Krzesimir Dębski

2022-06-04
Krzesimir Dębski. Fot. Julita Góska

Krzesimir Dębski. Fot. Julita Góska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Krzesimir Dębski

Skrzypek, kompozytor i pedagog. Autor wielu znanych piosenek opowiada jak się pisze przeboje używając trzech palców i wspomina swojego kompana muzycznego – nieżyjącego już niewidomego pianistę Janusza Skowrona, którego płyta niedawno ukazała się w ramach cyklu „Polish Jazz Archives”.

Sobota, 4 czerwca godz.17:05
Jaki jest przepis na przebój?

- Chyba pyta Pani niewłaściwą osobę. Moja piosenka „Dumka na dwa serca” z początku się nie podobała i została usunięta z kandydatek do filmu „Ogniem i mieczem”. Również w filmie jej nie ma, mimo że wygrała plebiscyt na najlepszą piosenkę filmową. Uważam, że piosenkę można napisać w kilka minut. Takie są najlepsze. Kiedyś tak było, że właśnie te, które poprawiałem, zmieniałem, jeszcze coś dorobiłem, to one gorzej funkcjonowały niż takie po prostu wypuszczone

A Pan jest takim wiecznym „poprawiaczem” swoich dzieł?

- No właśnie niestety tak, szczególnie teraz, kiedy już jestem starszy i w przypadku utworów symfonicznych, które poprawiam, zmieniam, dopracowuję. Kiedyś to było takie tempo zamówień, że koniecznie trzeba było się spieszyć i na szczegóły nie było niestety czasu.

I nie wraca Pan już do tych utworów czy piosenek?

- Nie wracam już, niestety. Powinno się to wszystko poprawić, ale nie ma czasu. Gdy uczę studentów to pytam: „Czego wy chcecie?”. A oni pytają o piosenki. To jest zdumiewające, że teraz piosenki piszą ludzie niewykształceni muzycznie, bo oni są nieograniczeni, nie mają zbyt wielkiej perspektywy, jak to ma funkcjonować w świecie muzycznym i nie mają rozterek w jakim to ma być stylu, czy chcą nowoczesną, czy tak po prostu taką, jaką tylko potrafią. I najlepiej jest znać dwa, trzy akordy na gitarze i sobie do tego śpiewać . Student powinien zapomnieć o wszystkim, czego się nauczył na studiach, grając klasykę i ćwicząc harmonię. Tym wykształconym kompozytorom potrzeba prostoty, a nawet teraz prostactwa. To oczywiście sarkazm. Od lat się zastanawiam dlaczego na przykład popularnym imieniem jest w Polsce Zenon. Skąd to się wzięło? Nie chcę się pastwić nad tym człowiekiem, bo on tworzy ze szczerego serca i wymyśla proste melodie. A ja uczę studentów, że żeby skomponować piosenki to trzeba prostu grać akordy i można do tego dorobić melodie i już. Taki jest przepis na piosenkę i do tego studia nie są potrzebne. Nie trzeba skończyć studia, żeby sobie to uzmysłowić. Myślę, że piosenki będą szły jeszcze w stronę bardziej prostych struktur, więc nawet trzy palce nie będą potrzebne.

Jaką rolę w Pańskim życiu odegrała muzyka jazzowa?

- To jest bardzo ważny czas, bo wcześniej jest improwizacja i wszyscy wielcy mistrzowie kompozytorzy próbowali improwizować. To była postawa jakby twórczości, otwierania horyzontów, pomysłów nowych i to jest bardzo cenne. Teraz mamy w ogóle problem, że tyle młodych osób kończy studia i co oni będą robili? Niedawno spotkało mnie takie przykre zdarzenie. Dzwoni kurier i przywozi mi jakąś przesyłkę. Wchodzi i pyta: „Pan mnie nie poznaje?” A ja szukam w myślach i nic. On na to: „bo ja na klarnecie grałem w orkiestrze rok temu. Wygrałem konkurs w Monachium. Najważniejszy konkurs symfonicznych muzyków w Europie, tam się zgłosiło 3000 klarnecistów - ja wygrałem i nie ma nigdzie dla mnie miejsca, więc pracuję jako kurier.” Dlatego doradzam zawsze wszystkim młodym muzykom, żeby się nie zasklepiali tylko w jednym gatunku. Możesz grać z różnymi muzykami ze słuchu, czego w ogóle w Polsce nie ma. Młodzi muzycy nie potrafią grać ze słuchu. To jest straszne, jak się potrafią ludzie zamknąć w swoim świecie i nie widzą co się innego dzieje. Więc ja się śmiałem z tych prostych piosenek, że tam tak niewiele się dzieje. Ale weźmiemy najwybitniejsze dzieła muzyki klasycznej, tam też są bardzo proste melodie. (i tu zanucił pierwszy temat V symfonii Beethovena).

To skoro mówi Pan o umiejętności grania ze słuchu, to powspominajmy nieżyjącego już pianistę Janusza Skowrona. Nie wiem jak mam go nazwać – przyjaciel, kolega, kumpel?

- Wszystkie te słowa są adekwatne do tego, co nam się przydarzyło w życiu z Jasiem Skowronem.

Jak się poznaliście?

- W 1976 roku. On był nastolatkiem, a ja byłem już studentem, bo on był 4 lata młodszy. Ale on już był wtedy bardzo doświadczonym muzykiem, szczególnie w jazzie. Bardzo mnie i innych muzyków wyprzedzał. Byłem starszy, ale to nie dawało mi przewagi, że jestem bardziej zaawansowany muzycznie i jazzowo. Ja dopiero się dowiadywałem, co to jest jazz. Usłyszałem go po raz pierwszy właśnie w maturalnej klasie, ale po pierwszym roku studiów zaczęło mnie to interesować .A Jasiu już 4 lata grał tę muzykę. I

Gdzie się dokładnie poznaliście?

- Kazimierz Jonkisz, perkusista, wtedy perkusista Zbigniewa Namysłowskiego, po nagraniu legendarnej płyty Winobranie postanowił założyć swój zespół jazzowy, stworzyć kwintet Kazimierza Jonkisza i on właśnie już miał gdzieś upatrzonego Jasia Skowrona, basistę Andrzeja Łukasika i mnie zaprosił do tego już prawie gotowego składu. Potem z Jasiem Skowronem byliśmy, można powiedzieć założycielami zespołu String Connection. Potem stan wojenny spowodował, że ćwiczyliśmy dużo ze sobą, spotykaliśmy się, ćwiczyliśmy i jeszcze w końcówce stanu wojennego, kiedy mógł się odbyć festiwal Jazz nad Odrą we Wrocławiu, tam odbył się oficjalny debiut naszego zespołu String Connection.

Zespół rewelacyjny, trochę wyprzedzający nawet ówczesne czasy.

- Wtedy pojawił się taki smutny rys w życiu jazzowym, że były zespoły i to bardzo świetne, ale grały na poważnie i tak trochę smutno, taka się wówczas stworzyła maniera. Ja postanowiłem, że w tych smutnych czasach potrzebny będzie zespół, który troszeczkę da radości ludziom, będzie bardziej optymistycznie i się okazało, że takim wspaniałym partnerem do żartów, dowcipów okazał się być Jasiu Skowron, który był duszą towarzystwa. To był bardzo dowcipny człowiek i na scenie też potrafił robić różne żarty. Ja byłem po długoletnich katorgach, bo jako muzyk grałem w kabarecie Tey, 650 przestawień. Potem do nas doszedł Andrzej Olejniczak – saksofonista i również się okazał być żartownisiem nie lada. Perkusista, na początku był to Zbyszek Lewandowski też bardzo się dopasował do nas, no i Krzysiu Ścierański. Było tak wesoło, że niektórzy nazywali nas zespołem tanecznym. Bardzo dużo wyjeżdżaliśmy, zjeździliśmy cały świat i graliśmy na bardzo dużych festiwalach, na przykład Montreux Jazz Festival. To był 1983 rok kiedy tam wylądowaliśmy, byliśmy jedynym zespołem z Europy i nasza notka w księdze programowej tego festiwalu była dłuższa niż zespołu z Steps Ahead.

Jak Pan uczył Janusza Skowrona swoich kompozycji? Wiem, że on nie korzystał raczej z Braille'a.

- Nie, wtedy nie było w ogóle jeszcze muzycznego Braille'a . Jasiu całe życie się uczy wszystkiego ze słuchu, więc działo się to błyskawicznie. Najgorszy był tylko moment, żeby go w ogóle zaciągnąć do instrumentu, żeby mu pokazać. Jemu były w głowie wiecznie żarty. Koledzy, którzy czytali nuty się nudzili, ale ich nie mogłem wygonić z tego pomieszczenia i oni rozśmieszali Jasia, z czego mieli zabawę. Krzysiu Ścierański też uczył się ze słuchu, ale dwóch na raz nie mogłem uczyć. Niestety to była mieszanka wybuchowa, ale ta nauka trwała błyskawicznie. W jeden dzień potrafiliśmy nauczyć się całego długiego programu i wieczorem zagrać go już na koncercie. To bardzo zdumiewało, szczególnie muzyków rockowych z zespołu Lady Pank.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Anita Lipnicka

Anita Lipnicka

Gina Komasa

Gina Komasa

Profesor Janusz Szrom

Profesor Janusz Szrom

Kasia Moś

Kasia Moś

Kabaret OT.TO

Kabaret OT.TO

Jerzy Jan Połoński

Jerzy Jan Połoński

Paulina Przybysz

Paulina Przybysz

Julia Kamińska

Julia Kamińska

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę