Rozmowa Dnia

Krzysztof Kukucki

2024-02-15
Krzysztof Kukucki/fot. Archiwum

Krzysztof Kukucki/fot. Archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Krzysztof Kukucki

Gościem „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK był Krzysztof Kukucki – sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Rozmawialiśmy o tym, czy budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego i elektrowni atomowej byłyby dobrymi inwestycjami dla naszego regionu.

Agnieszka Marszał: Chcę z Panem porozmawiać o inwestycjach, które wzbudzają duże zainteresowanie i dużo emocji, nie tylko wśród polityków – Centralnym Porcie Komunikacyjnym i inwestycjach w energię atomową. Na początek dwa krótkie pytania - jako senator i wiceminister mówi Pan „tak" dla CPK?
Krzysztof Kukucki: I tak, i nie. Tak dla komponentu kolejowego - to w 100 procentach - szczególnie dla scenariusza, który jakiś czas temu zaproponował samorząd Włocławka i który jest najlepszy.

A jako mieszkaniec Włocławka i regionu jest Pan za Centralnym Portem Komunikacyjnym?
- Tak, ale nie kosztem mieszkańców, tylko z wykorzystaniem linii 18 – tak, jak to zaproponowaliśmy kilka lat temu, gdy jeszcze jako samorządowiec rozmawiałem o tym z ówczesnym ministerstwem.

W rozmowach, które obecnie się toczą mówi się dużo porcie lotniczym, a właściwie prawie nie wspomina o Kolei Dużej Prędkości. Z kolei Pana „tak” jest skierowane głównie w stronę inwestycji w kolej?
- Dlatego, że to szansa na realny wybór dla Polek i Polaków, którzy niekoniecznie chcą przemieszczać się między miastami samochodami, stać w korkach w tych miastach. Kolej jest dużo wygodniejsza i dobrze byłoby, żeby była jeszcze szybsza.

We Włocławku plany budowy tej linii kolejowej wzbudzały dużo emocji. Mieszkańcy stanęli w obronie swoich gruntów i swoich domów. Pan mówi o scenariuszu, zaproponowanym w czasie wstępnych rozmów, kiedy jeszcze był Pan zastępcą prezydenta Włocławka. Można to jakoś pogodzić? Poprowadzić te linie tak, żeby jeszcze bardziej zminimalizować straty, jeśli chodzi o wywłaszczanie mieszkańców?

- Tak uważamy, zresztą to było też stanowisko przyjęte przez Radę Miasta Włocławek. Uważaliśmy wówczas, że poprowadzenie Kolei Dużej Prędkości z okolic Łodzi na prawy brzeg Wisły - po to, żeby wrócić na jej lewy brzeg, co wymusiłoby budowę dwóch mostów przez rzekę - nie jest optymalnym rozwiązaniem. Proponowaliśmy, żeby od Łodzi Kolej Dużej Prędkości skierować do Płocka. Na lewym brzegu Płocka mogłaby wtedy powstać stacja, która obsługiwałaby tę część naszego kraju, a następnie kolej wracałaby na ślad linii nr 18, która funkcjonuje od końcówki XIX wieku i poprzez modernizowanie tej linii dojeżdżałaby do Włocławka. Dopiero we Włocławku odbijałaby w kierunku Grudziądza i dalej do Gdańska. W tym wypadku potrzebny byłby jeden most kolejowy, a nie dwa. Wydawało nam się, że to prosty rachunek ekonomiczny.
Przedstawiałem nawet osobiście ówczesnemu ministrowi Horale tę koncepcję, nie znalazła ona jednak odzwierciedlenia w późniejszych pracach projektowych. Myślę, że można by spróbować jeszcze do tej koncepcji wrócić, tym bardziej, że jesteśmy na etapie audytu całego wyzwania inwestycyjnego, jakim jest Centralny Port Komunikacyjny wraz z Koleją Dużych Prędkości. (...)
Jeżeli patrzymy na interes województwa kujawsko-pomorskiego - tej części byłego województwa włocławskiego - komponenty samochodowy i kolejowy są dla nas na pewno szansą. Dają nam potencjał na rozwój i myślę, że warto o nie dbać – tak, żeby jeden i drugi komponent powstał. (…) Co do lotniska – chciałbym, żebyśmy finalną decyzję podejmowali na chłodno, bez politycznych emocji. Trzeba ocenić, na ile te dosyć ambitne scenariusze, dotyczące ruchu lotniczego są realne i mogą przełożyć się na wzmocnienie gospodarki. (...)

Ewa Koman

2024-02-14
Ewa Koman/fot. Ewa Koman, Facebook

Ewa Koman/fot. Ewa Koman, Facebook

PR PiK - Rozmowa dnia - Ewa Koman

Gościem „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK była Ewa Koman, kandydatka na urząd prezydenta Inowrocławia. Rozmawialiśmy o jej pomysłach na miasto.

