PiS proponuje zmiany dot. składu PKW i możliwość filmowania procedur wyborczych
Zmiany w sposobie powoływania składu Państwowej Komisji Wyborczej, wprowadzenie kadencji dla części członków PKW oraz możliwość "dźwiękowej i filmowej rejestracji procedur wyborczych" - zakłada przygotowany przez PiS i złożony już w Sejmie projekt zmian w Kodeksie wyborczym.
"Ten projekt to m.in. wynik naszych obserwacji poczynionych podczas majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego" - powiedział PAP pomysłodawca zmian Grzegorz Schreiber (PiS). Według niego propozycje te wprowadzić mają "większą przejrzystość i demokratyzację procesu wyborczego". "Większa przejrzystość daje większą szansę na to, że będziemy mieli do czynienia z demokratycznym i prawidłowym przebiegiem wyborów" - powiedział. "To służy demokracji" - dodał.
PiS proponuje zmiany dotyczące składu Państwowej Komisji Wyborczej. Obecny skład PKW to 9 sędziów wskazanych przez prezesów TK, SN i NSA. Według propozycji PiS skład PKW miałby nadal być 9-osobowy: sędzia Trybunału Konstytucyjnego (wskazany przez prezesa TK), sędzia Sądu Najwyższego (wskazany przez pierwszego prezesa SN), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (wskazany przez prezesa NSA) oraz sześciu członków powołanych przez prezydenta na wniosek wszystkich klubów parlamentarnych.
Według posła PiS obecny sposób powoływania składu PKW wyłącznie przez trzy podmioty "nie służy pełnej i otwartej demokracji".
Zmiany miałyby także wprowadzić kadencję sześciu członków PKW powoływanych przez prezydenta na wniosek klubów. Miałaby ona trwać tyle ile kadencja Sejmu (maksymalnie 4 lata) i kończyć się 150 dni po dniu wyborów parlamentarnych. Zgodnie z obecnie obowiązującym Kodeksem wyborczym, wygaśnięcie członkostwa w PKW następuje m.in. w przypadku: zrzeczenia się członkostwa, śmierci, ukończenia 70 lat (w przypadku członka komisji będącego sędzią w stanie spoczynku) lub odwołania dokonanego na wniosek prezesa sądu (TK, SN, NSA), który poprzednio rekomendował daną osobę.
"Dziś w zasadzie mamy tryb dożywotni. Uważamy, że co cztery lata skład komisji wyborczej, choć w części, powinien się zmieniać" - zaznaczył Schreiber.
PiS proponuje też, by w komisjach wyborczych niższego szczebla mogli zasiadać przedstawiciele partii politycznych, reprezentowanych w parlamencie.
Projekt zakłada ponadto wprowadzenie możliwości "dźwiękowej i filmowej rejestracji procedur wyborczych". Posłowie PiS uzasadniają, że obecny stan prawny nie reguluje tej kwestii, "nie zabraniając jednak wprost w żadnym przepisie podobnej rejestracji".
"Rejestracja dźwięku i obrazu stała się obecnie sprawą prostą technicznie dzięki upowszechnieniu tanich i łatwo dostępnych urządzeń. Udokumentowanie w ten sposób czynności oficjalnych, formalnych i urzędowych pozwoli na ograniczenie wszelkich potencjalnych nieprawidłowości oraz zapewni rzetelniejsze rozpatrywanie protestów wyborczych, poprzez wprowadzenie możliwości gromadzenia wartościowego materiału dowodowego" - ocenili posłowie PiS w uzasadnieniu do projektu.
Proponowane jest też przedłużenie terminu na składanie i rozpatrywanie protestów wyborczych - odpowiednio 30 i 120 dni od dnia wyborów. "Takie rozwiązanie uzasadnione jest postępującym skomplikowaniem spraw związanych z procedurami wyborczymi oraz skalą problemów związanych z wyborami, co powinno w konsekwencji prowadzić do wydłużenia czasu przyznanego prawem na sporządzenie i rozpatrzenie protestów" - uważa PiS.
Obecnie w wyborach parlamentarnych i do Parlamentu Europejskiego protesty wyborcze można składać w ciągu siedmiu dni od dnia ogłoszenia wyników w Dzienniku Ustaw; w wyborach prezydenckich - nie później niż 7 dni od dnia ogłoszenia wyników przez PKW, a w wyborach samorządowych - w ciągu 14 dni od dnia wyborów.
