Sławomir Cenckiewicz
Gościem „Rozmowy Dnia” był prof. Sławomir Cenckiewicz – historyk, były szef komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, autor książki „Długie ramię Moskwy” o wywiadzie wojskowym PRL i wielu innych. Rozmawialiśmy między innymi o wpływie historii na współczesność w kontekście wojny na Ukrainie i zagrożenia rosyjskiego.
Michał Jędryka: Rozmawiamy po spotkaniu w Instytucie Pamięci Narodowej w Bydgoszczy. Powiedział Pan, że polska pamięć jest oparta na dwóch zasadach – fałszu i prawdy. I mówił Pan, że przechylamy się w stronę fałszu. Dlaczego tak się stało?
Prof. Sławomir Cenckiewicz: Nie wiem, czy się przechylamy. Mówiłem, że równolegle fałsz współistnieje z prawdą. Innymi słowy – współistnieje ze sobą dziedzictwo PRL-u i wolnej Polski. Jaruzelski jest przez część społeczeństwa czczony tak samo, jak Piłsudski czy Anders. Można nawet zejść jeszcze nieco niżej i powiedzieć, że w jakimś sensie Wojsko Polskie, które jest instytucjonalno-personalną kontynuacją Ludowego Wojska Polskiego jest w rozkroku. Czci bowiem tradycje Ludowego Wojska Polskiego i po części – tradycje Wojska Polskiego AK, NSZ-u, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Chcę przez to stwierdzenie pokazać, że Polska jest strukturalnie państwem postkomunistycznym, w którym obie narracje są prowadzone równolegle i jedna drugiej, albo druga pierwszej nigdy nie zdominowała.
24 lutego – ta cezura niczego nie zmieniła? Chociażby w samej armii czy w postrzeganiu postkomunizmu, który przecież był organicznie powiązany ze strukturami sowieckimi?
– Chciałbym, żeby tak było, ale jest za wcześnie, żeby pokusić się o jednoznaczną opinię. Musi trochę czasu minąć, żeby na przykład sprawdzić, jak zostanie opisana czy przedstawiona – przy okazji jakiejś okrągłej rocznicy zakończenia II wojny światowej – historia tego, co zwolennicy narracji postkomunistycznej nazywają „wyzwoleniem Polski przez Armię Czerwoną od okupanta niemieckiego”. Chcę przypomnieć, że całkiem niedawno czczono – nawet polskie władze w tym uczestniczą – żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy razem z Armią Czerwoną „wyzwalali Polskę spod okupanta niemieckiego”. Teraz widać – po 24 lutego – że mamy jakiś stan zawieszenia w tych sprawach, ale czy jest trwały? Za wcześnie stwierdzić jednoznacznie, że mamy to za sobą. Zobaczymy – za rok, dwa i kolejne lata, kiedy sytuacja się ustabilizuje – jak te narracje dotyczące samych początków Polski Ludowej będą przebiegały.
Wiemy, że agentura służb specjalnych, komunistycznych w Polsce nie została ani ujawniona, ani rozliczona. Czy ten stan nie wpływa na psychikę naszych polityków czy nawet zwykłych ludzi, którzy oswoili zdradę narodową?
– Ja bym powiedział, że została ujawniona, bo wszystkie narzędzia, które służą ujawnianiu agentury są do dyspozycji ogółu społeczeństwa. W Instytucie Pamięci Narodowej nie ma ani jednej teczki agenta, ani jednej karty rejestracyjnej danej osoby, zarejestrowanej jako agent SB czy służb wojskowych, która byłaby w jakikolwiek sposób chroniona. Wszystko jest jawne. Problem polega na czymś innym – na świadomości społecznej i braku konsekwencji tego faktu ujawnienia. To jest klasyczna sytuacja epoki post-prawdy, w której prawda nie ma już żadnego znaczenia (…).
24 lutego – ta cezura niczego nie zmieniła? Chociażby w samej armii czy w postrzeganiu postkomunizmu, który przecież był organicznie powiązany ze strukturami sowieckimi?
– Chciałbym, żeby tak było, ale jest za wcześnie, żeby pokusić się o jednoznaczną opinię. Musi trochę czasu minąć, żeby na przykład sprawdzić, jak zostanie opisana czy przedstawiona – przy okazji jakiejś okrągłej rocznicy zakończenia II wojny światowej – historia tego, co zwolennicy narracji postkomunistycznej nazywają „wyzwoleniem Polski przez Armię Czerwoną od okupanta niemieckiego”. Chcę przypomnieć, że całkiem niedawno czczono – nawet polskie władze w tym uczestniczą – żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy razem z Armią Czerwoną „wyzwalali Polskę spod okupanta niemieckiego”. Teraz widać – po 24 lutego – że mamy jakiś stan zawieszenia w tych sprawach, ale czy jest trwały? Za wcześnie stwierdzić jednoznacznie, że mamy to za sobą. Zobaczymy – za rok, dwa i kolejne lata, kiedy sytuacja się ustabilizuje – jak te narracje dotyczące samych początków Polski Ludowej będą przebiegały.
Wiemy, że agentura służb specjalnych, komunistycznych w Polsce nie została ani ujawniona, ani rozliczona. Czy ten stan nie wpływa na psychikę naszych polityków czy nawet zwykłych ludzi, którzy oswoili zdradę narodową?
– Ja bym powiedział, że została ujawniona, bo wszystkie narzędzia, które służą ujawnianiu agentury są do dyspozycji ogółu społeczeństwa. W Instytucie Pamięci Narodowej nie ma ani jednej teczki agenta, ani jednej karty rejestracyjnej danej osoby, zarejestrowanej jako agent SB czy służb wojskowych, która byłaby w jakikolwiek sposób chroniona. Wszystko jest jawne. Problem polega na czymś innym – na świadomości społecznej i braku konsekwencji tego faktu ujawnienia. To jest klasyczna sytuacja epoki post-prawdy, w której prawda nie ma już żadnego znaczenia (…).