Komendant watykańskiej żandarmerii o bezpieczeństwie papieża
Jesteśmy czujni, ale zachowanie papieża nie budzi szczególnych obaw o jego bezpieczeństwo - tak komendant watykańskiej żandarmerii Domenico Giani odniósł się do wyrażanego zaniepokojenia w związku z postawą Franciszka, łamiącego często wiele zasad ostrożności.
Podczas uroczystości z okazji święta żandarmerii Giani podkreślił: "Papieża Franciszka należy postrzegać jako kogoś szczególnego. To człowiek, który jest przede wszystkim księdzem, a jego zadaniem jest obecność".
Dowódca formacji, czuwającej wraz z Gwardią Szwajcarską nad bezpieczeństwem papieża, wyraził przekonanie, że mimo iż przełamuje on wszelkie bariery i dąży do jak najbliższego kontaktu z wiernymi, ryzyko jest "minimalne". Zapewnił, że żandarmeria zachowuje spokój.
"Oczywiście przy papieżu Franciszku musieliśmy zmodyfikować wiele rzeczy w naszym postępowaniu" - przyznał komendant Giani. "Znamy - dodał - jego pragnienie, by być jak najbliżej ludzi".
"Sam papież rozumie trudność naszej pracy" - oświadczył Domenico Giani. Przypomniał, że watykańscy żandarmi otrzymali podziękowania od papieża po jego pielgrzymce do Brazylii.
Ta lipcowa podróż była w zgodnej opinii komentatorów ogromnym wyzwaniem dla wszystkich, pilnujących bezpieczeństwa papieża. Już pierwszego dnia, zaraz po jego przybyciu do Rio de Janeiro wszystkie służby stanęły w obliczu gigantycznego chaosu na ulicach metropolii podczas przejazdu samochodu papieża. Auto na długi czas utknęło w ulicznym korku, a wierni niemal kładli się na masce, by pozdrowić i dotknąć Franciszka.
Bardzo dużo pracy ma cała papieska ochrona co tydzień, podczas środowych audiencji generalnych na placu Świętego Piotra z udziałem dziesiątków tysięcy ludzi. Zarówno przed spotkaniem, jak i po nim Franciszek długo objeżdża sektory witając się z wiernymi. Niekiedy wysiada z papamobile, by podejść do ludzi. Papieżowi zdarzyło się nawet wypić napój, podany mu przez wiernych.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)