Kosma Złotowski
Gościem „Rozmowy Dnia” był europoseł Kosma Złotowski. Rozmawialiśmy o wojnie na Ukrainie, o szlaku Bałtyk–Adriatyk oraz o wpisaniu Bydgoszczy na listę węzłów sieci TEN-T.
Michał Jędryka: W Parlamencie Europejskim rozpoczął się proces rewizji tzw. Sieci TNT-T, ale zanim do tego przejdziemy, chciałbym zapytać o wojnę na Ukrainie, gdzie Rosja przeprowadziła ataki na Kijów, Lwów i inne miasta. To spowodowało m.in. reakcję prezydenta Macrona, który mówi o głębokiej zmianie w prowadzeniu wojny. Czy myśli Pan, że to doprowadzi do jakiego rzeczywistego zwrotu w polityce zachodniej Europy i dojdzie do solidarności – takiej pełnej solidarności europejskiej – z Ukrainą?
Kosma Złotowski: To jest bardzo trudne pytanie, dlatego że ta solidarność zaczęła się wyrażać, przynajmniej słownie, w odpowiedzi na to, co zobaczyliśmy w podkijowskich miejscowościach. Tam były ślady okrutnych zbrodni, okrutnych tortur. Mówiono o gwałtach, o rozstrzeliwaniu ludzi, widzieliśmy zwłoki leżące na ulicy, ludzi którzy szli do sklepu albo jechali rowerem odwiedzić sąsiadów... Te widoki naprawdę wstrząsnęły opinią publiczną w Unii Europejskiej, zwłaszcza w Niemczech, a potem opinia publiczna, jak to opinia publiczna, zaczęła się przyzwyczajać do tego, że jest wojna. Dzisiaj mamy wzmożenie rosyjskiej aktywności w postaci atakowania celów cywilnych zupełnie niezwiązanych z armią – to sianie terroryzmu i sianie zniszczenia. Oczywiście tego rodzaju zdjęcia, doniesienia, muszą powodować nie tylko reakcję opinii publicznej, ale przede wszystkim reakcję polityków, bo to oznacza, że Rosja nie trzyma się absolutnie żadnych umów międzynarodowych, które podpisała, których często była współautorem. Rosja jest gotowa wszystko złamać, tylko dlatego, żeby osiągnąć cel: zlikwidowanie narodu ukraińskiego, który według rosyjskiej ideologii nie powinien w ogóle istnieć. Tyle tylko, że on istnieje. Rosja zawsze może powiedzieć, że inny naród też nie powinien istnieć i zachować się tak samo [wobec niego – przyp. red.]. Powinno to wywołać dość stanowczą reakcję, a czy wywoła – zobaczymy.
W tej sytuacji wojennej, w sytuacji ciągłej niestabilności w naszym regionie, jakie znaczenie ma to, co przedstawiono na wczorajszej konferencji w Bydgoszczy – projekt połączenia Bałtyku z Adriatykiem siecią różnych transportów: wodnych, drogowych i kolejowych? To połączenie ma chyba również znaczenie dla sytuacji obronnej, sytuacji politycznej w tym regionie.
Po pierwsze, to jest już dawny projekt, to nie jest żadne novum. Novum może być ustanowienie węzła komunikacyjnego tego szlaku w Bydgoszczy. Bydgoszcz zaczyna teraz spełniać wszystkie te kryteria. Szczerze powiedziawszy, spełniała je już wcześniej, kiedy wyznaczano pierwsze węzły, ale nie została wzięta pod uwagę jako węzłowe miejsce na mapie. Miejmy nadzieję, że teraz to się uda tam Bydgoszcz wpisać. To oznacza ułatwienie dla innych inwestycji, takich jak port w Emilianowie – portu przeładunkowego kolejowo-drogowo-przedmorskiego. Musiałaby zostać udrożniona droga poprzez Wisłę do Gdańska, a co za tym idzie – również do Elbląga. To jest oczywiście wizja przyszłości. Jest kilka takich korytarzy w Unii Europejskiej. Dzięki temu, że one są planowane, inwestycje są łatwiejsze, a również jest łatwiej o pieniądze z budżetu unijnego.