MŚ w wioślarstwie -Witkowski: celem medal w dwójce i finał dla czwórki
Trener kadry wioślarek Marcin Witkowski nie ukrywa, że przed dwójką Magdalena Fularczyk, Natalia Madaj stawia wysokie cele na mistrzostwach świata w Amsterdamie. "Liczymy w dwójce na medal, a sukcesem czwórki podwójnej byłby awans do finału A" - ocenił.
Wioślarze od środy przebywają w Amsterdamie, gdzie na niedzielę zaplanowano pierwsze wyścigi eliminacyjne 44. mistrzostw świata. Głównym kandydatem polskiej reprezentacji do medalu są zawodniczki Lotto Bydgostii - Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj rywalizujące w dwójce podwójnej. Polki w czerwcu w Belgradzie zostały mistrzyniami Europy.
"W tym sezonie wszystkie zawody kończyły na podium. Oprócz złota w mistrzostwach Europy, trzykrotnie zajęły trzecie miejsce w zawodach Pucharu Świata. Nie ukrywam, że cel postawiony jest wysoko" - powiedział PAP Witkowski.
Jak dodał szkoleniowiec, konkurencja w dwójkach podwójnych jest wyjątkowo duża.
"Do startu zgłosiły się 22 deble - nie przypominam sobie zawodów z tak dużą liczbą osad w tej konkurencji. Magda i Natalia mają potencjał by walczyć o złoty medal, ale także - odpukać - mogą zająć piąte miejsce. Po prostu poziom na świecie wyrównuje się z każdym rokiem. Wiele zależy od tego, co pokażą rywalki" - podkreślił opiekun żeńskiej kadry.
W Amsterdamie o dobry wynik powalczy również czwórka podwójna, która w mistrzostwach Starego Kontynentu zdobyła brązowy medal. Jej skład uległ jednak zmianie - miejsce Joanny Dittmann i Moniki Ciaciuch zajęły bardziej doświadczone Joanna Leszczyńska i Sylwia Lewandowska.
"Powodów zmian jest kilka. Leszczyńska i Lewandowska miały może nieco słabszy początek sezonu, stąd na mistrzostwa Europy pojechały zawodniczki, które startują także w młodzieżowych imprezach. Potem starsze dziewczyny złapały +drugi oddech+ i m.in. dlatego znalazły się w składzie. Obecna czwórka jest jednak mocniejsza od tej, która płynęła po brąz w Belgradzie. Konkurencja tutaj jednak większa niż w dwójkach, wystąpi 13 mocnych załóg. Awans do finału A byłby satysfakcjonujący dla mnie, dla dziewczyn i całego naszego środowiska" - ocenił Witkowski.
Tor regatowy w Amsterdamie to jeden z bardziej znanych w Europie, ale ostatnio rzadziej na nim odbywały się prestiżowe imprezy. Kilka lat temu rozrywano zawody Pucharu Świata, a przed dziewięcioma laty Amsterdam był gospodarzem mistrzostw świata do lat 23.
"To sztuczny obiekt, w którym niestety, nie ma miejsca na rozgrzewkę. Wszystko dzieje się w torze, a fale przez siebie się przerzucają. Tor jest tak ustawiony, że często wiatr wieje z boku i dyktuje warunki. Jeśli sędziowie są rozsądni, to przed finałem dokonują alokacji torów (najlepsze zawodniczki z kwalifikacji nie startują na środkowych torach, ale na najbardziej korzystnych pod względem wiatru - PAP). Nie zawsze jednak arbitrzy podejmują takie decyzje" - wyjaśnił szkoleniowiec.
O tym, że warunki na tym obiekcie nie są do końca sprawiedliwe przekonała się brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie Julia Michalska. W 2005 roku w Amsterdamie miała ogromna szansę na tytuł młodzieżowego mistrza świata.
"Julia wygrywała wszystko aż do finału. Tam, jako faworytka, trafiła na środkowy tor, ale płynęła mocno pod wiatr i zajęła drugą lokatę. Z kolei jej rywalka ze skrajnego toru płynęła tempem dużo wolniejszym i zdobyła złoto" - wspomniał Witkowski.
W mistrzostwach wystartuje osiem polskich osad w tym dwie w gronie osób niepełnosprawnych.(PAP)