Agnieszka Marszał: Idzie Pani do wyborów z hasłem „Nie róbmy polityki, róbmy miasto”. To w ogóle możliwe? Da się oddzielić pracę samorządowca od polityki i nie być uwikłanym w dużą politykę?
Ewa Koman: Zdecydowanie tak! Nie róbmy polityki, twórzmy miasto. Twórzmy Inowrocław -miasto naszych marzeń. Inowrocław przez ostatnie lata - zdecydowanie za bardzo i zbyt długo - był uwikłany w tę największą politykę. Dziś jest czas, aby polityka i porządki były robione w Warszawie. 15 października jako obywatele, też jako mieszkańcy Inowrocławia, daliśmy głos naszym przedstawicielom, wybraliśmy swoich kandydatów. Oni dzisiaj pełnią zaszczytne funkcje w Parlamencie, również w Parlamencie Europejskim. Powierzyliśmy im tę rolę, aby wielką politykę i wielkie porządki robili trochę z daleka od naszego miasta.
Tutaj w Inowrocławiu powinniśmy zająć się jednak tym, co jest najważniejsze - zdecydowanie bardziej skupić się na troskach i potrzebach naszych mieszkańców, na rozwiązywaniu ich codziennych problemów. O tym są wybory samorządowe - o ludziach i dla ludzi, o mieszkańcach, o mieście, o tym, co miasto trapi i jaka jest odpowiedź nas samorządowców, osób chcących współtworzyć to miasto na codzienne problemy i troski mieszkańców.
Dzisiaj po trudnym czasie dla nas wszystkich - po okresie pandemii, kryzysie energetycznym, bardzo dużych politycznych emocjach, które są za nami, jest czas, abyśmy skupili się na naszej codzienności (…) - na problemach mieszkańców poszczególnych ulic, dzielnic i całego miasta, a one nie mają legitymacji partyjnej. Mówimy „stop” wielkiej polityce, uwikłaniu miasta i mieszkańców w wielkie spory. Musimy dzisiaj zająć się tym, co nas wszystkich dotyczy - tak najzwyczajniej, na wyciągnięcie ręki.

Dlaczego tymi „dziurami w drodze” nie udało się tak dobrze zająć w ostatnich latach? Pani i zwolennicy z Porozumienia Samorządowego na konferencjach prasowych, które ostatnio się odbywały mówiliście, że miastu zabrakło energii do rozwoju. Dlaczego?
- Skupiłabym się na tym, że bardzo wiele rzeczy zostało świetnie przeprowadzonych i doskonale zrealizowanych. Był cały szereg inwestycji, a żeby o nich wszystkich opowiedzieć, mogłoby zabraknąć czasu antenowego. Ale oczywiście zawsze są potrzeby, które należy cały czas rozwiązywać i na których trzeba najbardziej się skupiać.
I to jest właśnie ten czas i to miejsce, abym - bazując na swoim dotychczasowym doświadczeniu, umiejętnościach, możliwościach pozyskiwania środków zewnętrznych i na wszystkim, czym się do pory zajmowałam - wprowadzić autorskie rozwiązania, zająć się swoim programem i realizować wszystkie te sprawy, o których mówimy i będziemy mówić w naszym programie. Nowe możliwości rozwoju gospodarczego, uzbrajanie terenów inwestycyjnych, nowe podejście do budowy dróg lokalnych – na tym wszystkim chcemy się skupić w najbliższych latach i to wszystko będziemy proponować naszym mieszkańcom.

Jaki jest Inowrocław Pani marzeń?
- To Inowrocław otwarty, życzliwy, uśmiechnięty. To Inowrocław, który współtworzą mieszkańcy, bo miasto to mieszkańcy, nigdy na odwrót. (…)

Anna Jackowska

2024-02-13
Anna Jackowska – dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy we Włocławku/fot. Agnieszka Marszał

Anna Jackowska – dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy we Włocławku/fot. Agnieszka Marszał

PR PiK - Rozmowa dnia - Anna Jackowska

Gościem „Rozmowy dnia” była Anna Jackowska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy we Włocławku. Rozmawialiśmy o tym, jak wygląda regionalny rynek pracy na początku roku, o trendach na najbliższe miesiące i nowych sposobach aktywizacji osób bezrobotnych.

Agnieszka Marszał: Czy ci, którzy będą myśleć w tym roku o zmianie pracy albo może powrocie na rynek pracy po dłuższej przerwie, mogą być optymistami?
Anna Jackowska: Ten rok zapowiada się dla takich osób bardzo ciekawie. Dane pokazują, że są obecnie dobre warunki do wyjścia na rynek pracy i być może zmiany profesji zawodowej, czy po prostu przejścia do innej firmy. W Urzędzie Pracy we Włocławku prowadzimy coroczne, cykliczne badania, dotyczące planów zatrudnieniowych i związanych z redukcjami w firmach na naszym terenie - w powiecie włocławskim i we Włocławku. W zasadzie potwierdzają to, o czym mówią również dane ogólnopolskie - że pracodawcy z większym optymizmem zaczęli patrzeć na plany związane z zatrudnieniem. Jeszcze w ubiegłym roku, jak badaliśmy rynek i pytaliśmy, co planują na 2023 rok, to widzieliśmy tendencje bardzo zachowawcze...

Stagnacja była – może nie zwalniali, ale też niekoniecznie zatrudniali.
- Zdecydowanie tak. Bardziej przyglądali się, czy zatrudniać, czy nie? Zachowywali status quo zatrudnieniowe w swoich firmach. Zapowiadał się mniejszy dynamizm rekrutacji i dane roczne to potwierdziły. Jak patrzymy na oferty pracy, które w ubiegłym roku wpłynęły do Urzędu Pracy i były też na forach internetowych - bo mamy dane, które wynikają również z ofert zamieszczonych w 50 największych portalach internetowych - to wszędzie widzimy kilkunastoprocentowe spadki zapotrzebowania na pracowników, jeżeli chodzi o ilość ofert pracy. Czyli prognozy, które wynikały z naszych autorskich badań zostały w ubiegłym roku potwierdzone.
Natomiast na ten rok sytuacja rysuje się trochę inaczej, ponieważ zdecydowanie więcej firm z naszego terenu – aż 44 proc. - planuje zwiększanie składu zatrudnienia. Mamy więc zdecydowany wzrost. Natomiast tylko 7 proc. planuje redukcje i to są z reguły firmy z takich branż, które ucierpiały w pandemii. (...)

Jakie przepisy prawne są teraz najbardziej oczekiwane w kontekście rynku pracy?

- Bardzo czekamy na zmianę ustawy, na której się opieramy, czyli Ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. To aktualnie najbardziej oczekiwany przez nas akt prawny, którego zmiany były konsultowane od bardzo dawna. Mam nadzieję, że proces legislacyjny znowu ruszy, ponieważ jest to warunek, także przy wniosku o płatność w ramach KPO. Reforma rynku pracy to jeden z kamieni milowych. W tej ustawie są bardzo ciekawe rzeczy, które według mnie są niezbędne. Chociażby zupełnie nowe instrumenty, jak bony edukacyjne, ale także zmienione formy wsparcia już zatrudnionych pracowników. To oznacza poszerzenie naszej oferty instytucji rynku pracy na wsparcie pracodawców, obejmujące pracowników, których już mają. Dzisiaj wszystkie nasze formy pomocy są związane z tym, że jeżeli chcesz coś od nas uzyskać, to musisz albo kogoś zatrudnić, albo przyjąć stażystę. Tych ludzi jest obecnie mniej, bardziej powinniśmy działać na zasadzie profilaktyki bezrobocia. (...)

Łukasz Schreiber

2024-02-12
Łukasz Schreiber/fot. Archiwum

Łukasz Schreiber/fot. Archiwum

PR PiK - Łukasz Schreiber - Rozmowa dnia

Gościem „Rozmowy dnia" będzie Łukasz Schreiber, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Bydgoszczy. Rozmawialiśmy o trwającej kampanii wyborczej.

Michał Jędryka: Jak sam Pan mówi, jest Pan na razie jedynym kandydatem, który oficjalnie oświadczył, że będzie kandydował na urząd prezydenta Bydgoszczy.
Łukasz Schreiber:
To nie tyle, że ja tak mówię, tylko taka jest rzeczywistość. Nikt inny jeszcze nie zadeklarował chęci startu, chociaż w imieniu pana prezydenta Bruskiego deklarują to jego partyjni koledzy. Jego głosu jeszcze nie słyszeliśmy.

Wczoraj miał Pan spotkanie z mieszkańcami, zapowiedział Pan, że sprawą, na której Pan się skupi, będzie komunikacja publiczna w Bydgoszczy. Zaproponował Pan darmową komunikację miejską. To jest naprawdę realne? W żadnym z miast tej wielkości nie ma darmowej komunikacji.
Zaproponowałem coś trochę innego – że w roku 2024 ta komunikacja będzie darmowa, by z jednej strony przywrócić mieszkańcom zaufanie do tego [komunikacji miejskiej – przyp. red.], z drugiej, by wypracować przez ten czas lepszy plan na to, co dalej zrobić. To jest tylko na ten czas i tylko dla bydgoszczan, dla tych, którzy tutaj płacą podatki, osób, które studiują na bydgoskich uczelniach bądź które mieszkają na stałe – to po pierwsze.

A w dalszym ciągu zniżki dla tych bydgoszczan.
Owszem – dla tych samych bydgoszczan 50 proc. zniżki, natomiast sama darmowa komunikacja to dla budżetu miasta koszt ok. 300-305 milionów złotych – w budżecie, który liczy 2 miliardy 800 milionów złotych. Mówimy o maksymalnej cenie, bo jak mówię, nie tylko osoby, które będą objęte tą ulgą, płacą za bilety. Od roku 2025 chciałbym wypracowania nowych standardów – autobusy i tramwaje muszą jeździć znacznie częściej, w godzinach szczytu między pięć a dziesięć minut, a nie tak, jak teraz – co około 20 minut. Poza godzinami szczytu oczywiście ciut rzadziej, co 10-15 minut.

Mówimy także o przywróceniu szeregu połączeń, takich jak tramwaj na Babią Wieś, jak linia nr 61 na Kapuściska, ale również o nowych rozwiązaniach – tramwaj na Błonie, ale również nocny tramwaj do Fordonu. Dzisiaj jest tylko komunikacja autobusowa, przy czym ten autobus objeżdża i „zwiedzamy” całe miasto. Niekoniecznie w nocy każdy musi mieć na to ochotę, stąd takie rozwiązanie.

Mówimy także o tym, że musimy odpowiedzieć dzisiaj na ten największy problem, a tym problemem jest brak kierowców, brak odpowiedniej bazy osób pracujących (...).

Jan Krzysztof Ardanowski

2024-02-09
Jan Krzysztof Ardanowski/fot. Archiwum

Jan Krzysztof Ardanowski/fot. Archiwum

PR PiK - Jan Krzysztof Ardanowski - Rozmowa dnia

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa. Rozmawialiśmy o przyczynach akcji protestacyjnej rolników, którzy w piątek wyjechali na drogi w całej Polsce.

Marcin Kupczyk: Panie pośle, dzisiaj kolejny protest rolników, mają być blokowane drogi czy urzędy, na przykład urząd wojewódzki w Bydgoszczy, ale akcje rolników odbędą się w całym kraju, organizowane są przez różne związki, stowarzyszenia rolnicze. Jednym z problemów, jakie zgłaszają rolnicy, jest nadmierny ich zdaniem import produktów spoza Unii Europejskiej, przede wszystkim z Ukrainy. Czego tu się boją polscy rolnicy?
Jan Krzysztof Ardanowski: Są dwa właściwie główne obszary – pierwszy jest to zmiana polityki rolnej Unii Europejskiej, nazywanej umownie „Zielonym Ładem”, która jest dla rolnictwa zabójcza, która niszczy rolnictwo. Wykorzystuje pewne slogany związane z ochroną środowiska, twierdząc, że rolnictwo szkodzi środowisku, że trzeba zmniejszyć jego intensywność, zmniejszyć hodowlę zwierząt, zmniejszyć uprawy, bo ponoć to wszystko szkodzi klimatowi. Jednocześnie ci, którzy lansują ten Zielony Ład, nie dokonali żadnych analiz dotyczących sytuacji żywnościowej Europy, bezpieczeństwa żywnościowego, które jest zapewniane przez własne rolnictwo. Tylko rolnicy europejscy to bezpieczeństwo w dłuższej perspektywie mogą zapewnić, nie żadna żywność z zagranicy, z zewnątrz, spoza Unii. To jeden z głównych postulatów.

Drugi dotyczy głównie krajów graniczących z Ukrainą, mianowicie nie można dopuścić do tego, że żywność z Ukrainy produkowana nie według tych standardów Unii Europejskiej, które są narzucane rolnikom, zaleje rynek unijny i doprowadzi do zniszczenia gospodarstw w Unii Europejskiej. My przeżywaliśmy to w 2022 i 2023 roku, kiedy bez żadnych ograniczeń, na skutek decyzji Komisji Europejskiej, ale również niestety i niefrasobliwości polskiego rządu, doprowadziliśmy do ogromnego importu głównie zboża, ale również i innych produktów [z Ukrainy]. Jeszcze cały czas odczuwamy skutki tego nadmiernego importu, bo to zboże jest w magazynach. Ceny są niskie, nie ma stabilności na rynku, i jeżeli miałoby się powtórzyć to po raz kolejny – teraz to nie dotyczy tylko samego zboża, ale również i rzepaku, cukru w ogromnych ilościach wysyłanego z Ukrainy, owoców miękkich, jajek, mięsa drobiowego – jeżeli to wszystko się zrealizuje, to jest koniec rolnictwa. Wszyscy są zatrwożeni; czy uprawiać, czy siać, czy porzucić te gospodarstwa, bo nie będzie gdzie sprzedać żywności – dlatego ten protest jest taki powszechny i tu nie ma żadnego jednego organizatora – związki zawodowe, izby rolnicze, związki syndykalne się w to wszystko angażują.

Czy poprzedni rząd, rząd Prawa i Sprawiedliwości, popełnił błąd, otwierając kraj na ukraińskie produkty? – to po pierwsze. A po drugie przypomnę, że wiosną ubiegłego roku rząd podjął decyzję o tymczasowym zakazie importu zboża i innych rodzajów żywności z Ukrainy, ale to zamknięcie nie było do końca udane, Panie Pośle.
Tak, rząd popełnił błąd. Ja o tym mówię, chociaż Komisja Europejska wymuszała to na wszystkich krajach europejskich, żeby otworzyć się na tę żywność z Ukrainy, bałamutnie tłumacząc, że to pomoc dla wojującej Ukrainy, a przecież wiemy, że my nie pomagamy w ten sposób Ukraińcom, tylko nabijamy kabzę międzynarodowym koncernom, które pasożytują na rolnictwie ukraińskim.

Polski rząd w pewnym momencie się „ogarnął”, jak to młodzież mówi i jednostronnie wprowadził zakaz, ale było to za późno. Rolnicy mówili o tym, ja mówiłem, ale było jak grochem o ścianę. To zaważyło zresztą na wynikach wyborów i na tym, że wieś nie poparła Prawa i Sprawiedliwości w takim stopniu, jak w 2019 roku, domagając się uczciwości i rozliczenia, również wyjaśnienia, kto sprowadzał to zboże, opublikowania listy importerów – kto zarobił miliardy. Ówczesny minister rolnictwa z uporem maniaka twierdził, że nie może tej listy opublikować, bo prawo mu na to nie pozwala, ale już jego krótkotrwała następczyni pani minister Anna Gembicka opublikowała tę listę i nic jej się nie stało. Czyli nie było przepisu prawnego, natomiast budowało to niestety przekonanie, że firmy, które zarobiły na zbożu, to są firmy w jakiś sposób powiązane z Prawem i Sprawiedliwością, a nie było to prawdą, bo to są firmy niepowiązane z nikim, albo powiązane z różnymi podmiotami, również politycznymi.

Rolnicy oczekują w tej chwili, już niezależnie od PiS-u, który za późno, ale jednak coś tam próbował robić – wprowadził ten zakaz, wprowadził również szereg dotacji dla rolników ratować sytuację (…) Natomiast oczekują również w tej chwili, od obecnego rządu, żeby chronił polski rynek (…).

Arkadiusz Fajok

2024-02-08
Arkadiusz Fajok/fot: Facebok/Arkadiusz Fajok, zrzut ekranu

Arkadiusz Fajok/fot: Facebok/Arkadiusz Fajok, zrzut ekranu

Rozmowa dnia – PR PiK – Arkadiusz Fajok

Gościem „Rozmowy dnia” był Arkadiusz Fajok, kandydat na prezydenta Inowrocławia. Rozmawialiśmy o pomysłach na kampanię wyborczą, a w szczególności o zapowiedzi darmowej komunikacji, Radzie Kobiet i pomysłach na bezpieczeństwo.

Michał Jędryka: Przedstawiłem Pana, jako kandydata na prezydenta Inowrocławia. Jednak Pan właściwie nie jest politykiem, ani działaczem samorządowym. Jakby to powiedzieć, jest Pan trenerem piłki ręcznej, prowadzącym szkołę jazdy, nauczycielem dzieci z niepełnosprawnych. Co jeszcze można o Panu powiedzieć?
Arkadiusz Fajok:
Dokładnie, jak Pan powiedział, jestem od wielu lat przedsiębiorcą w Inowrocławiu. Od prawie 20 lat pracuję również z dziećmi z niepełnosprawnościami. Interesuję się sportem i to jest też jedna z moich pasji. Trenuję dzieci i młodzież w zakresie piłki ręcznej i ogólnego rozwoju aktywności fizycznej. Uważam, że jest jej zdecydowanie za mało, nie tylko w Inowrocławiu, ale chyba jest to problem globalny.

Jak to się stało, że zdecydował się Pan kandydować na prezydenta Inowrocławia?
– Przede wszystkim uważam, że kieruję mną chęć zmian i zaoferowania inowrocławianom czegoś nowego, lepszego spojrzenia na miasto i mieszkańców, ale także chęć uwolnienia potencjału, jaki ma nasze miasto. Mam na to realny pomysł, który chcę zrealizować w najbliższym czasie. Jestem też społecznikiem, działam w Inowrocławiu i obserwując to, co się działo w ostatnim czasie się w naszym mieście, to uważam, że Inowrocław potrzebuje lepszego, nowego spojrzenia pomysłów i przede wszystkim wykorzystania potencjału, który niewątpliwie posiada. Wydaje mi się, że wtedy zaczniemy żyć w Inowrocławiu zdecydowanie lepiej.

Przepraszam, że powiem coś sceną ze Shreka. Jest tam moment, w którym Shrek mówi do postaci, która do niego przychodzi „ale masz jakieś wsparcie”? Chciałem właśnie o to zapytać. Polityki nawet tej samorządowej nie robi się bez jakiegoś zaplecza. Rozumiem, że nie jest Pan jakimś samotnym białym żaglem, tylko człowiekiem, który ma jakiś zespół, z którym chce pracować.
– Oczywiście, pierwsza podstawowa rzecz, to jest właśnie to, co Pan już wspomniał. Chciałbym to zrobić absolutnie bez polityki. Mówię o tej polityce globalnej i ogólnopolskiej. Uważam, że przez ostatnie lata to m.in. politycy doprowadzili do tego, co w tej chwili mamy w naszym mieście. Uważam, że to jest zupełnie niepotrzebne. Te wszystkie spory polityczne chciałbym wyprowadzić do Warszawy. My mamy przede wszystkim działać lokalnie i współpracować, a nie dokonywać jakichś wojenek, które absolutnie nam, jako inowrocławianom nic nie przynoszą. Oczywiście, zbudowałem zespół ludzi, zwłaszcza młodych i już kompetentnych, którym Inowrocław leży mocno w sercu, chętnych na zmianę i świadomych tego, że trzeba będzie mocno popracować na rzecz Inowrocławia. W moim zespole również są zwykli mieszkańcy Inowrocławia i uważam, że takie osoby też są potrzebne w samorządzie, bo one tak naprawdę czują i znają te największe potrzeby naszej społeczności. Oczywiście nie można powiedzieć, że przez ostatnie lata w Inowrocławiu zupełnie nic się nie działo, bo to by było niesprawiedliwe. Uważam, że Inowrocław potrzebuje świeżości i zmian. My takie zmiany proponujemy.

W takim razie zaczniemy od konkretów. Opublikował jako swój program. Figuruje tam taki punkt, jak darmowa komunikacja. Czy Inowrocław rzeczywiście stać na takie rozwiązanie? Niewiele miast posiada darmową komunikację miejską.
– Muszę Panu powiedzieć, że to już nie jest rzadki przypadek w skali kraju. Już kilkanaście miejscowości pokroju Inowrocławia posiada bezpłatną komunikację miejską i działa to znakomicie. Na pierwszy rzut oka taki pomysł może wydawać się zupełną abstrakcją. Natomiast pragnę przypomnieć, że każdy samorząd jest w zasadzie bardzo mocno obciążony utrzymaniem komunikacji publicznej i również tak jest w Inowrocławiu. Przypomnę tylko, bo posiadam takie dane, że inowrocławski budżet rocznie jest obciążony prawie 14 milionami złotych, które trzeba przeznaczać na utrzymanie naszej komunikacji. Cały koszt utrzymania naszej inowrocławskiej komunikacji to prawie 18 milionów złotych. (…)

Jan Szopiński

2024-02-07
Jan Szopiński/fot. Archiwum

Jan Szopiński/fot. Archiwum

Rozmowa Dnia - Jan Szopiński

Gościem Rozmowy dnia był Jan Szopiński z Lewicy. Rozmawialiśmy o zbliżających się wyborach samorządowych.

