Reżyser Koncertów Sylwestrowo-Noworocznych w bydgoskiej Operze Nova.
"Zespół Opery Nova i to jest tak, że nie nuda tylko wręcz odwrotnie, że są coraz to nowi ludzie, nowe inspiracje, jakby z nich, bo ja zawsze podkreślam, że jednak te koncerty są szyte na miarę i się to na miarę nie tylko publiczności, ale szyte na miarę też wykonawców, którzy je potem wykonują, śpiewają czy w nich tańczą. "
Piątek, 4 stycznia 2019 o godz. 21.07
Tak już tradycyjnie spotykamy się przy okazji spektakli sylwestrowo-noworocznych w operze.
- Jak tutaj ostatnio przyjechałem to stwierdziłem, że powinienem się nazywać "O! Sylwester", dlatego, że jak wchodzę do opery to wszyscy mnie witają – nie, "dzień dobry panie reżyserze", "dzień dobry Sebastian", kiedy wchodzę to słyszę - "O! Sylwester".
Powiedzmy, że najczęściej wkraczasz tu w upalnych miesiącach roku.
- Tak to prawda. Pierwsze pomysły i pierwsze idee jeśli chodzi o koncerty sylwestrowe naprawdę powstają pod koniec sezonu czyli to jest czerwiec. Potem są wakacje i jest przemielenie sobie w głowie tych pomysłów i nadchodzi wrzesień - to już jest tak że trzeba decydować się na różne utwory, na piosenki, kto je będzie wykonywał, jak będą inscenizowane. Produkcja scenografii, kostiumów. No to jest wbrew pozorom dosyć duży kłopot.
Zapytam Cię wprost, czy to już nie jest nudne 9. raz a pewnie i będzie 10., czego Ci życzę, a właściwie czego życzę odbiorcom, wymyślać koncerty sylwestrowo-noworoczne?
- Ja myślę, że to wręcz odwrotnie, że to im dalej w las tym więcej drzew, a tym samym więcej możliwości. Ten zespół się rozwija, jest jak dom który się buduje i wyposaża, mówię tutaj o zespole Opery Nova i to jest tak, że nie nuda tylko wręcz odwrotnie, że są coraz to nowi ludzie, nowe inspiracje, jakby z nich, bo ja zawsze podkreślam, że jednak te koncerty są szyte na miarę i się to na miarę nie tylko publiczności, ale szyte na miarę też wykonawców, którzy je potem wykonują, śpiewają czy w nich tańczą.
Ale ten woreczek z utworami się kurczy. No bo skoro wyciągasz z niego co roku kilkanaście do kilkudziesięciu numerów , to jest coraz chudszy.
- Nie powiedziałbym. Muzyka się też tworzy, tworzą się różne wariacje na temat utworów, na szczęście jest tak, że nie robimy 200 piosenek na jednym koncercie tylko około 20 – 23, czasem jest mniej, czasem z więcej. To tak wychodzi z matematyki , że udało nam się zainscenizować w ten sposób, tak teatralnie 200 utworów, a myślę, że jest jeszcze trochę piosenek, które warto sobie przypomnieć, odkurzyć, bo przypomnę, że te koncerty są taką sentymentalną podróżą w czasie. Myślę że to jest trochę taki nieprzebrany worek.
Czas - to jest w ogóle słowo klucz tegorocznych koncertów.
- Tak - czas w tym roku jest takim motywem przewodnim, w związku z tym przyszło mi do głowy, że może stałem się trochę sentymentalny. Rozmawialiśmy ze scenografem Mariuszem Napierałą i zawsze jest jakiś motyw przewodni, który najczęściej jest podkreślony w finałach, mieliśmy finał w radiu, mieliśmy finał w kasynie, na statku, a tym razem postanowiliśmy być w środku zegarka. Przyjęliśmy sobie ze scenografem że póki będziemy robić te koncerty to te cyfry komunikujące kolejny rok będą zawsze pokazywane w jakiś niekonwencjonalny sposób.
Patrz jak opera się zmieniła pod względem technologicznym przez te 9 lat?
- Prawda, zupełnie inaczej też wygląda scenografia. Ja jestem fanem w dobrym tego słowa znaczeniu techniki teatralnej.
Raczej gadżeciarzem!
- Dyrektor Figas tak na mnie mówi, że gadżeciarz. A ja uważam, że dobre wykorzystywanie, oczywiście nie twierdzę, że dobrze wykorzystuję, mam nadzieję, że tak jest, ale to oceniają zawsze widzowie, jest czymś takim co pomaga przedstawieniu, pomaga dramaturgii i mówię nie tylko o koncertach sylwestrowych które są jakimś wycinkiem pewnych estetyk. Jeżeli jesteśmy w operze to wiadomo, że to jest inna estetyka, jeżeli jesteśmy w konwencji współczesnych piosenek to też zupełnie inna estetyka.
Wykorzystałeś obrotówkę.
- Widzowie mogą troszkę być może nie zawiedzeni, ale była już obrotówka wykorzystywana w teatrze, która miała 25 lat i była też siermiężna jak Rudy 102 , ciężka, nieruchoma po prostu oldschoolowa. Ta teraz jest nowa, bardzo lekka, delikatna, można ją sterować więc zapadła decyzja że robimy z obrotówką . Wykorzystałem ją, czasem się nią zabawiłem, w sensie takim, że aktorzy grają jakby z nią.
Często łapiesz focha w pracy?
- Nie, nigdy.
No właśnie, bo Cię obserwuję od lat i nie widziałam Cię nigdy w takim szale.
- No bo jak są dziennikarze to nie wypada… (śmiech). Każdy człowiek ma swoje granice, swoją taką wyporność.
Zdarzyło Ci się przekroczyć tę granicę.
- Nie, no wielokrotnie. Jeżeli coś Co budujesz przez tygodnie w głowie, przez miesiące i nagle brakuje tej jednej śrubki, której ktoś nie może przywieźć od trzech tygodni, no to jak mówi mój przyjaciel, dyrektor Kępczyński - wszystko naprawdę wszystko mi opada. To jest tak, że wtedy puszczają człowiekowi zawory, ale z drugiej strony się nauczyłem, że nie mogę się denerwować za innych ludzi, bo bym już zwariował. Miałem do pewnego momentu coś takiego że w pewnym momencie zostaje tylko krzyk, furia albo, że ja was wszystkich pozabijam , ale postanowiłem że nie mogę się denerwować, zatrzymać niesubordynację, niemoc to jest w polskich teatrach dosyć taka popularna choroba czyli brak wyprzedzania sytuacji o trzy kroki . Muszę powiedzieć, że w operze jest taki człowiek, który jest szefem sceny nazywa się Jarek Gamszej i to jest genialny gość. On zanim mi powie, że to się da zrobić , wyprzedzi trzy kroki i mówi „poczekaj, muszę sprawdzić czy się da”. A jak się nie da to mówi co zrobić żeby się to udało.
Zobacz także
Wokalista i bard wspomina swoją współpracę z Ernestem Bryllem. „...Na początku był człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i też dystansem do siebie… Czytaj dalej »
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »