Senat przyjął uchwałę w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej
Senat oddał hołd Polakom, którzy 70 lat temu padli ofiarą mordów UPA na Wołyniu. W przyjętej niejednomyślnie uchwale senatorowie określili zbrodnię wołyńską jako "czystkę etniczną noszącą znamiona ludobójstwa". Podkreślili też potrzebę pojednania z Ukrainą.
W lipcu br. mija 70. rocznica apogeum zbrodni wołyńskiej, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-44 zginęło ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej i miejscową ludność ukraińską.
Uchwała Senatu, której tytuł brzmi "W 70. rocznicę Zbrodni Wołyńskiej" rozpoczyna się od przypomnienia, że 9 lutego 1943 r. oddział Ukraińskiej Armii Powstańczej zamordował 173 Polaków we wsi Parośla Pierwsza.
"Rozpoczęta została brutalna akcja fizycznej eliminacji Polaków, prowadzona przez banderowską frakcję Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię. Największe rozmiary przybrała na Wołyniu w lipcu 1943 roku" - głosi uchwała. Wskazuje też na zgodną z szacunkami IPN liczbę ok. 100 tys. zamordowanych Polaków: mężczyzn, kobiet, dzieci i starców.
W uchwale zbrodnia wołyńska określona jest jako "czystka etniczna nosząca znamiona ludobójstwa". W ocenie senatorów, o takiej kwalifikacji historyczno-prawnej świadczy zorganizowany i masowy charakter zbrodni UPA oraz towarzyszące im okrucieństwo.
W kluczowym fragmencie uchwały senatorowie zapisali, że "Senat Rzeczypospolitej Polskiej składa hołd wszystkim Polakom, którzy padli ofiarą masowych mordów na Wołyniu i na pozostałych terenach, i wyraża przekonanie, że pamięć o nich winna na trwałe stać się częścią polskiej świadomości historycznej".
Senatorowie zaznaczyli, że w dziejach polsko-ukraińskich stosunków były takie wydarzenia, które nie przynoszą Polsce chluby. Wymienili niesprawiedliwą politykę narodowościową II Rzeczypospolitej i ofiary polskiego odwetu na Ukraińcach z lat 1943-45. Zastrzegli jednak, że nie może to "oznaczać zapominania, równoważenia czy pomniejszania tragedii tych, którzy padli ofiarą zbrodni wołyńskiej".
Uchwała przypomina też o wspólnym, polsko-ukraińskim przezwyciężaniu trudnej przeszłości i wymienia ważne dla pojednania obu narodów postaci: Jerzego Giedroycia i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Polacy pragną pojednania i przyjaźni z Ukraińcami. Dajemy temu liczne dowody. Prawdziwe pojednanie może jednak być zbudowane tylko na prawdzie i wspólnym potępieniu zbrodni" - podkreślili w uchwale senatorowie, którzy dodatkowo oddali w nim "najwyższą cześć" tym Ukraińcom, którzy podczas zbrodni wołyńskiej z narażeniem życia ratowali Polaków.
Uchwała nie została przyjęta jednomyślnie.
W czwartek za jej przyjęciem głosowało 55 senatorów, 20 było przeciwko, 10 wstrzymało się od głosu. Senatorowie PiS chcieli wprowadzić do uchwały poprawkę ustanawiającą dzień 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian, nie uzyskali jednak większości głosów. Ich zdaniem uchwała powinna też zawierać sformułowanie o "ludobójstwie", a nie o "czystce etnicznej noszącej znamiona ludobójstwa". W tej sprawie powoływali się na śledztwa IPN w sprawie zbrodni wołyńskiej prowadzone na podstawie art. 118 kodeksu karnego, który określa dane przestępstwo zbrodnią ludobójstwa.
Senatorowie PiS wyrazili także zastrzeżenia co do zapisu o niesprawiedliwej polityce narodowościowej II Rzeczypospolitej oraz wypadkach polskiego odwetu na Ukraińcach (wątpliwość w tej sprawie miał też jeden z senatorów PO Jan Rulewski).
Uchwały bronił senator PO Łukasz Abgarowicz, który podkreślił, że mówi ona "prawdę o tamtych czasach". Zwrócił uwagę, że w Polsce do tej pory nie ma dnia pamięci ofiar o wiele większych zbrodni popełnionych na Polakach przez okupantów niemieckich lub sowieckich. Tłumaczył też, że pojęcie męczeństwa Kresowian jest znacznie szersze, nie ogranicza się jedynie do zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów i dlatego nie powinno być zawarte w uchwale. W sprawie użycia terminu "ludobójstwo" senator PO zwrócił uwagę, że mimo śledztw IPN żaden sąd do tej pory nie określił tak mordu UPA.
Przyjęcie Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian i skojarzenie tego dnia wyłącznie ze zbrodnią wołyńską odradzał parlamentarzystom MSZ, szanując ich suwerenność w podejmowaniu decyzji. W niedawnej rozmowie z PAP wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz tłumaczyła, że ze względu na ogrom niemieckich i sowieckich zbrodni popełnionych na Kresowianach ustanowienie takiego dnia pamięci Ukraińcy odbiorą jako "niezasłużone obciążanie ich zbrodniami, za które w żaden sposób nie odpowiadają". "W czasie II wojny światowej sami byli tych zbrodni ofiarami" - przekonywała.
W ocenie MSZ nikt w Polsce nie ma wątpliwości co do tego, że działalność UPA miała zbrodniczy charakter. "Warto pamiętać, że upamiętnianie UPA na Ukrainie, tak trudne dla nas do przyjęcia, nie wiąże się zazwyczaj z antypolskimi intencjami" - podkreśliła Pełczyńska-Nałęcz, która w MSZ odpowiada za problematykę wschodnią.
Upamiętnieniem ofiar zbrodni na Wołyniu i Galicji Wschodniej zajmuje się też Sejm. Podczas rozpatrywania projektu uchwały w tej sprawie posłów podzieliła kwestia ustanowienia 11 lipca dniem upamiętniającym ofiary zbrodni wołyńskiej oraz określenie jej terminem "ludobójstwo". Ostatecznie projekt skierowano do dalszych prac, ale bez ustanowienia w nim dnia pamięci ofiar i określając zbrodnię UPA jako "czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa". Przeciwko tym zapisom byli m.in. posłowie PiS, natomiast posłowie PO oraz przedstawiciele MSZ przekonywali, że pomogą one relacjom polsko-ukraińskim. Z zapisem o "czystce etnicznej" zgodzili się także zaproszeni przez komisję eksperci m.in. specjalista prawa międzynarodowego. (PAP)