Oskarżeni o zabójstwo dyrektora z PZU uniewinnieni. Wyrok w sądzie w Bydgoszczy
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w środę w procesie o zabójstwo sprzed 20 laty dyrektora z PZU Piotra Karpowicza uniewinnił wszystkich oskarżonych: Tomasza G., Henryka L., Adama S., Tomasza Z. i Krzysztofa B. Sprawa - po uchyleniu dwóch wyroków przez sąd apelacyjny - była rozpatrywana po raz trzeci.
- Żadne skazanie nie może nastąpić na podstawie życzeń, przeczuć, przypuszczeń, prawdopodobieństwa czy plotek. Proces karny rządzi się określonymi prawami, ściśle wskazanymi w kodeksie postępowanie karnego, a rolą sądu jest reguły te respektować i procedować zgodnie z nimi. Zgodnie z tymi regułami procedowanie w sprawie karnej to proces żmudny, polegający - najogólniej mówiąc - na przeprowadzeniu dowodu, a następnie na dokonaniu analizy tych dowodów, na podstawie których wyprowadza się wnioski o winie czy też niewinności oskarżonego - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Warakomska.
Sąd: To jedyny wyrok, jaki mógł zapaść
Sędzia podkreśliła, że sąd „ma pełne przekonanie, że jest to jedyny wyrok, jaki mógł zapaść, mając na uwadze zgromadzony materiał dowodowy, przy pełnej realizacji wytycznych Sądu Apelacyjnego w Gdańsku". Zaznaczyła też, że był to proces poszlakowy, a więc bez bezpośrednich dowodów winy, w którym występują jedynie poszlaki, czyli fakty tylko pośrednio wskazujące na sprawstwo danej osoby.
Warakomska wskazała, że w tej sprawie poszlak nie można było powiązać w „zamknięty łańcuch", co musiało skutkować wydaniem wyroku uniewinniającego wszystkich oskarżonych. Zwróciła uwagę, że zarzuty wobec nich były ściśle powiązane, więc skoro nie wykazano winy Tomasza G., to nie można było wykazać winy Henryka L., a co za tym idzie - również Adama S. i pozostałych dwóch oskarżonych.
W trakcie procesu nie ustalono motywów, jakimi mogliby się kierować oskarżeni. Sędzia zwróciła uwagę, że polskie prawo stoi na gruncie domniemania niewinności, z którą w ścisłym związku pozostaje wyrażona w art. 5 par. 2 kodeksu postępowania karnego zasada „in dubio pro reo", nakazująca rozstrzygać wszelkie wątpliwości na korzyść oskarżonego. - Mając na względzie treść art. 5 par. 2 kpk, wątpliwości dotyczące ustaleń faktycznych istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy należało rozstrzygnąć na korzyść oskarżonych. Sąd miał na względzie, że zasady „in dubio pro reo" nie można rozumieć jako uproszczonego traktowania wątpliwości. Jednak okoliczności zdarzenia nie można było wyjaśnić nie tylko przy wykorzystaniu wszystkich dowodów przedstawionych w akcie oskarżenia i potem z urzędu bądź na wniosek dopuszczanych przez sąd. Po prostu nie ma żadnych innych dowodów, (...) dlatego jedynym możliwym do wydania był wyrok uniewinniający - stwierdziła sędzia.
To był trzeci proces
Dyrektor Centrum Likwidacji Szkód PZU w Bydgoszczy zginął 19 stycznia 1999 r., zastrzelony przed siedzibą firmy, gdy późnym popołudniem wyszedł z pracy. Zabójca oddał do niego dwa strzały z niewielkiej odległości w tył głowy. Śledztwo prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Według aktu oskarżenia zleceniodawcą zbrodni miał być dealer samochodowy Tomasz G., który miał zapłacić 50 tys. dolarów szefowi miejscowej grupy przestępczej Henrykowi L. za znalezienie zabójcy. Henryk L. do zastrzelenia Karpowicza miał nakłonić Adama S., który był członkiem jego gangu. W dokonaniu zabójstwa mieli pomagać Tomasz Z. i Krzysztof B.
W 2009 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uniewinnił wszystkich oskarżonych, ale po odwołaniu prokuratury Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, rozpatrując sprawę po raz drugi, w grudniu 2014 r. uznał, że zarzucane czyny zostały udowodnione i skazał wszystkich oskarżonych. Po 25 lat więzienia dostali wtedy uznany za zleceniodawcę zabójstwa Tomasz G., za organizatora zbrodni Henryk L. i za wykonawcę Adam S.
Sąd wymierzył też kary dwóm mężczyznom, którzy mieli pomagać przy zabójstwie: Tomaszowi Z. - 12 lat więzienia, Krzysztofowi B. - 9 lat. Według sądu Tomasz Z. miał przywieźć Adama S. w pobliże PZU i później odwieźć, a Krzysztof B. - po zabójstwie, w celu zmylenia ewentualnych świadków i pościgu, miał gwałtownie odjechać autem w innym kierunku. Od wyroku odwołali się obrońcy wszystkich oskarżonych. W listopadzie 2015 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku przychylił się do ich wniosków, uchylając w całości wyrok i przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy w Bydgoszczy. W ocenie Sądu Apelacyjnego nie wszyscy oskarżeni mieli zapewnioną właściwą obronę i nie zweryfikowano niektórych zeznań.
Trzeci proces przed bydgoskim sądem trwał od 4 kwietnia 2016 r. Wyrok jest nieprawomocny, stronom przysługuje prawo złożenia apelacji do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.