PiS proponuje też regulacje dotyczące wyglądu urny wyborczej oraz lokalu wyborczego. Urna miałaby być wykonana z materiału przejrzystego, umożliwiającego wgląd do jej wnętrza, a ponadto w lokalu wyborczym w miejscu widocznym dla wyborców powinno być umieszczone godło państwowe.
Dla zwiększenia gwarancji tajności głosowania PiS proponuje, by w lokalu wyborczym zapewniona była odpowiednia liczba łatwo dostępnych miejsc "pozwalających wyborcom na głosowanie pojedynczo, w warunkach całkowitej izolacji fizycznej ze wszystkich stron od innych osób obecnych w lokalu wyborczym, w szczególności od innych głosujących wyborców".
W propozycji PiS określa się też, że wywieszenie kopii protokołu z wynikami głosowania następuje niezwłocznie po jego podpisaniu. Obecnie obwodowa komisja wyborcza "podaje niezwłocznie do publicznej wiadomości wyniki głosowania w obwodzie, poprzez wywieszenie w lokalu wyborczym, w miejscu łatwo dostępnym dla wyborców, kopii protokołu głosowania w obwodzie".
Inna z proponowanych zmian przyznaje członkom komisji i mężom zaufania prawo do wnioskowania o przekazanie kopii protokołu, a wyborcom - prawo do wglądu do protokołu w siedzibie gminy, w ciągu 30 dni. Zdaniem autorów projektu zwiększyłoby to rolę kontroli społecznej nad procedurami wyborczymi.
Proponowany przez PiS projekt daje także członkom obwodowych komisji wyborczych możliwość prowadzenia kampanii wyborczej. Osoby te nie mogłyby prowadzić kampanii jedynie w lokalu wyborczym i w trakcie wykonywania czynności urzędowych. W ocenie PiS, "nie ma żadnego uzasadnienia, aby członkowie obwodowych komisji wyborczych, czyli osoby desygnowane przez komitety wyborcze, nie mogły brać udziału w kampanii w sytuacji, gdy nie ma to żadnego związku z pracą komisji".
W trakcie wykonywania czynności urzędowych członkowie komisji wyborczych mieliby być traktowani jak funkcjonariusze publiczni. PiS proponuje również wprowadzenie obowiązku precyzyjnego powiadamiania wyborców w przypadku zmiany granic obwodów wyborczych lub przeniesienia siedzib lokali wyborczych. Informacja w tej sprawie miałaby być wywieszona na dotychczasowej siedzibie lokalu wyborczego.
Politycy PiS zapowiadali projekt zmian w Kodeksie wyborczym już przy okazji majowych wyborach do PE. Mówili wówczas o utworzeniu alternatywnego sposobu przeliczania głosów. Mężowie zaufania PiS mieli m.in. gromadzić sfotografowane protokoły z głosowania, by potem zweryfikować wynik wyborów podany przez PKW. Jak mówił w połowie kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński, demokracja opiera się o zasadę ograniczonego zaufania. Wspominał m.in. o "niepokojących zjawiskach" m.in. dużej liczbie głosów nieważnych w niektórych gminach.
W czwartek, przy okazji orzeczenia przez Sąd Najwyższy ważności majowych wyborów do PE, szef PKW Stefan Jaworski mówił, że jeszcze przed eurowyborami organy wyborcze, a w szczególności PKW, spotkały się z "ogromną, agresywną krytyką wychodzącą przede wszystkim z ust funkcjonariuszy jednego z ugrupowań politycznych". "Zarzucano nam, że w sposób niedostateczny zabezpieczamy uczciwość wyborów, co grozi masowym fałszowaniem wyników wyborów" - dodał. "Mówiono o +ruskich serwerach+, +moskiewskim szkoleniu+, nazywano nas +komisją geriatryków+, wprowadzono tzw. alternatywne liczenie głosów, fotografowano protokoły głosowania w obwodzie" - wyliczał.
Jaworski podkreślił, że zarzuty wobec PKW były tym bardziej "bolesne" i "niezrozumiałe", że w Polsce od 20 lat nie stwierdzono nieważności żadnych wyborów i referendów ogólnokrajowych na szczeblu centralnym, wojewódzkim, powiatowym. Zaznaczył, że tylko w nielicznych przypadkach zdarzało się, że unieważniono wybory na szczeblu gminnym zarówno do organów stanowiących, jak i wykonawczych, a także że przestępstw przeciwko wyborom było niewiele. (PAP)