Krzysztof Herdzin

2022-04-24
Krzysztof Herdzin Fot. Magda Jasińska

Krzysztof Herdzin Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Krzysztof Herdzin

Pianista, kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista, producent muzyczny, pedagog. Od niedawna tata.

Piątek, 22 kwietnia godz. 20:05
Siedzimy sobie w kantynie Opery Nova. Przed Tobą maraton, kolejny spektakl musicalu „Bulwar Zachodzącego Słońca”.

- Dzień dobry. Nie wiem kiedy ta rozmowa będzie emitowana, ale przed nami jeszcze cztery spektakle. I nie jest to maraton, to jest normalka. Myślę, że dla każdego artysty, który zajmuje się pracą w teatrze, to jest chleb powszedni.

Lubisz wracać tutaj, do tego musicalu?

- Uwielbiam. Z różnych powodów. Po pierwsze uwielbiam wracać do Bydgoszczy, bo to jest moje rodzinne miasto i bywam tu coraz częściej. Moja praca akademicka, jako wykładowcy, rozwija się z roku na rok i mam coraz więcej obowiązków. A inna sprawa, że rzeczywiście współpraca z operą trwa od dwóch lat, ponieważ zaczęliśmy pierwsze próby do musicalu w pandemii i potem - siłą rzeczy - było to powstrzymywane z powodów od nas niezależnych. A wystartowało wszystko od jesieni i przyjeżdżam tu dalej. Bardzo lubię tu przyjeżdżać, to zawsze wiąże się ze wspomnieniami. Spotkania ze znajomymi - bywam w operze, filharmonii i generalnie wszędzie, gdzie jestem w Bydgoszczy mogę liczyć na spotkanie z ludźmi z mojej młodości, z którymi chodziłem do szkoły, z którymi studiowałem, co budzi bardzo dobre emocje, więc odpowiadając jeszcze raz na pytanie - uwielbiam tu przyjeżdżać.
Krzysztof Herdzin. Fot. Magda Jasińska

Krzysztof Herdzin. Fot. Magda Jasińska

Musical - chwila nieuwagi i znowu sukces. Czy Ty w swoim życiu naprawdę kiedykolwiek zasmakowałeś porażki?

- Co to za pytanie? Z pewnością. Myślę, że wiele razy i nie chcę nikogo kokietować, ale nasze życie nie składa się z samych sukcesów. Wiadomo, że zawsze chcielibyśmy, żeby wszystko, czym się zajmujemy, co przygotowujemy jako muzycy, niezależnie od tego, czy jesteśmy instrumentalistami, kompozytorami, aranżerami czy dyrygentami, żeby spotkało się z ciepłym przyjęciem, z dobrymi recenzjami. Nie zawsze tak bywa i nie zawsze są to rzeczy związane z naszą pracą. Mam na myśli pracę gorszej jakości, bo bardzo często bywa tak, że nawet największym nazwiskom zdarzają się pewne niewypały, spowodowane brakiem czasu czy brakiem pomysłu, ale często bywa tak, że mimo naszej wielkiej chęci, determinacji i skupienia, żeby przygotować dzieło jak najlepiej, nie zostaje ono odpowiednio odebrane, ponieważ, bardzo często powtarzam ten cytat: „Nie ma muzyki dla każdego”. Zawsze jest tak, że komuś się coś bardziej spodoba, komuś mniej i siłą rzeczy nie powinniśmy się tym przejmować. Chociaż oczywiście na Zachodzie są ludzie zajmujący się szeroko pojętą sztuką i kulturą, którzy starają się myśleć o jak najszerszym zbiorze odbiorców i wtedy bardzo często wychodzi z tego muzyka pusta, banalna, bardzo mizerna. Jednak często rzeczy wyrafinowane, bardzo ambitne również okazują się niezrozumiałe. Recenzje odbiorców, krytyków bywają bardzo przykre, bardzo surowe. Nie ma ludzi, którzy od początku do końca swojej kariery mogli liczyć na przychylność mediów, przychylność odbiorców. To jest wpisane w nasz los. Przytrafiły mi się przeróżne historie i zawsze staram się wyciągać z nich wnioski, chociaż bardzo często, jak już powiedziałem wcześniej, mimo naszych najszczerszych chęci, doświadczenia i pełnej uważności, nasza praca nie zostaje pozytywnie odebrana.

„Heart to Heart” to Twoja najnowsza płyta. Płyta duetu Krzysztof Herdzin i Robert Majewski. Dobrze się znacie z Robertem. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że znacie się bardzo długo.

- Ponad 30 lat. Znamy się od 1987 roku. To jest szczególna płyta, miała swoją premierę 3 tygodnie temu. Płyta, która rodziła się w pandemii, kiedy byłem na przymusowej izolacji. Tak jak wszyscy, mówię o muzykach czy w ogóle o ludziach sztuki, którzy są przyzwyczajeni do intensywnej pracy, do szukania w sobie nowych pomysłów, nowych zadań do wykonania, byliśmy przez jakiś czas bardzo w mizernej sytuacji psychicznej. Siedząc w domu, szukałem dla siebie zajęć i w pandemii przygotowałem dwie płyty. Jeden pomysł to była płyta wokalna z Krzysztofem Iwaneczko, moim studentem, która wyszła rok temu, a druga to był pomysł na duet: „Heart to Heart”, duet z Robertem Majewskim.

Zupełnie różne płyty…

- Co je łączy? Łączy je to, że obie te płyty wyprodukowałem sam w czasie pandemii. Siedząc w domu, musieliśmy do minimum ograniczyć kontakty z ludźmi, nie chodziliśmy do studia nagraniowego, więc jako doświadczony producent, posiadam przeróżne narzędzia do pracy, mówię o bibliotekach instrumentów wirtualnych, o samplach, bez których nie wyobrażam sobie pracy. To są narzędzia, które umożliwiają nam nagrywanie przeróżnych instrumentów, które są fenomenalnymi, zastępczymi próbkami instrumentów prawdziwych. Wszystko zrobione komputerowo, cyfrowo. Tak zrobiłem płytę z Krzysztofem Iwaneczko i tak też przygotowałem tę płytę. Później, to oczywiście długo dojrzewało, zostawiłem sobie miejsce do nagrania instrumentów żywych. Zrobiłem to w połowie ubiegłego roku. Kiedy już nasze życie wróciło do normy, nagrałem klarnet basowy, instrumenty perkusyjne, fortepian, pianino, pierwszy raz w życiu pokusiłem się o preparacje pianina, o zmianę jego oryginalnego brzmienia. Wyszedł z tego, wydaje mi się efekt bardzo frapujący i nietuzinkowy. No i cóż, jest to płyta szczególna, ponieważ to jest płyta duetu. Jest nas dwóch, w dwóch utworach pojawił się Robert Kubiszyn, jako specjalny gość, ponieważ Robert zajmował się miksem całości i wykorzystałem go do tego, żeby zagrał w dwóch takich dynamicznych utworach na gitarze basowej. Ale cała reszta, to są sample symulujące orkiestrę symfoniczną, syntezatory, instrumenty dęte, harfy i Robert Majewski okazał się fenomenalnym partnerem. Współpracowaliśmy ze sobą przy różnych projektach i moich autorskich, ale również spotykaliśmy się na różnych festiwalach. Zapraszali nas inni liderzy, więc mieliśmy okazję spędzić ze sobą dużo czasu i na rozmowach i na wspólnym graniu. A to w muzyce jest najważniejsze, żeby poznać się bardzo intensywnie, dużo o sobie wiedzieć, co potem przeradza się w fajne dialogowanie, fajną narrację muzyczną. Chyba po raz pierwszy w karierze - jest parę lat starszy ode mnie - Robert zgodził się na moje usilne prośby, aby otworzyć się na zupełnie inny rodzaj grania niż dotychczas. Robert Majewski kojarzy się z grą bardzo taką dystyngowaną, niespieszną. On jest wielkimi romantykiem, gra frazy tak melodyjne, tak cudownie dopieszczone, nie ma w tym drapieżności, nie ma w tym dysonansów, nie ma w tym takich nawiązań do stylistyki współcześnie bardzo popularnej, do muzyki free. Zasugerowałem, żeby w kilku utworach otworzył się na nowe doznania, w związku z tym, przede wszystkim pobawiliśmy się w studiu dodawaniem różnych efektów do brzmienia trąbki. No i oczywiście na początku trafiłem na opór. To też naturalne, bo wychodzimy z pewnej strefy komfortu. Nie mamy 20 lat, tylko ponad 50, więc okupione jest to dużo większą ilością różnych pytań i wątpliwości. Jednak zgodził się, zaakceptował i wierzę głęboko, że wyszła z tego niezwykła fuzja dwóch światów, z jednej strony wszystko to, co przygotowałem jako kompozytor, więc moje utwory, cały anturaż aranżacyjny ja, a z drugiej strony ta trąbka, która miejscami jest bardzo liryczna, a miejscami jest taka niemajewska. Myślę, że kiedy Państwo usłyszycie tę płytę, będzie to zaskoczenie dla bardzo wielu jazz fanów, którzy znają Roberta od lat w swingu.

Ale w „New Life” mamy to nieśpieszne dialogowanie, taki dość charakterystyczny spokój w solówce Roberta.

- Tak, to jest najbardziej typowy dla niego utwór i dlatego wybrałem go na singiel. Również dlatego, że zadedykowałem go mojej nowo narodzonej córeczce, więc niesie to ze sobą dużo większą wartość. Wydaje mi się dużo większy ciężar gatunkowy. Udało nam się stworzyć piękną rozmowę. Duety generalnie, i w muzyce jazzowej i w muzyce poważnej, to jest najpiękniejsze co można stworzyć, kiedy dwoje ludzi się spotyka i z w pełnym zaufaniu, szacunku, odczytują swoje myśli, swoje intencje, nawet telepatycznie. O wielu rzeczach się nie mówi, nie przygotowuje się pewnych rozwiązań i tworzy się z tego muzyka niezwykle osobista, niezwykle uczuciowa, emocjonalna.


A ten utwór skomponowałeś jeszcze przed narodzinami córki?

- To była ballada, która nie miała tytułu, jak to często bywa z utworami. Ballady mają to do siebie, że pisze się je z pewnych przyczyn bardzo obiektywnych. A więc 99,9 proc. ballad jakie istnieją w literaturze muzycznej, jazzowej i rozrywkowej, powstają z miłości. W związku z tym skomponowałem ten utwór i w momencie, w którym urodziła się moja córeczka postanowiłem jej to zadedykować. Wtedy nazwałem tę kompozycję „New Life” i niech będzie ona moim hołdem dla nowego życia.

Jak to jest być tatą?

- Wspaniale. Nie wiem, co mam odpowiedzieć. Jest to naturalna rzecz, wpisana w historię świata i po to się rodzimy, żeby przedłużyć, przekazać geny. To jest czysta biologia, natomiast moje ojcostwo jest bardzo późne. Mam 52 lata, bardzo tęskniłem za tym stanem i wszystko się wywróciło do góry nogami, zmieniłem priorytety i mimo tego, że już mam swoje lata na karku, to wydaje mi się, że odkrywam w sobie to samo, co odkryłbym mając 20 lat. To jest kosmos, jest to coś nieprawdopodobnego i cieszę się, że udało mi się spełnić moje marzenie.

Zobacz także

Marek Chełminiak

Marek Chełminiak

Anita Lipnicka

Anita Lipnicka

Julia Kamińska

Julia Kamińska

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Martyna Kasprzycka

Martyna Kasprzycka

Iza Połońska

Iza Połońska

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Anita Lipnicka

Anita Lipnicka

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę