Arkadiusz Myrcha
Michał Jędryka: Wczorajsze posiedzenie połączonych komisji ustawodawczej oraz sprawiedliwości i praw człowieka nie należało do spokojnych. Nie brakowało mocnych słów pod adresem prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, która nie pojawiła się na posiedzeniu. Musiały paść tak mocne słowa?
Arkadiusz Myrcha: Nie wiem, jakie mocne słowa pan redaktor ma na myśli, natomiast wszyscy byliśmy bardzo mocno zaskoczeni, że pani sędzia Przyłębska, łamiąc wieloletni zwyczaj parlamentarny, nie stawiła się na posiedzeniu połączonych komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz komisji ustawodawczej, żeby zapoznać posłów i odpowiedzieć na pytania, dotyczące corocznej informacji z działalności Trybunału Konstytucyjnego. W poprzednich latach, bez względu na to, kto pełnił funkcję prezesa, jaka była większość parlamentarna czy emocje medialne wokół Trybunału, zawsze prezes mierzył się z tym i odpowiadał czasami na bardzo trudne pytanie. Pani Przyłębska natomiast uznała – co zresztą wyraziła wprost w piśmie skierowanym do przewodniczącego komisji sprawiedliwości – że z uwagi na ataki medialne na Trybunał, nie pojawi się na posiedzeniu komisji.
Trwa kampania wyborcza i Julia Przyłębska przyjmuje taką argumentację, żeby – jako prezes - chronić tę instytucję przed atakami i deprecjonowaniem.
– To śmieszne tłumaczenie. Wiemy doskonale, że pani sędzia Przyłębska unika jakichkolwiek trudnych pytań, także obecności w tych mediach, gdzie trudne pytania mogłyby się pojawić, czy pytań ze strony parlamentarzystów opozycji.
Zresztą wczoraj posłowie PiS powiedzieli wprost, że słusznie ignoruje ona opozycję, wymieniając jakieś zarzuty pod naszym adresem, jednocześnie zapominając, że pani sędzia Przyłębska nie pełni funkcji politycznej, ale funkcję sędziego Trybunału Konstytucyjnego. To jest konstytucyjny organ, który żyje i powinien żyć w oderwaniu od polityki, i nawet jeżeli posiedzenie odbywałoby się dwa czy pięć dni przed wyborami, to powinno mieć miejsce.
To przecież nie my – posłowie opozycji – wymyśliliśmy to połączone posiedzenie. Nie my jesteśmy autorami pomysłu, że sprawozdanie jest rozpatrywane w 2020 roku, a dotyczy roku 2018. To już jest kwestia współpracy między panią Przyłębską, a panią marszałek Witek, bo to marszałek Sejmu zwołała posiedzenie połączonych komisji, kierując do nas prace robocze nad informacją z działalności Trybunału. To jednocześnie oznacza, że pani sędzia Przyłębska powinna się na tym posiedzeniu roboczym pojawić.
My musieliśmy wypełnić nasz obowiązek, byliśmy do debaty przygotowani. Posłowie przeanalizowali ten raport, mieli dobre, merytoryczne pytania do orzeczeń, które zapadły w 2018 roku, no ale nie było nam dane tych pytań zadać.
Próbuję zrozumieć też prezes Przyłębską. Może nie chce eskalacji konfliktu, który w Polsce jest coraz większy. Konflikt, który pojawia się przy okazji całej reformy sądownictwa sprowadza się do tego, że doszło do pewnego dualizmu prawnego. Niedawno wypowiadał się też Jarosław Gowin mówiąc, że żadne państwo nie może dopuścić, aby część sędziów podważała legalność powołania innych sędziów. Trudno się z tym nie zgodzić.
- Ale pamiętajmy, kto doprowadził do sytuacji tak mocnego przesilenia w Trybunale Konstytucyjnym. Nie możemy zapominać, w jakich okolicznościach obecny skład sędziowski zaczął urzędować. Pamiętamy wszyscy, jak pan prezydent Duda – w nocy, w pośpiechu, bez świadków, bez kamer – przyjmował ślubowanie bezprawnie jednak wybranych przez PiS poprzedniej kadencji trzech sędziów Trybunału. To zresztą zostało wyraźnie stwierdzone w jednym z wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Albo to, że pani sędzia Przyłębska została wybrana na funkcję prezesa z naruszeniem prawa – to też nie jest tylko zarzut opozycji, ale mówią to sami sędziowie wewnątrz Trybunału. (...)