może ten piosenkarz to też jest zawód wykonywany?

- Będę musiał zaglądnąć do tego Google'a, a nie jestem fanem wyszukiwania swojego nazwiska w sieci. Rzeczywiście moje dzieci kiedyś wysłały mi SMS-em zdjęcie właśnie tej strony, gdzie przy moim nazwisku widnieje sformułowanie „piosenkarz”. Mój Boże, używam głosu czasem jako członek zespołu Zakopower, ale do piosenkarza to mi pewnie bardzo daleko.
Wojciech Topa. Fot. Magda Jasińska

Wojciech Topa. Fot. Magda Jasińska

Skrzypek, ale przede wszystkim lutnik. Ktoś kiedyś powiedział, że lutnik to zawód, który powoli wymiera, ale chyba tak nie jest.

- Tak mi się wydaje… W każdym razie lutnictwo to moje pierwotne zainteresowanie i taka pierwszoplanowa działalność, aktywność. Mam wrażenie, że zawody związane z umiejętnością manualną, z czymś takim, co wymaga skupienia i przede wszystkim wiedzy, że one - paradoksalnie - zaczynają mieć swój renesans. W takiej epoce jakby postumiejętności, gdzie…

... robot Pana nie zastąpi

- No właśnie. Ani robot ani umiejętności obsługiwania klawiatury komputera. To jest jeden z tych zawodów, które wymagają jednak zupełnie innej aktywności.

A skąd się wzięło lutnictwo?

- Podhale, skąd pochodzę, jest regionem gdzie wszelkiego rodzaju sprawności manualne, umiejętność wykonywania różnych przedmiotów, szczególnie z drewna, są bardzo powszechne. Sąd też w pewnym momencie przy Szkole Przemysłu Drzewnego, która w Zakopanem funkcjonowała pod trochę innymi nazwami i działała od 140 kilku lat pojawił się nauczyciel pan Andrzej Bednarz, który był lutnikiem i wykonywał instrumenty. To on założył tam właśnie klasę, w której kształcą lutników.

A Pana zamiłowanie do tego zawodu skąd się wzięło?

- Poniekąd stąd. Tam na przestrzeni lat na Podhalu rozwinęło się szkolnictwo lutnicze. Najpierw w szkole Przemysłu Drzewnego, później w latach 50. jeszcze w szkole w Zakopanem przed czasami Antoniego Kenara, a następnie szkoła została przeniesiona do Nowego Targu, gdzie zostało założone Technikum Budowy Instrumentów Lutniczych, więc oddziaływanie takiej placówki było bardzo duże. Co roku wypuszczała ona 20 czy 30 absolwentów, więc siłą rzeczy i Nowy Targ i całe Podhale tym żyło. Jako że urodziłem się w Nowym Targu i w środowisku muzycznym Nowego Targu wzrastałem, to siłą rzeczy to do mnie dochodziło i w zasadzie już od najmłodszych lat, kiedy jeszcze uczyłem się w szkole podstawowej, już byłem zdecydowany na lutnictwo. Lubiłem odwiedzać warsztaty i wielu nowotarskich lutników, między innymi pana Andrzeja Bednarskiego czy pana Józefa Staszla. To bardzo oddziaływało na moją wyobraźnię. Przy pomocy wspaniałych zapachów, które zwykle w takich pracowniach się roztaczają: zapach żywicy, zapach lakierów, drewna, specyficzna atmosfera takich miejsc, które wyryły się głębokim śladem, gdzieś tam w mojej pamięci. Cieszę się z tego, że w zasadzie nie miałem nigdy wątpliwości co do trafności wyboru zawodowej drogi życiowej. Celowo łączę te dwa sformułowania, bo to jest bardzo duża część mojego życia.

„Duża część Pana życia”, natomiast musi to być jakiś rodzaj uczucia: miłości, przyjaźni. Pamięta Pan swój pierwszy instrument, który udało się zbudować? To były skrzypce?

- To była gitara klasyczna. To był dokładnie rok 1983. Pod okiem mojego wielce szacownego nauczyciela pana prof. Jana Łacka z Zakopanego, w liceum plastycznym. Oczywiście, że pamiętam ten instrument. Następnym instrumentem były skrzypce , które gdzieś tam są, cały czas w polu mojego widzenia, bo gra na nich mój kolega z zespołu Bartek Kudasik, więc to jakoś tak sentymentalnie przypomina te czasy pierwszych lat mojej działalności lutniczej.

Pan nadal nie gra na swoich skrzypcach?

- Nie, nie gram na swoich skrzypcach. Gram na skrzypcach mojego nieżyjącego przyjaciela lutnika Jacka Mastalskiego. Przywiązałem się do tego instrumentu, bo bardzo dobrze brzmi. Z kolei moje umiejętności wykonawcze nie są na tyle wyrafinowane, żeby musieć poszukiwać czegoś specjalnego. Instrument świetnego lutnika, właśnie Jacka Mastalskiego, spełnia aż z dużą nawiązką wszystkie moje wymagania.

A co decyduje o tym, że dany instrument jest dobry, potrafi się zaprzyjaźnić ze swoim właścicielem?

- To jest pytanie, z którym się zawsze spotykam i też borykam się z odpowiedzią. W zasadzie nie mam pojęcia, bo tutaj nie ma jakiegoś takiego zestawu spraw, które mogą o tym zdecydować. Oczywiście w zawodzie lutnika, jak w każdym zawodzie, gdzie warsztat, pewna sprawność warsztatowa - manualna jest bardzo istotna, to jest podstawowa rzecz. Musimy o tym instrumencie wiedzieć maksymalnie dużo. Technicznie potrafić wykonać wszystkie czynności, które są dla brzmienia instrumentu istotne. W zasadzie w około 90 - 95 proc. przy pomocy właśnie tej wiedzy i doświadczenia, nawet rutyny potrafimy zdeterminować jakość instrumentu i rodzaj brzmienia, oczywiście zakładając, że pracujemy na materiale, który znamy, którego właściwości na przestrzeni lat jesteśmy w stanie dokładnie poznać. No i zostaje tych parę procent koło 10 proc. na ten czynnik, którego do końca nie jesteśmy w stanie określić. Ja nie wiem co to jest – zakładam, że każdy lutnik, który poświęca życie i wiele lat swojej aktywności temu zawodowi, każdy kocha instrumenty, każdy wkłada wszystko co potrafi, co ma najlepszego w każdy egzemplarz. Jednemu wychodzi to lepiej, drugiemu gorzej, więc pewnie to jest kwestia jakby „poza nasza”. Nie chcę używać tutaj wielkich metafizycznych sformułowań, ale pewnie coś w tym jest, że gdzieś tam się pojawia ten czynnik, którego nie jesteśmy w stanie racjonalnie wytłumaczyć, czy wpleść w cały ten proces twórczy, a który jest istotny. To on decyduje o tym, że jeden instrument jest od razu taki, w którym się muzyk zakochuje, a w drugim trzeba coś zmienić, kombinować, przestawiać, a muzyk się po prostu w nim nie zakocha.

To, że buduje Pan znakomite instrumenty to wiem, ale czy zdarzyło się Panu wykonać taki instrument, z którego nie był Pan od początku zadowolony? I czy można, w końcu jest Pan ojcem bądź co bądź tych instrumentów, czy można w nie na tyle zaingerować, żeby go trochę lepiej wychować.

- No oczywiście, że tak. To jest dosyć też skomplikowany i wymagający sporego doświadczenia element przygotowania instrumentu do grania, czyli jego ustawienie. To jest kwestia obróbki podstawka, duszy, proces ustawienia, optymalne wykorzystanie wszystkich parametrów, które decydują o brzmieniu. Właściwie pierwsze lata swojej działalności, całą praktykę zawodową, którą odbyłem u Janka Bobaka w Nowym Targu w jego mistrzowskim warsztacie, polegała na tym, żeby wyznaczyć sobie pewien czas na eksperyment. Na przygotowanie odpowiedniego rodzaju modeli, materiału, żeby nie musieć się niepokoić w trakcie budowy instrumentów. To znaczy, żeby w dużym procencie wiedzieć, że nic złego się nie może zdarzyć, że wybrałem ten model, wybrałem taki materiał, wybrałem takie rozwiązania techniczne , które na podstawie mojej wiedzy i doświadczenia, doświadczenia moich nauczycieli, w ogóle kilkusetletniej historii lutnictwa, że tutaj nic złego się nie może zdarzyć. I zwykle to się sprawdza w 90 procentach i pozostaje ten ostatni etap, który w tej chwili wymaga ciągłego dokształcania się, ciągłego zdobywania nowych doświadczeń czyli ustawienie instrumentów. Ale jest mi o tyle łatwiej, że w tej chwili muzycy, dla których robimy instrumenty potrafią dokładnie określić czego oczekują od instrumentu i to jest bardzo pomocne.

I te Pana te instrumenty są robione pod danego instrumentalistę?

- Tak, bardzo często tak, aczkolwiek w zasadzie wszyscy instrumentaliści mają podobne wymagania. Instrument ma brzmieć bardzo dobrze, szlachetnie, nośnie, ma być w użytkowaniu wygodny i tak dalej. Oczywiście zdarzają się wymagania, które to wszystko niuansują gdzieś, ale od tego właśnie jest komunikacja z muzykiem no i też, to o czym wspomniałem, nasze zawodowe doświadczenie.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę