Matka w Polsce, dzieci na Ukrainie. Rodzina chce być razem, Polacy pomogą
Nasz reporter Marcin Doliński pojechał do Unisławia, gdzie od kilku dni u polskiej rodziny mieszka pani Swietłana sprowadzona z polsko-ukraińskiej granicy. Po wybuchu wojny dotarła tam z Włoch, gdzie pracowała, by utrzymać swoją rodzinę. Wciąż czeka, aż jej dzieci wydostaną się z ogarniętego wojną kraju.
– Moje dzieci są wciąż na Ukrainie, w centralnej części kraju. Najstarsza córka ma 23 lata, średnia 10, najmłodsza 8 – mówi pani Swietłana. – Córkami opiekują się moi rodzice.
Panią Swietlanę przyjęła pod swój dach Andzelina Kurdynowska, która również pomaga w sprowadzeniu dzieci na granicy.
– Pani Swietłana była na granicy, w Medyce, czekała w kolejce. Wzięliśmy ją, bo serce się krajało. Wiadomo, trzeba pomóc. Myślę, że gdybyśmy my byli w podobnej sytuacji, nam też oni by pomogli. Byliśmy u notariusza, który nam wystawił polsko-ukraińskie zaświadczenie, rodzaj pełnomocnictwa na tę starszą córkę, która jest pełnoletnia. Chodzi o to, by mogła przewieźć przez granicę te młodsze dzieci, żeby Swietłana nie musiała wyjeżdżać z powrotem na Ukrainę i w tych kolejkach czekać...
Więcej w materiale Marcina Dolińskiego.