Marcin Sypniewski [wideo]
Michał Jędryka: W środę Facebook usunął ze swojego serwisu profil Konfederacji. Nazywał się „Wolność i niepodległość”, a śledziło go 670 tysięcy użytkowników. Było to podobno największe konto formacji parlamentarnej w Polsce. Rozumiem, że cały czas nie zostało przywrócone?
Marcin Sypniewski: Nie bardzo wierzymy, że zostanie przywrócone, bo kiedy poprzednim razem Facebook usunął profil Janusza Korwin-Mikkego, który również był wówczas największym profilem polskiego polityka, to do dziś jest ono nieaktywne.
To decyzja skandaliczna, bo Konfederacja jest partią parlamentarną, która notuje w sondażach około 10-procentowe poparcie, w tym w elektoracie przyszłości, czyli wśród młodych osób, poparcie dwukrotnie większe. I w tym momencie obca korporacja usuwa to konto, pozbawiając nas praktycznie możliwości komunikowania się z elektoratem.
Sarkastycznie to skomentował Paweł Kukiz. Powiedział tak: „Konfederacja wstrzymała się przy ustawie medialnej, broniąc amerykańskiej firmy, to teraz inna amerykańska firma ich wstrzymała”.
- Nie porównywałbym tych dwóch sytuacji. Natomiast to, jak funkcjonuje Facebook oraz inne korporacje, posiadające władzę dostępu do szerzenia informacji dla wielu osób – pokazuje niestety, jak zbudowane jest państwo polskie. Gdy prowadziłem mikroskopijną w porównaniu do Facebooka firmę, byłem kiedyś kontrolowany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Musiałem wtedy z warunków umów usunąć takie zdanie, że mogę zwolnić klienta od niektórych obowiązków, bo UOKiK uznał, że to byłoby działanie jednostronne. Pytanie, czy UOKiK kiedykolwiek zajmował się regulaminem Facebooka? Przecież tam są same działania jednostronne. Facebook praktycznie żadnej czynności nie konsultuje, nie uzgadnia z prowadzącym profil. Kontrola sądowa w przypadku Facebooka jest bardzo wątpliwa i wiąże się z długotrwałym procesem sądowym. Niestety w Polsce są równi i równiejsi. Polskie państwo jest bezlitosne wobec małych i bezbronne wobec wielkich koncernów.
Konfederacja próbuje to zmienić. Został przedstawiony projekt ustawy, w którym byłoby to uregulowane. Sądzi Pan, że jest on realny do wprowadzenia i egzekwowania?
- Myślę, że jest realny do wprowadzenia – dlatego, że każda partia polityczna musi sobie zdawać sprawę, że na nas może się nie skończyć. Za chwilę mogą zniknąć profile PiS-u czy innych sił politycznych. Nie chciałbym, żeby w Polsce doszło do takiej sytuacji, jak w Stanach, że prezydent Andrzej Duda po wyborach, w których wybierzemy jego następcę straci kontrolę nad Facebookiem. Donald Trump był w takiej sytuacji, że miał dostęp do bomby atomowej, a nie mógł opublikować postać na Facebooku. (...)