Ruszył proces b. księdza oskarżonego o przestępstwa seksualne
Za zamkniętymi drzwiami ruszył w poniedziałek proces byłego księdza Jacka S. z Legionowa, oskarżonego o kilkanaście przestępstw seksualnych, w tym m.in. wobec 14-latki. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Od stycznia 2012 r. S. jest w areszcie - do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga doprowadziła go policja. Watykan przeniósł go już do stanu świeckiego.
Na wniosek obrony sędzia Małgorzata Wasylczuk wyłączyła jawność całego procesu, powołując się m.in. na ochronę osób pokrzywdzonych. Ani prokurator, ani obrońca nie wypowiadali się dla mediów.
Za zamkniętymi drzwiami odczytano akt oskarżenia; sąd odebrał też wyjaśnienia od oskarżonego - poinformował po południu PAP rzecznik SO sędzia Marcin Łochowski. Nie ujawnił, czy S. przyznał się do zarzutów. Zeznawał też pierwszy świadek oraz biegła psycholog. Kolejne terminy procesu wyznaczono na luty 2014 r.
Żadna z osób pokrzywdzonych nie zdecydowała się wystąpić w procesie jako oskarżyciel posiłkowy. W sądzie stawiła się matka jednej z ofiar S.
Na 37-letnim Jacku S. ciąży 17 zarzutów; media podawały, że dotyczą one w sumie 12 młodych dziewcząt, w tym chórzystek z kościoła garnizonowego w Legionowie pod Warszawą, gdzie ksiądz służył i uczył religii.
Zarzucono mu: doprowadzenie innej osoby przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego (za co grozi od 2 do 12 lat więzienia); obcowanie płciowe z osobą poniżej lat 15 (takie samo zagrożenie karą); doprowadzenie, przez nadużycie stosunku zależności, osoby małoletniej do obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej (kara do 5 lat więzienia) oraz nakłanianie do nielegalnej aborcji (kara do 3 lat więzienia).
Według mediów, ksiądz nakłonił 17-latkę, która miała być z nim w ciąży, do nielegalnej aborcji, za co zapłacił 3 tys. zł (oddzielnie odpowiadają lekarze, którzy jej dokonali). S. miał po raz pierwszy wykorzystać ją seksualnie, gdy miała 14 lat; potem miał jej obiecywać małżeństwo. Jednocześnie S. miał wykorzystywać seksualnie inne dziewczęta.
Oskarżonego obciążają nie tylko zeznania pokrzywdzonych, ale także zabezpieczone w śledztwie smsy i e-maile.
Ks. Jacka S. zatrzymano i aresztowano w styczniu 2012 r. Kuria Polowa WP zawiesiła go od razu w pełnieniu funkcji. Potem sam poprosił o przeniesienie do stanu świeckiego; księdzem przestał być w maju br. Zwolniono go też z zawodowej służby wojskowej w ordynariacie polowym.
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie skierowała akt oskarżenia wobec S. w sierpniu br., ale sąd zwrócił go do uzupełnienia. Ponownie akt oskarżenia trafił do SO we wrześniu.
Czyny, których dopuścił się Jacek S. nie powinny się nigdy zdarzyć; zero tolerancji dla pedofilii - mówił w październiku biskup polowy Wojska Polskiego bp Józef Guzdek, który przeprosił osoby pokrzywdzone. Otrzymują one pomoc psychologiczną finansowaną przez ordynariat polowy, który zlecił też szkolenia księży dotyczące pedofilii i przemocy w rodzinie.
W październiku Episkopat Polski przyjął trzy aneksy do zatwierdzonych w ub.r. wytycznych co do procedur reagowania na przypadki pedofilii wśród duchownych. Zgodnie z nimi zgłoszenie do prokuratury przypadku pedofilii pozostawiono w gestii ofiary. Część publicystów krytykowała, że kościelnej zasadzie "zero tolerancji" nie towarzyszy ujawnienie statystyk pedofilii wśród księży. (PAP)