Rząd: zgoda na ratyfikację Konwencji ws. zwalczania przemocy wobec kobiet
Rada Ministrów zgodziła się we wtorek na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Teraz wniosek ratyfikacyjny będzie musiał zatwierdzić Sejm.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
Dokument nakłada na państwa-strony takie obowiązki, jak: zapewnienie oficjalnej całodobowej infolinii dla ofiar przemocy oraz portalu z informacjami, a także odpowiedniej liczby schronisk i ośrodków wsparcia; przygotowanie procedur przesłuchań policyjnych; monitorowanie, zbieranie danych na temat przestępstw z uwzględnieniem płci.
We wtorek Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie przedłożenia do ratyfikacji Konwencji i przyjęła projekt ustawy, które - jak podkreślił premier Donald Tusk - kończą rządowy etap prac. Teraz zgodę na ratyfikację wyrazić musi Sejm.
"To jest ważny moment. Nie muszę państwa przekonywać, że kwestia przemocy w rodzinie jest od początku mojego +premierowania+ jedną z absolutnie kluczowych rzeczy i dla nas postęp w tych kwestiach, ochrona kobiety - każdego członka rodziny, ale wiadomo, że ciągle kobieta jest ofiarą przemocy w przygniatającej liczbie przypadków - są bardzo ważne" - powiedział po posiedzeniu rządu premier.
Zaznaczył, że prace nad wnioskiem ratyfikacyjnym trwały dość długo, ponieważ wymagało to "bardzo dużej pracy kilku resortów".
Premier poinformował, że rząd chciał odłączyć najważniejszą kwestię w tej Konwencji - ochronę przed przemocą - od zbędnej dyskusji ideologicznej. "Te radykalne prawe i lewe skrzydła nie powinny zdominować dyskusji w Sejmie - taką mam nadzieję" - powiedział.
Tusk zaznaczył, że projekt ustawy ws. ratyfikacji rząd przyjął wraz z oświadczeniem - identycznym jak przy podpisywaniu - mówiącym, że będziemy stosować Konwencję zgodnie z zasadami polskiej konstytucji. Jak wyjaśnił, chodzi o to, by nie było wątpliwości, że Konwencja nie wymusza zmian konstytucyjnych albo wprowadzania przepisów, które byłyby w niezgodzie z polską konstytucją. "Tak na wszelki wypadek, niektórzy potrzebują takiego zapewnienia, że Konwencja nie jest +łamaczem konstytucji+" - dodał.
Jak powiedział, cieszy się ze zgody rządu na ratyfikację i pogratulował pełnomocniczce rządu ds. równego traktowania Agnieszce Kozłowskiej-Rajewicz, która przygotowywała wniosek o ratyfikację Konwencji. "Pani minister, mimo twardych dyskusji i różnych argumentów wysuwanych przeciwko Konwencji, doprowadziła swoją pracę do końca" - podkreślił Tusk.
Kozłowska-Rajewicz pytana, czy nie obawia się sporów ideologicznych podczas debaty nad Konwencją, uznała, że zapewne nie da się tego uniknąć. "Możemy spojrzeć na fakty, na to, co jest napisane w Konwencji i w ten sposób pewne rzeczy rozstrzygnąć, także jeśli chodzi o rozumienie pojęć - pewne pojęcia mają określone znaczenie w prawie, także międzynarodowym i nie można im przypisywać nowych znaczeń, dlatego, że komuś tak się wydaje albo ma taką wyobraźnię" - podkreśliła.
Pełnomocniczka otrzymała gratulacje również od ministrów. "Także tych konserwatywnych, którzy niezależnie od tego, że z niektórymi zapisami może się nie do końca zgadzają, to jednak docenili profesjonalną pracę, która była wykonana przy przygotowaniach do ratyfikacji i to, że zarówno wniosek, jak i dzisiejsza decyzja są bardzo wyważone" - powiedziała PAP.
Podkreśliła, że wniosek skierowany do Sejmu jest bardzo merytoryczny, skupia się na kwestiach legislacyjnych, opatrzony jest czterema zastrzeżeniami i dwiema deklaracjami. "W tym tą, o którą do końca trochę się spieraliśmy między sobą, czyli deklaracją konstytucyjną. Ja uważałam, że jest niepotrzebna, część ministrów uważała, że chociaż nie ma ona mocy normatywnej, powinna być jako swoisty gwarant sposobu myślenia o Konwencji" - powiedziała pełnomocniczka.
Przypomniała, że zanim prezydent ratyfikuje konwencję, opinię na ten temat musi wyrazić Sejm. "Posłowie głosują nad bardzo krótką ustawą, jednozdaniową, która mówi, że Sejm wyraża zgodę na ratyfikację konwencji" - mówiła. Jej zdaniem trudno przewidzieć, jak długo trwać będą prace w Sejmie. "Nie przypuszczam jednak, żeby to była krótka debata" - dodała.
Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Na początku grudnia 2012 r. polski rząd jednomyślnie wyraził zgodę na jej podpisanie, co stało się 18 grudnia 2012 r. Polska była 26. państwem, które złożyło podpis pod tym dokumentem Ratyfikowało go dotąd 11 krajów - ostatnio, pod koniec kwietnia, Andora i Dania. Oznacza to, że dokument wejdzie w życie 1 sierpnia; aby tak się stało musiało go ratyfikować 10 państw.
O ratyfikowanie Konwencji od dawna apelowały organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Konwencję krytykowało natomiast m.in. prezydium Episkopatu Polski. Według biskupów dokument w definicji płci pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną, niepokój hierarchów wzbudził też - jak ocenili - "obowiązek edukacji i promowania m.in. +niestereotypowych ról płci+, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu".
W związku z Konwencją istniała konieczność dostosowania polskiego prawa do niektórych jej zapisów. W czerwcu zeszłego roku uchwalono jedną z najważniejszych zmian z tym związanych - w prawie karnym zapisano, że wszczynanie śledztw o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej nie będzie uzależnione już od wniosku ofiary, lecz postępowania te będą wszczynane z urzędu.
Zastrzeżenia do Konwencji dotyczyć będą m.in. aktów przemocy popełnionych poza granicami Polski przez osoby, które mieszkały w Polsce, ale już nie mieszkają.
We wtorek Stowarzyszenie Kongres Kobiet zaapelowało do parlamentarzystów o jak najszybsze przyjęcie ustawy o ratyfikacji Konwencji. "Konwencja - wbrew temu co sądzą niektóre konserwatywne środowiska opiniotwórcze - nie zaciera różnic biologicznych między płciami, nie rozbija rodzin, nie niszczy społeczeństwa. Przeciwnie: zapobieganie i zwalczanie przemocy domowej rodzinę wzmacnia, a nie osłabia. Wzmacnia również i cywilizuje społeczeństwo. Przemoc zawsze jest patologią i nie może być ustaloną tradycją normą" - napisała w liście prezeska Stowarzyszenia Kongres Kobiet Dorota Warakomska.
Zdaniem prezeski Fundacji Feminoteka Joanny Piotrowskiej droga do ratyfikacji Konwencji wciąż jest długa. "Biorąc pod uwagę opór, jaki jest wobec tej Konwencji i to, jak silne jest środowisko konserwatywne w Sejmie, boję się, że te prace będą przeciągane. Obawiam się nieustającej dyskusji wokół Konwencji, zamiast jej ratyfikowania" - powiedziała w rozmowie z PAP.
Jej zdaniem, jeżeli rządowi zależałoby, żeby Konwencja była ratyfikowana, już teraz mógłby podjąć działania zmierzające do realizacji niektórych jej zapisów, które są niezbędne i nie powinny wzbudzać żadnych oporów, np. całodobowy telefon dla ofiar, kampanie edukacyjne i informacyjne. "Te realne działania byłyby dowodem na to, że rząd faktycznie chce, żeby konwencja weszła w życie i że jest potrzebna" - podkreśliła Piotrowska.(PAP)