Michał Jędryka: 7 kwietnia odbędą się wybory samorządowe. Przygotowania na Lewicy już trwają?
Jan Szopiński: Przygotowania trwają nie tylko na Lewicy, ale w innych partiach również, ale ponieważ ja reprezentuję Lewicę, to mogę wypowiadać się, jako one trwają na Lewicy. W minioną sobotę mieliśmy konwencję, która określiła, w jakim kształcie nastąpi start Lewicy w wyborach do sejmików wojewódzkich. Lewica do sejmików wojewódzkich startować będzie samodzielnie w kształcie, w którym tradycyjnie startuje, czyli: Lewica, PPS, Unia Pracy i partia Razem, zapraszając na te listy oczywiście różnego typu ruchy miejskie, zapraszając organizacje kobiece, organizacje pozarządowe. I to dotyczy wszystkich sejmików na terenie całego kraju, bo tu startuje osobno zarówno partia Polska 2050, jako Trzecia Droga, osobno startuje Koalicja Obywatelska i osobno startuje Lewica, w kształcie o którym przed momentem powiedziałem

(...) Jak to będzie w Bydgoszczy?
(...) W Bydgoszczy na dzień dzisiejszy trwają rozmowy w kwestii dotyczącej tego, aby Lewica szła na jednej liście wspólnie z Platformą Obywatelską. Jest to zrozumiałe, jako że w mieście, z krótką przerwą, rządzimy od roku 2010 i w związku z tym, aby nie tracić ewentualnie głosów, Lewica poszła na liście razem z Platformą Obywatelską. Wierzę, że tak to będzie. Dzisiaj w tej sprawie obradować ma Rada Miejska Lewicy i myślę, że zaakceptuje ten kształt startu listy, o którym w tej chwili mówię.

Ale to znaczy, że również poparcie dla kandydata na prezydenta będzie to samo...
To jest dokładnie tak, jak w innych miastach, czyli tak jak na przykład we Wrocławiu, czy na przykład w Opolu, gdzie Lewica popiera obecnych kandydatów na prezydenta, którzy którzy są i oznacza dokładnie, że jeżeli razem jesteśmy na tych samych listach, to trudno by przypuszczać, że będąc na tych samych listach nie popieramy tego kandydata. Ja myślę że i w Bydgoszczy tak będzie, choć powiedziałbym, dopóki nie ma stosownych uchwał zarówno po stronie Koalicji Obywatelskiej, jak i po stronie Lewicy, to wszystko oczywiście jest otwarte. Łącznie z tym, że Lewica mogłaby pójść razem z Trzecią Droga i wystawić swojego kandydata

Trochę się zmieniło od czasu pana wywiadu dla Gazety Wyborczej...
No trochę się zmieniło, albowiem rozmowy cały czas trwają, ustalenia trwają. Przypomnę naszym radiosłuchaczom, że do 12 lutego jest rejestracja poszczególnych komitetów, a zatem czasu nie ma zbyt wiele na zarejestrowanie tych komitetów, bo do 12 lutego trzeba się określić, jaki komitet startuje, czy startuje komitet obywatelski z Lewicą, czy to się nazywa jakoś inaczej, czy w ogóle, jakie komitety w tych wyborach wystartują. Po 12 lutego klamka zapadła. Do 4 marca następuje rejestracja kandydatów.

Do tej pory nie ma informacji, czy pan prezydent Bruski się zdecydował kandydować na prezydenta...
To prawda, w przestrzeni publicznej nie ma takiej informacji, no ale nie sądzę, że gdyby doszło do porozumienia pomiędzy Lewicą, a Koalicją Obywatelską odnośnie wspólnego startu, że tu pojawi się jakieś inne nazwisko (...).

Adrian Mól

2024-02-06
Adrian Mól/fot: www.bydgoszcz.uw.gov.pl

Adrian Mól/fot: www.bydgoszcz.uw.gov.pl

PR PiK - Rozmowa dnia - Adrian Mól

Gościem „Rozmowy dnia” był Adrian Mól, wiceprezydent Torunia. Rozmawialiśmy m.in. o zbliżających się wyborach samorządowych.

Michał Jędryka: Wczoraj Toruń odwiedził były minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Wraz z radnymi Prawa i Sprawiedliwości tworzycie program dla Torunia. Układacie go, czy jest on już może gotowy?
Adrian Mól: Jesteśmy po wczorajszej rozmowie z panem ministrem Adamczykiem, który zresztą dość dobrze zna Toruń. Rozpoczęliśmy cykl spotkań z mieszkańcami naszego miasta, z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości, ale też było dużo osób o światopoglądzie konserwatywnym, prawicowym, niekoniecznie sympatyków PiS. Dyskusja była bardzo długa, trwała prawie trzy godziny. Myślę, że była bardzo ważna z perspektywy naszego miasta.
Co do samego programu - my go oczywiście tworzymy, ale wypracowujemy też nowe pomysły na kolejną kadencję samorządu toruńskiego - lata 2024-2029. Mamy przed sobą kolejne pięć lat w toruńskim samorządzie. Za niespełna dwa miesiące odbędą się wybory do samorządu toruńskiego i tak naprawdę do wszystkich samorządów, bo również do wojewódzkiego, o którym też myślimy w Toruniu. Jest wiele ciekawych pomysłów, propozycji też związanych z naszym miastem, o których nawet wcześniej nie myśleliśmy - wśród nich np. kwestie związane z żeglugą śródlądową. Myślę, że ten temat będziemy podejmować w trakcie kampanii wyborczej, która niebawem się rozpocznie na całego.
Z ciekawszych tematów , bo wczoraj z panem ministrem rozmawialiśmy głównie o infrastrukturze, pojawiła się kwestia inteligentnych miast, tzw. „smart city”. To pojęcie, które coraz częściej występuje w samorządach, jego namiastki mamy już w Toruniu. Jest tego jednak niewiele.

