Rosja uzna wybory parlamentarne na Ukrainie
Szef administracji prezydenta Rosji Siergiej Iwanow w czwartek zapowiedział, że Moskwa uzna niedzielne wybory parlamentarne na Ukrainie. Oświadczył też, że Rosja nie będzie dłużej "sponsorować" Kijowa.
Iwanow mówił o tym w Soczi, w kuluarach spotkania Klubu Wałdajskiego, forum skupiającego znanych publicystów, politologów, ekonomistów, historyków i byłych polityków z Europy, USA i Japonii, specjalizujących się w sprawach Rosji.
"Uznamy, możecie się nie niepokoić" - oznajmił szef kremlowskiej administracji, zapytany przez dziennikarzy. "Chcemy, aby Ukraina weszła w jakiś normalny, cywilizowany nurt, by nie była państwem wrogim wobec Rosji, by była w stanie samodzielnie się utrzymać" - dodał.
Iwanow również oświadczył, że Rosja nie powinna i nie będzie płacić za brak zdolności kredytowej Ukrainy. "Na przestrzeni 20 lat sponsorowaliśmy gospodarkę Ukrainy setkami miliardów dolarów. Tylko cztery czołowe banki Rosji mają na Ukrainie wierzytelności kredytowe na sumę 25 mld dolarów. Ile jeszcze można" - powiedział.
Szef administracji Władimira Putina zauważył, że według Unii Europejskiej i USA w lutym w Kijowie zapłonęła "pochodnia demokracji". "Niech więc teraz tę pochodnię demokracji trochę wesprą" - wskazał, nawiązując do poszukiwania przez władze w Kijowie pieniędzy na zakup gazu ziemnego w Rosji.
Iwanow oznajmił, że Moskwa nie ma nic przeciwko temu, by to UE i Stany Zjednoczone sfinansowały te dostawy. "My tego robić nie będziemy, a kto to zrobi, jest nam obojętne" - powiedział.
Komentując sankcje nałożone przez Unię Europejską i USA na Rosję z powodu jej agresywnej polityki wobec Ukrainy, kremlowski urzędnik oświadczył, że jest to tylko próba wywarcia presji na Moskwę, gdyż - jak to ujął - prawdziwe sankcje może wprowadzić jedynie Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Iwanow zaznaczył, że izolacja Rosji jest niemożliwa. "W swojej tysiącletniej historii Rosja nie takie rzeczy widziała" - oznajmił.
Szef kremlowskiej administracji ocenił, że obecnie trwa wojna informacyjna przeciw Rosji, której przedłużeniem są osobiste ataki na jej prezydenta, wynikające z przekonania, że "jeśli nie obali się Putina, nic się nie zrobi z Rosją".
Dzień wcześniej wiceszef kremlowskiej administracji Wiaczesław Wołodin tłumaczył na tym samym forum, że Rosjanie traktują ataki na Putina jako ataki na swój kraj i osobiście na siebie. Zachodni politycy "nie rozumieją istoty Rosji" - relacjonował jego słowa szef Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Konstantin Kostin.
"Wołodin przedstawił kluczową tezę, która najlepiej wyraża dzisiejszy stan naszego kraju i jego obywateli: dopóki +jest Putin - jest Rosja, nie ma Putina - nie ma Rosji+" - powiedział Kostin, cytowany przez agencję TASS.
Putin spotka się w piątek z członkami Klubu Wałdajskiego. Oczekuje się, że będzie mówić o wielobiegunowym świecie i roli odgrywanej w nim przez Rosję. Wśród uczestników sesji w Soczi są byli szefowie rządów Francji i Austrii, Dominique de Villepin i Wolfgang Schussel. (PAP)