Sambor Gawiński
Michał Jędryka: W ostatnim czasie w naszym województwie coraz więcej odkrywanych jest ciekawych rzeczy, na przykład skarb w bydgoskiej katedrze. Czy uważa pan, że to wzbogaca naszą wiedzę o historii i to, co wiemy o przeszłości naszego regionu?
Sambor Gawiński: Z całą pewnością. To odkrycie było szczęśliwym wydarzeniem, które w znaczący sposób wzbogaca naszą wiedzę o historii Bydgoszczy, historii katedry bydgoskiej. Absolutnie jest rzeczą wyjątkową, która spowodowała, że Bydgoszcz, po raz kolejny, stała się znana w całej Polsce.
Dużo mamy takich zabytków pochodzących z tej epoki?
Znaleziony depozyt pochodzi sprzed potopu szwedzkiego, czyli z XVII wieku, sprzed 1650 roku i z tej epoki rzeczywiście jest sporo zabytków, ale jeśli chodzi o nasz region to głównie mamy jednak obiekty gotyckie. Ten okres jest najbardziej licznie reprezentowany w naszym województwie.
Użył pan słowa depozyt. Skarb znaleziony w katedrze w tej chwili jest w depozycie muzeum, ale właściwie czyją jest własnością?
Według przepisów, które znam należy do Skarbu Państwa, ponieważ wszystkie obiekty, które zostały odnalezione w trakcie prowadzonych badań archeologicznych są własnością Skarbu Państwa...
Ale został znaleziony na terenie kościelnym.
Bez względu na to, gdzie został znaleziony. Wszystkie obiekty, które znajdują się w ziemi również należą do Skarbu Państwa, obojętnie w jaki sposób je znaleziono.
Czy ktoś próbował określić wartość materialną takiego skarbu?
Chyba były takie szacunki, ale przyznaję, że nie zwracałem na to uwagi.
Zajmuje się pan sprawami finansów, czyli pieniędzy przeznaczonych na konserwacje zabytków. Jaki to jest budżet w skali województwa?
Niestety budżet wojewody przeznaczony na ochronę zabytków w województwie nie jest bardzo "szczodry", bo wynosi około 1,5 mln zł, a zabytków mamy ponad 3 tys. To nie są kwoty, które pozwoliłyby na prace, które można sobie planować w taki sposób, żeby remonty były szybko ukończone. Musimy niestety dzielić je na wiele etapów i rozkładać na taki czas, który pozwoli na finansowane tych prac.
Swoje budżety mają też konserwatorzy miejscy - w Bydgoszczy, Grudziądzu czy Toruniu...
Wszystkie samorządy mają na to budżety, bo do obowiązków samorządów należy również finansowanie zabytków, które są ich własnością. Wiadomo, że Toruń jest specyficznym miastem w naszym województwie, ponieważ tych zabytków jest wiele i wysokiej rangi. Przyznaję, że budżet toruński jest taki sam jak mój na całe województwo. Te proporcje są tutaj dla nas bardzo niekorzystne.
Jaki jest podział kompetencji pomiędzy konserwatorami miejskimi a wojewódzkim konserwatorem zabytków?
To jest różnie w różnych miastach. Mamy miejskiego konserwatora zabytków w Toruniu czy w Bydgoszczy, który ma wszystkie kompetencje poza badaniami archeologicznymi i zielenią oraz planowaniem przestrzennym. Z kolei w Chełmnie i w Grudziądzu te kompetencje są ograniczone tylko do obiektów, które są w tak zwanej ewidencji gminnej.
Jakie kryteria bierze pan pod uwagę kiedy chodzi o podział tych środków?
Przede wszystkim staramy się zabezpieczyć zabytki przed zagrożeniami z powietrza i z ziemi. Staramy się remontować dachy i fundamenty. Jeżeli te dwa elementy obiektów będą zabezpieczone, będą trwałe, to możemy powiedzieć, że obiekt nie będzie ulegał dalszej destrukcji. Dopiero potem przechodzimy do dalszych etapów prac.
Z tego by wynikało, że przy tak skromnym budżecie to można jedynie dbać o przetrwanie zabytków, a nie ich pełny blask.
Tak, ale chodzi głównie o przetrwanie. Naszym obowiązkiem jest dbać o to, żeby zabytki przetrwały, natomiast do obowiązków właścicieli obiektów należy to żeby prowadzić takie prace, które spowodują odzyskanie tego, jak pan powiedział, blasku czy też świetności.
W marcu skończyła się kadencja Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków, powoła pan nową?
Tak, będzie nowa Rada i mam już kandydatów, z którymi rozmawiam o tym, czy zechcieliby uczestniczyć w jej pracach.
Możemy ujawnić tych kandydatów?
W większości są to osoby, które do tej pory uczestniczyły w pracach Rady, ale jest kilka nowych, o których jeszcze wolałbym nie mówić, bo jeszcze nie podjęły decyzji.