A jakie były Państwa początki muzykowania?
Renata Marzec – Moi rodzice nie byli zawodowymi muzykami, za to byli melomanami i śpiewali w wielu amatorskich chórach kościelnych we Wrocławiu, stąd też rodzina była rozśpiewana. Ja chyba najmniej, bo grałam na instrumencie, w związku z tym śpiew porzuciłam. Na mnie skupiło się profesjonalne wykształcenie muzyczne.
Radosław Marzec – Nie chciałem grać na niczym, zostałem zmuszony. Rodzice za to bardzo chcieli i „wylądowałem na akordeonie”. Skończyłem średnią szkołę na akordeonie i dopiero pokochałem go jak przestałem na nim grać. A muzykę pokochałem kiedy zacząłem grać na organach, również w szkole średniej.
Organy odmieniły Pana życie?
Radosław Marzec – Można tak powiedzieć Tutaj już sam chciałem i to bardzo, więc sytuacja się diametralnie zmieniła.
Renata Marzec – Moi rodzice nie byli zawodowymi muzykami, za to byli melomanami i śpiewali w wielu amatorskich chórach kościelnych we Wrocławiu, stąd też rodzina była rozśpiewana. Ja chyba najmniej, bo grałam na instrumencie, w związku z tym śpiew porzuciłam. Na mnie skupiło się profesjonalne wykształcenie muzyczne.
Radosław Marzec – Nie chciałem grać na niczym, zostałem zmuszony. Rodzice za to bardzo chcieli i „wylądowałem na akordeonie”. Skończyłem średnią szkołę na akordeonie i dopiero pokochałem go jak przestałem na nim grać. A muzykę pokochałem kiedy zacząłem grać na organach, również w szkole średniej.
Organy odmieniły Pana życie?
Radosław Marzec – Można tak powiedzieć Tutaj już sam chciałem i to bardzo, więc sytuacja się diametralnie zmieniła.