UE/Juncker: nie bójmy się uchodźców, czas na działanie
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował w środę do państw UE o przejęcie160 tysięcy uchodźców od Grecji, Włoch i Węgier, by złagodzić kryzys migracyjny. Jak podkreślił, to nie czas, by bać się uchodźców, ale by zdecydowanie działać.
"Włochy, Grecja i Węgry nie mogą być pozostawione same z tym ogromnym wyzwaniem" - powiedział Juncker w Parlamencie Europejskim w Strasburgu w przemówieniu o stanie Unii Europejskiej. Szef KE przyznał, że "Unia Europejska nie jest w dobrym stanie". Uznał, że nie ma sensu przedstawiać w demokratycznie wybranym Parlamencie Europejskim upiększonego obrazu.
Fala uchodźców napływająca do UE była głównym tematem jego wystąpienia. Jak podkreślił Juncker, rozwiązanie kryzysu to dziś najważniejszy priorytet dla Unii.
"Apeluję do państw członkowskich, by przyjęły propozycje Komisji dotyczące awaryjnego przesiedlenia w sumie 160 tysięcy osób. To 160 tysięcy uchodźców, którymi Europejczycy powinni się zająć - powiedział. - To musi być obowiązkowe (...) Mam nadzieję, że tym razem nie będzie żadnej retoryki, bo potrzebujemy działania". Juncker wyraził nadzieję, że do podjęcia decyzji dojdzie już w najbliższy poniedziałek na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE w Brukseli.
"Od początku roku prawie 500 tysięcy osób przedostało się do krajów Unii" - wskazał szef KE. "Liczby robią wrażenie i dla niektórych są źródłem obaw. Ale to nie jest właściwa chwila, by się bać czy obawiać. To czas, by śmiało, w sposób zdecydowany i uzgodniony działać na szczeblu UE" - podkreślił. "To kwestia humanitarna, kwestia ludzkiej godności" - mówił Juncker.
Odwołał się też do historii Europy. "Europa jest kontynentem, gdzie prawie wszyscy kiedyś byli uchodźcami. Miliony Europejczyków uciekały przed prześladowaniami, wojną, dyktaturą i opresją" - powiedział szef KE. Wspomniał też m.in. o Polakach. "20 mln potomków Polaków mieszka poza Polską w wyniku emigracji politycznej i ekonomicznej, po wysiedleniach, przesiedleniach podczas bolesnej historii Polski" - powiedział Juncker. "Czy naprawdę zapomnieliśmy o tym, że po zniszczeniach II wojny światowej 60 mln osób stało się uchodźcami w Europie?" - dodał.
Dziś - podkreślił - to Europa jest uważana za miejsce, w którym można uzyskać schronienie. Jak mówił, Europa nie jest w stanie przyjąć do siebie całej biedy świata, ale mamy środki, żeby pomóc tym, którzy uciekają przed wojną, terrorem i opresją. "Liczba uchodźców, która napływa do Europy, jest bez precedensu, ale to jest raptem 0,11 proc. całej ludności UE. W Libanie dla porównania uchodźcy stanową 25 proc. całej ludności kraju" - powiedział Juncker.
Jego zdaniem należy sobie jasno powiedzieć, że tak długo, jak długo toczyć się będzie wojna w Syrii, a w Libii będzie rządził terror, kryzys migracyjny nie wygaśnie. "Możemy budować mury, możemy się grodzić, ale wyobraźcie sobie - mówię bez demagogii - gdybyście wy byli w tej sytuacji. Gdyby to wasz świat się zawalił, nie ma ceny, której byście nie zapłacili. Nie ma takiego muru, na który nie próbowalibyście się wspiąć, nie ma takiego morza, przez które nie staralibyście się przepłynąć, nie ma takiej granicy, której byście nie zawahali się przekroczyć. To jest wojna z barbarzyństwem, z Państwem Islamskim" - apelował szef KE.
Nawiązując do sporów o kwoty podziału uchodźców między kraje europejskie Juncker podkreślił, że "nie mówimy o liczbach, ale o ludziach, którzy przyjeżdżają z Syrii czy Libii. "To co się dzieje z nimi, może jutro stać się na Ukrainie" - ostrzegł.
"Czy mamy dokonywać wyborów? Czy rozróżniamy między żydami, muzułmanami i chrześcijanami? Ten kontynent ma złe doświadczenia z rozróżnianiem na tle religijnym" - upominał Juncker, odnosząc się do krytycznej debaty publicznej i obaw wyrażanych w niektórych krajach unijnych. Jak dodał, gdy mówimy o poszukujących azylu, nie można pytać o wyznanie.
"Zbliża się zima. Czy naprawdę chcemy, aby rodziny spały na dworcach, w namiotach w zimne noce?" - apelował.
W swoim wystąpieniu Juncker przedstawił tylko zarys nowych planów KE dotyczących polityki imigracyjnej. Szczegóły zostaną opublikowane jeszcze w środę. Wiadomo już, że KE chce, by uchodźców rozdzielono na podstawie ustalonych z góry kwot, przypisanych do poszczególnych państw unijnych. Na Polskę miałoby przypaść około 12 tysięcy uchodźców. Polska, a także pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej odrzucają jednak takie wiążące kwoty.
Szef KE zapowiedział też, że kierowana przez niego instytucja zaproponuje jeszcze w tym roku "ambitne kroki" dotyczące straży granicznej i straży przybrzeżnej dla UE. Jak podkreślił, istnienie strefy Schengen bez kontroli na wewnętrznych granicach wymaga ścisłej współpracy w dziedzinie ochrony granic zewnętrznych Unii. "System Schengen nie zostanie zniesiony podczas kadencji obecnej Komisji Europejskie" - zapewnił Juncker, odnosząc się do komentarzy, że wskutek kryzysu imigracyjnego strefa Schengen jest zagrożona.
Zdaniem Junckera unijna agencja Frontex, odpowiedzialna za ochronę granic, powinna przekształcić się w straż graniczną. "Musimy znacząco wzmocnić Frontex i sprawić, by stał się strażą przybrzeżną i strażą graniczną dla całej UE. To jest wykonalne, ale będzie dużo kosztować. KE uważa, że to będą dobrze zainwestowane pieniądze" - powiedział Juncker.
Ocenił także, że zmiany wymaga tzw. system dubliński, zgodnie z którym wnioski o azyl są rozpatrywane w pierwszym kraju, w którym uchodźca przekroczy unijną granicę. "Polityka azylowa i dotycząca uchodźcy wymaga solidarności" - ocenił szef KE. Dlatego - dodał - Komisja proponuje ustanowienie stałego mechanizmu rozdzielania uchodźców, który umożliwi szybsze radzenie sobie z sytuacjami kryzysowymi w przyszłości.
Według Junckera osoby ubiegające się o azyl w krajach UE powinny mieć możliwość podjęcia pracy i zarobkowania. "Ci którzy pracują, odzyskują godność" - przekonywał, apelując o zmianę przepisów krajowych.
KE proponuje też wspólną listę bezpiecznych krajów pochodzenia, która ma pozwolić państwom UE na szybsze rozpatrywanie wniosków o azyl. Na tej liście powinny być wszyscy kandydaci do UE - ocenił szef Komisji.
Propozycje Komisji w sprawie kryzysu migracyjnego zakładają też utworzenie funduszu powierniczego w wysokości 1,8 mld euro na pomoc w stabilizacji sytuacji w krajach Afryki Północnej i Rogu Afryki. Juncker opowiedział się również za otwarciem kanałów legalnej imigracji do UE.
Anna Widzyk (PAP)