Nieudane otwarcie sezonu dla koszykarek z naszego regionu. Porażka ARTEGO i Katarzynek
Zarówno Artego Bydgoszcz, jak i Energa Toruń rozpoczęłu rozgrywki Orlen Basket Ligi od porażki. Bydgoszczanki wysoko uległy w Gdyni 66:100, natomiast torunianki po wyrównanym boju przegrały we własnej hali ze Ślęzą Wrocław 60:66.
Gdynianki szybko odskoczyły na 7:0, a bydgoszczanki długo nie potrafiły znaleźć sposobu na defensywę rywalek. Impas przełamała dopiero 16-letnia Helena Danielewicz, jednak przewaga miejscowych utrzymywała się w okolicy 10 punktów. Duży wkład w tak pokaźną przewagę miała środkowa Ruth Hebard, dominująca pod tablicami. Na chwilę dystans zmniejszyły rezerwowe, zwłaszcza Wiktoria Keller, która odważnie atakowała kosz. Pierwsza część zakończyła się prowadzeniem gospodyń 23:14.
Po krótkiej przerwie obraz gry się zmienił. Bydgoszczanki otworzyły kwartę serią 4:0 i przez kilka minut utrzymywały rywalki w bliskim dystansie. W obronie wyróżniały się Danielewicz i Destini Lombard, które notowały przechwyty. Na pół minuty przed końcem podopieczne trenera miały szansę zmniejszyć różnicę do czterech punktów, lecz prosta strata zaowocowała kontrą i łatwymi punktami Stephanie Jones.
Po zmianie stron bydgoszczanki przez osiem minut utrzymywały stratę w granicach dziesięciu punktów. Gdy wydawało się, że mogą powalczyć o odwrócenie losów meczu, Gilmajster rzucił za trzy i od tego momentu podopiecznego trenera Gordona nie mogły zniwelować kilkunastopunktowej różnicy (58:44).
Ostatnia część zapowiadała się jeszcze obiecująco, lecz na celnym rzucie z wyskoku Kariny Michałek zakończyła się ofensywna gra (67:53, które od tego momentu nie były wstanie trafić do kosza. W kolejnych minutach mnożyły się straty i niecelne próby, podczas gdy gospodynie trafiały niemal każdą akcję. VBW wykorzystało słabość rywalek i w imponującym stylu powiększało przewagę, wygrywając ostatecznie 100:66.
VBW Gdynia – Artego Bydgoszcz 100:66 (23:14, 17:18, 22:16, 38:18)
Torunianki rozpoczęły mecz odważnie i po kilku udanych akcjach prowadziły 7:4. Wydawało się, że przejęły inicjatywę, ale po krótkim zastoju straciły kontrolę i to przeciwniczki objęły prowadzenie. Seria trafień przyjezdnych dała im wynik 11:7, a gospodynie musiały gonić rezultat.
W kolejnej odsłonie żadna ze stron nie potrafiła zbudować większej przewagi. Walka toczyła się kosz za kosz. W barwach toruńskiego zespołu wyróżniały się Asianae Johnson i Léonnie Kapinga Maweja, które skutecznie odpowiadały na punkty wrocławianek. Na dwie minuty przed przerwą zawodniczki z Dolnego Śląska doprowadziły do remisu, co zwiastowało emocje w dalszej części meczu.
Po zmianie stron gospodynie miały ogromne problemy w ataku. Proste pudła
odbijały się na jakości gry w defensywie, a nerwowość udzielała się całemu zespołowi. Dodatkowo faul techniczny Kapinga Maweja zakończył jej udział w meczu już po 23 minutach, co było bolesnym osłabieniem. Po celnym wolnym rywalki prowadziły 41:35. Energa nie spuściła jednak głów – seria udanych akcji i trafienie Stelli Tarkovicovej pozwoliły wyrównać na 44:44.
Decydująca część zaczęła się najgorzej, jak mogła. Przez pierwsze dwie minuty torunianki nie zdobyły punktu, a przyjezdne odskoczyły na osiem oczek. Gospodynie walczyły, próbując zmniejszyć dystans. Iskrę nadziei dała rzucona z dystansu trójka Weroniki Preihs, która ściągnęła wynik do 58:61. Ostatnie fragmenty pokazały jednak większą dojrzałość rywalek. Zawodniczki z Wrocławia zachowały chłodną głowę i nie pozwoliły gospodyniom odwrócić losów spotkania.
Energa Toruń – 1 KS Ślęza Wrocław 60:66 (13:17, 20:17, 13:14, 14:18)