Halina Peplińska
Marcin Kupczyk: Związek Pielęgniarek i Położnych poinformował, że rozpoczyna przygotowania do sporów zbiorowych na terenie całego kraju. Bezpieczne warunki pracy, wynagrodzenia, godziwe traktowanie przez kadrę kierowniczą i szereg innych postulatów. Skąd ta decyzja o tak radykalnych krokach w dobie pandemii?
Halina Peplińska: Jest pandemia, ale problemy pielęgniarek trwają od wielu, wielu lat i właśnie należałoby się dziwić, dlaczego takie nierozsądne, nieroztropne działania Ministerstwa zdrowia i rządu skłaniają nas do tych działań. Dziwi nas informacja wiceministra Kraski, który jest zdziwiony takimi dzałaniami, że w dobie epidemii to jest nierozsądne. Tak naprawdę to my powinniśmy zadać pytanie ministrowi Krasce, czy jego zdaniem jest rozsądne i roztropne to co się dzieje w dobie epidemii w walce o życie pacjentów. Dla nas, dla pielęgniarek dobro pacjentów jest zawsze najważniejsze. Jednak nie możemy być traktowane jako grupa zawodowa, która ma udawać, że nic się nie dzieje, ze sobie ze wszystkim radzimy. System upada i jest niewydolny. Sytuacja jest dramatyczna w naszych grupach zawodowych i w ochronie zdrowia.
Gdy usłyszałem o przygotowaniach do strajku generalnego to się przeraziłem. Wyobraziłem sobie to co mamy w tej chwili z pandemią, z ciężko chorymi ludźmi i pielęgniarki, które mówią o strajku. Moment jest zły.
No może moment jest zły, ale każdy moment jest zły. Teraz sytuacja stała się dramatyczna. Pandemia jeszcze bardziej to ukazała.
To są zaniedbania wieloletnie.
Tak, ale w tej chwili na to nakładają się działania ministerstwa i rządu, które powodują, że środowisko jest bardzo wzburzone. Jeśli powiemy o warunkach pracy, normach zatrudnienia, które przez wiele lat wypracowywano, liczba pielęgniarek na łóżko, w tej chwili ministerstwo to zawiesiło. W psychiatrii miały normy wejść, a nawet ich nie wdrożono, a już mamy informacje, że Konwent Marszałków wniósł o ich przesunięcie do 2024 roku. Mamy dane z Mazowsza, gdzie wyliczono, że na samą psychiatrię potrzeba ponad 400 pielęgniarek. Działania, która są teraz podejmowane nie przysporzą nam ludzi do zawodu. W tym roku kształcenie pielęgniarek i położnych ukończyło prawie 5 tys. osób. A ile podjęło pracę? Ponad 900 osób. Gdzie jest reszta? Reszta nie chce przyjść do tego zawodu, który jest notorycznie niszczony i dławiony. (...).