Wiesława Gierańczyk
Michał Jędryka: Zbliża się spis powszechny. Dlaczego robimy operację o tak ogromnym zakresie i rozmachu, w której spisujemy wszystkich obywateli?
Wiesława Gierańczyk: Spis powszechny to rzeczywiście ogromne przedsięwzięcie, które jest ważne dla nas wszystkich. Warto podkreślić, że z wyników tego badania korzystamy wszyscy. Spisy powszechne to nie jest badanie nowe - są realizowane od wielu dekad, a wręcz od kilkuset lat...
Nawet tysięcy lat – w Ewangelii czytamy o spisie sprzed ponad 2 tys. lat.
- Czemu służy spis? Żeby dobrze zarządzać, musimy wiedzieć czym zarządzamy. Nawiązując do konwencji wojskowej - jeżeli mam decydować się na działania wojenne, to chcę wiedzieć, ile mam wojska i ilu mogę zrekrutować. Spisy w takiej czy innej formie, dążenie do spisania tego, czym dysponujemy w zasadzie funkcjonuje od zawsze. Na przestrzeni wieków funkcja spisów nieco się zmieniła, bo dzisiaj mamy więcej instytucji i więcej zbieranych informacji, więcej też badań, które realizujemy. Natomiast podczas spisu powszechnego spisujemy wszystkich, co pozwala zweryfikować wyniki naszych badań. Większość badań jest realizowana na próbie, w związku z tym pragmatyka naukowa wskazuje, że raz na 10 lat dobrze jest zweryfikować stan faktyczny.
Spisy powszechne nie są tylko domeną Polski - realizowane są w wielu krajach na świecie, a Unia Europejska poszła trochę dalej - sugeruje przeprowadzanie ich w podobnych odstępach czasu, czyli około co 10 lat, przy pełnych latach. Dlaczego taki cel? Po to, żeby dane mogły być ze sobą porównywalne i stąd tak duża waga spisów powszechnych.
Jeśli dobrze zrozumiałem - to weryfikacja danych, które już przecież mamy, bo wiemy ilu nas jest z USC, mamy dane o gospodarce, wiemy jak jesteśmy bogaci. A teraz weryfikujemy to jeszcze w dodatkowy sposób?
- W dużym uproszczeniu tak. Natomiast nie mamy - poza spisem powszechnym - takiego rejestru, który by spisywał o nas wszystko. Tu przychodzi mi na myśl chociażby kwestia migracji zagranicznych. Gdyby wszyscy, którzy wyjechali za granicę wymeldowali się i poinformowali, na jak długo wyjeżdżają albo jakie są ich plany, wówczas mielibyśmy precyzyjne informacje o naszych mieszkańcach za granicą. (…)