Na czym ma polegać inteligentne miasto?
- To szereg różnych działań, które podejmowane są w różnych miastach, w całym kraju. Chodzi o wykorzystanie również mechanizmów i działań, związanych ze sztuczną inteligencją. Wprowadzanie ich w tkankę miejską, czyli na przykład w infrastrukturę – żeby system komunikacji w mieście…

Na przykład kierowania ruchem?

- Dokładnie - żeby ten system działał w sposób inteligentny. To oczywiście generuje takie korzyści, jak oszczędność czasu dla naszych mieszkańców, ale również oszczędność środków finansowych, które ponosimy na te działania w mieście.

Pewnie również oszczędność zanieczyszczeń?

- To też, ale jest również kwestia oświetlenia ulicznego - możemy w sposób inteligentny nim kierować. Ponadto przemieszczanie różnych korespondencji, przesyłek na terenie miast z pomocą dronów, bo takie też rozwiązania są testowane. Chcielibyśmy te działania podejmować i proponować. (…)

Jarosław Wojtas

2024-02-05
Politolog Jarosław Wojtas/fot. Jarosław Wojtas, Facebook

Politolog Jarosław Wojtas/fot. Jarosław Wojtas, Facebook

PR PiK - Rozmowa dnia - Jarosław Wojtas

Gościem „Rozmowy dnia” był dr Jarosław Wojtas, politolog z WSB Merito w Toruniu. Rozmawialiśmy o prawnym sporze dotyczącym dwóch posłów Prawa i Sprawiedliwości, o Radzie Gabinetowej zwołanej przez prezydenta oraz o odwołaniu prezesa największej polskiej spółki energetycznej – Orlen.

Marcin Kupczyk: Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową, a jednocześnie skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Jak mówi - z uwagi na wątpliwości, związane z prawidłowością procedury uchwalenia ustawy, to jest brakiem możliwości udziału w pracach Sejmu przez posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Prezydent zapowiedział, że analogiczne działania będą przez niego podejmowane każdorazowo, w przypadku uniemożliwienia posłom wykonywania ich mandatów. Od kilku dni trwa polityczna burza z tym związana. Co Pan o tym sądzi?
Jarosław Wojtas: To działanie przede wszystkim polityczne, nie proceduralne. Prezydent ma jasne stanowisko na temat sytuacji panów Kamińskiego i Wąsika - jednoznacznie kontestuje wygaszenie tych mandatów i jego decyzja jest tego konsekwencją. Tego można było się spodziewać. (…)
Myślę, że to jest też wyjście naprzeciw oczekiwaniom elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, który w sporej większości uważa, że panowie powinni móc kontynuować swoją misję jako parlamentarzyści. Jak to wpłynie na realizację ustawy budżetowej? Prawnicy mówią, że jak na razie można pracować na projekcie ustawy, w związku z czym można realizować chociażby zapowiedziane podwyżki. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce. (...)

Marszałek Sejmu, cały obóz tworzący rząd i jego sojusznicy są przekonani, że Wąsik i Kamiński nie są posłami, a prezydent i PiS twierdzą, że są. Przynajmniej dwoje znanych konstytucjonalistów - profesorowie Genowefa Grabowska i Ryszard Piotrowski - też tak uważa. Delikatnie mówiąc - jest spory bałagan.

- Duży bałagan. Warto zwrócić uwagę, że ta dwójka profesorów konstytucjonalistów pochodzi z różnych obozów politycznych, jednak oboje uważają, że mandaty nie wygasły. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że im większy bałagan, większa polaryzacja, większe emocje, tym bardziej jest to korzystne dla obu największych formacji politycznych. To jest pozorny paradoks, bo w takiej sytuacji obozy polityczne bardziej się konsolidują. W obliczu wyborów samorządowych i europarlamentarnych jest to bardziej efektywne. (...)

Prezydent zwołał na 13 lutego Radę Gabinetową, czyli obrady rządu kierowane przez prezydenta. Rada zwoływana jest, gdy prezydent uzna dany problem za sprawę szczególnej wagi. Andrzej Duda zaprosił Donalda Tuska i jego rząd, ponieważ chce usłyszeć, jakie są plany w sprawie kluczowych inwestycji, takich jak Centralny Port Komunikacyjny, elektrownie atomowe czy rozwój armii. Premier odpowiedział, że chciałby, by to spotkanie transmitowały wszystkie telewizje. Co Pan na to?

- Uważam, że to dobry pomysł. Dobrze, żeby to wszystko odbywało się na widoku opinii publicznej. Jako obywatele mamy prawo wiedzieć, jakie jest stanowisko większości rządowej w ważnych kwestiach, które mogą wzbudzać kontrowersje, bądź też nie. Bez względu na to, jakie środowiska mają jakie poglądy na ten temat, wszystko powinno dziać się w świetle reflektorów i być czytelne.
Sama forma natomiast może wzbudzać pewne wątpliwości – wygląda to tak, jakby prezydent przejmował inicjatywę i wzywał na dywanik parlamentarzystów; narzucał taką interpretację sytuacji, że panuje chaos i prezydent próbuje ten chaos uporządkować. (…)
Są to jednak tak istotne kwestie, że warto o nich powiedzieć. Nawet mniej istotne jest, czy obie strony zgadzają się, co do kluczowych inwestycji, nakładów na wojsko, czy nie. Warto jednak, żeby wybrzmiało konkretnie, co będzie realizowane, na ile te kwestie wpłyną na bezpieczeństwo i konkurencyjność polskiej gospodarki, w jaki sposób ma się realizować modernizacja naszego kraju? Dobrze, żebyśmy wiedzieli jako obywatele, jakie jest stanowisko i później oczywiście rozliczali rządzących. (...)

