Zbigniew Kuźmiuk
Magdalena Ogórek: Czy wewnątrz UE wciąż jest możliwa dyskusja? Gdy PiS próbuje zadawać pytania Donald Tusk wywołuje ludzi na ulicę. Tymczasem poza ekspertem francuskim, który stanął po stronie Polski, mamy jeszcze wykładowcę ekonomii politycznej na Uniwersytecie w Mannheim, który też przyznał, że słynne TSUE nie może orzekać o granicach kompetencji unijnych, że to rola sądownictwa państw członkowskich, czyli podnoszą się głosy, które chcą dyskusji? W Polsce wydaje się, że opozycja takiej dyskusji nie che. Chce jej UE?
Zbigniew Kuźmiuk: Instytucje unijne niespecjalnie uznają, że rzeczywiście ten sposób poszerzania kompetencji, który odbywa się od kilku lat, małymi kroczkami jest niewłaściwy. Komisja te kompetencje poszerza, przejmuje, czy próbuje przejmować i uzyskuje w tej sprawie także wsparcie TSUE, ale rzeczywiście co jakiś czas mamy do czynienia z rozstrzygnięciem któregoś z sądów konstytucyjnych, który się temu zdecydowanie sprzeciwia. W odniesieniu do innych krajów Komisja niespecjalnie reagowała na tego rodzaju rozstrzygnięcia, natomiast na celowniku, z wiadomych względów, są dwa kraje: Polska i Węgry, więc każda reakcja TK, czy rządu, która nie jest po myśli Komisji uzyskuje niesamowity rozgłos, Komisja to natychmiast piętnuje. Jakiejś szczególnej woli do dyskusji nt. granic kompetencji unijnych tutaj nie widzą, a poprzez nieformalne działania, zarówno Komisji, jak i TSUE, coraz więcej krajów zdecydowanie się temu sprzeciwia. Tak naprawdę krajów, których sądy konstytucyjne albo instytucje o podobnym charakterze podjęły decyzje mówiące, że ich konstytucje są nadrzędne w stosunku do prawa unijnego jest już 10. To jest zjawisko coraz powszechniejsze. Mamy do czynienia, jeśli chodzi o te decyzje TSUE, no takie zupełnie absurdalne, które pokazują, że to jest droga donikąd. Polska sprawa Turowa doskonale to obrazuje. Jedna osoba poza Trybunałem podjęła dwie decyzje, które tak naprawdę oznaczałby potężne straty materialne, bezrobocie kilkudziesięciu tysięcy ludzi i bardzo poważne problemy w produkcji energii elektrycznej. To zrobiła jedna osoba, nie było widać sprzeciwu, zastanowienia. To pokazuje całej Europie, że jeżeli na to pozwoli, to zabrniemy w jakieś nieprawdopodobne absurdy, dlatego coraz więcej krajów mówi stop. (...).