Joanna Czerska-Thomas

2024-02-02
Joanna Czerska-Thomas/screen z transmisji Joanna Czerska Thomas - Wiceprzewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy

Joanna Czerska-Thomas/screen z transmisji Joanna Czerska Thomas - Wiceprzewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy

Rozmowa dnia – PR PiK – Joanna Czerska-Thomas

Gościem „Rozmowy dnia” była Joanna Czerska-Thomas, wiceprzewodnicząca
bydgoskiej Rady Miasta. Rozmawialiśmy o zbliżających się wyborach samorządowych.

Michał Jędryka: Zbliżają się wybory samorządowe. Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski jeszcze nie potwierdził, że będzie kandydował.
Joanna Czerska–Thomas:
Z tego, co mi wiadomo, jeszcze nie potwierdził. Natomiast ma rekomendację przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy. Myślę, że potwierdzenie będzie kwestią czasu.

Wiemy już, że wybory odbędą się 7 kwietnia, wtedy będzie pierwsza tura, a 21 kwietnia druga tura. Jak Pani sądzi, co będzie największym problemem, czy największym punktem, wywołującym emocje w nadchodzącej kampanii samorządowej?
– To jest bardzo trudne pytanie. Myślę, że tematem przewodnim będą ludzie. Mieszkańcy Bydgoszczy, którzy jasno mówią o tym, co ich gryzie i boli, nie tylko w mediach społecznościowych, ale również na podczas spotkań. Myślę, że to oni będą bohaterami i bohaterkami tych wyborów. Ze względu na to, że to oni zdecydują, komu powierzą swoje głosy, czyli najważniejszą rzecz, jaką możemy oddać w społeczeństwie obywatelskim.

Właśnie, ludzie. Jeśli wierzyć sondażowi, który został niedawno opublikowany, to bydgoszczanie wskazują, że dobrze żyje się w Bydgoszczy. Chyba 70% jest zadowolonych, ale jeśli zapytać o problemy, to najwięcej wskazuje na komunikację miejską.
– Zgadza się. Niestety musimy się tutaj odnieść do wcześniej opublikowanych badań, dotyczących najczęściej opuszczanego miasta, niestety tutaj mamy chyba pierwsze miejsce, takie niechlubne. Jest to oczywiście częściowo spowodowane tzw. obwarzankiem, czyli wyprowadzką do pobliskich miejscowości wokół Bydgoszczy. Rzeczywiście, kiedy przyjrzeć się dostępnym badaniom, to prawie 80% młodych ludzi deklaruje brak przywiązania z Bydgoszczą. Oni są gotowi wyruszyć w podróż swojego życia w innym mieście. To jest niepokojące i myślę, że na tym powinniśmy się skupić, żeby zapewnić każdej z grup dobre warunki do życia, żeby Bydgoszcz była dla każdej z grup wiekowych, dla każdej płci. Po prostu, żeby nam się naprawdę fantastycznie żyło. Najmniej narzekającą grupą są osoby starsze, ale tutaj mam swoją teorię, że pamiętają czasy, kiedy naprawdę źle się działo, kiedy nie było niczego w sklepach. Gdy rozmawiam z nimi, to często powtarza się takie stwierdzenie, że oni chyba zgrzeszyliby, jakby mieli teraz narzekać.

Może też brakuje jakiejś tożsamości bydgoskiej? Czegoś, co jest bardzo charakterystyczne dla miasta i z czym można się utożsamiać.
– To prawda, wizja Bydgoszczy i plany rozwoju na następne lata, to jest coś, czego brakuje mieszkańcom i mieszkankom. Takiego punktu zaczepnego i informacji, gdzie my będziemy za 5-10 lat. Jaka będzie Bydgoszcz, jak się będzie tutaj żyło? Nie ma takich punktów przewodnich, ale także informacji o tym, co się teraz dzieje. Wspomniał Pan o komunikacji i drogach. Rzeczywiście, to są takie punkty zapalne, które można powiedzieć, że nie funkcjonują. Mieszkańcom i mieszkankom brakuje informacji o tym, co się dzieje, kiedy będą zakończone remonty. Wyobrażam sobie to tak, że wychodzi osoba odpowiedzialna za to i mówi: „słuchajcie, czeka nas pół roku gehenny na drogach w Bydgoszczy, ale robimy to i to, będziemy jednym z najbardziej nowoczesnych miast pod względem rozwiązań retencyjnych, musimy to przetrwać”. Można by powiedzieć w tym momencie o planie, czyli jakie ulice będą zamknięte i do kiedy, bo tego też brakowało. Mieszkańcy i mieszkanki rano wyjeżdżali do pracy o standardowej godzinie i nagle okazało się, że wymyślony przez nich objazd też jest zamknięty. Rzeczywiście brakowało tej polityki informacyjnej. [...]

O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku
po wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.

Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl


26 15922126961070
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę