Lanberry

2023-01-06
Lanberry. Fot. nadesłane

Lanberry. Fot. nadesłane

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Lanberry

Jedna z najzdolniejszych polskich wokalistek i songwriterek prezentuje swój czwarty studyjny album – „Obecna”. Lanberry po raz kolejny udowadnia, że nie dla niej utarte ścieżki i przyjęte schematy.

„...jeśli ktoś chce wiedzieć, co tam u mnie, to będzie miał problem, bo za bardzo nie dzielę się swoim życiem, nie odkrywam się. To wynika z tego, że zawsze chciałam, żeby muzyka była na tym pierwszym planie, ale to nie znaczy, że nie odkrywam się w ogóle w tekstach (...) w każdej z piosenek jest bardzo dużo moich przeżyć, obserwacji i wniosków na temat relacji, bo to jest taki mój urok....”


Piątek, 6 stycznia godz. 20:05
Wokalistka, songwriterka. Co jeszcze mogę powiedzieć?
- (śmiech) Człowiek, kobieta...

Artystka i tak byśmy mogły jeszcze wymieniać, trochę Zosia-samosia w czynieniu artystycznym.
- Samosia to może nie, bo działam dość prężnie w timach, w drużynach, ale rzeczywiście Zosia-samosia, to zależy jak to zdefiniujemy. Tak naprawdę, to bardzo lubię mieć wpływ na wszystko to, co robię.

Landberry. Fot. nadesłane„Obecna” to najnowszy album, chyba czwarty.

- Tak, czwarty album. A dlaczego „Obecna”? To jest kontynuacja mojej myśli z poprzedniej płyty. Dużo mówiłam o tym, żeby być tu i teraz, żeby żyć w takim osadzeniu w teraźniejszości, żeby nie wybiegać za bardzo ze swoimi oczekiwaniami w przyszłości, ani też nie wracać do tego, co już było, bo po prostu to już było. Jest to chyba najtrudniejsza rzecz, której się nauczyłam ostatnio, to znaczy bycie tu i teraz, ale jakże zdrowe, jakże owocne i ogólnie takie bardzo odżywcze dla mojego życia. Więc polecam, polecam absolutnie każdemu, takie podejście do życia. Też „Obecna”, bo to takie typowe sprawdzanie listy obecności w szkole. Tak mi się jakoś to kojarzy!

Czyli jak krzyknę Lanberry, to usłyszę…?
- To ja krzyczę – obecna.

Dużo gitarowego brzmienia tutaj mamy, takiego soczystego, fajnego.

- To prawda, gitary są na pewno gdzieś tą częścią mojej tożsamości muzycznej. Wcześniej nie miałam okazji tego pokazywać na albumach. Za to regularnie pokazywałam to na koncertach. Nawet kiedy debiutowałam z twórczością bardziej elektro-popową, to na tych koncertach wzbogacaliśmy aranże o dużą ilość gitary i brzmienie stawało się na pewno takie bardziej organiczne i pełniejsze. Więc stwierdziłam, że to jest właściwy moment, żeby tę swoją stronę jak najbardziej wyeksponować i pokazać też kolory, jeśli chodzi o mój wokal. Momentami właśnie bardziej drapieżny, bardziej taki zadziorny, ale też nie odpuszczam tej mojej lirycznej strony, bardziej akustycznej. To znaczy obiecałam też fanom, że będzie trochę ballad i tak też się stało, bo chyba są ze trzy ballady na płycie.

I bardzo fajnie, że ten repertuar jest dość urozmaicony, że to nie jest taki stempelek, prawda?
- Tak, staram się bardzo, żeby się rozwijać, żeby pokazywać nowe narzędzia, nowe takie producenckie zabawki, ale też pokazać jedną bardzo ważną rzecz... I to jest takie moje przesłanie, że muzyka popowa jest bardzo szerokim gatunkiem. Pojemnym gatunkiem i można naprawdę sobie mieszać absolutnie różne składniki i tak samo można w ramach tego gatunku zmiksować trochę popu.

Mam wrażenie, że gdyby miała Pani ustawić swój album na półeczce w księgarni, to byłaby to półeczka z napisem pop, polski pop.
- Tak, zdecydowanie.

Większość artystów, którzy należą do popu, trochę się od niego odżegnują.
- Tak, starają się wyskoczyć z tej półeczki. To jest wynik wieloletniej definicji popu w Polsce. To jest bardzo krzywdzące, bo zarówno dziennikarze, jak i właśnie po części już potem artyści, sami tworzą wokół tego popu coś bardzo dziwnego i niezdrowego. Uważam, że można tworzyć jakościowy pop, to się absolutnie nie wyklucza, nie gryzie i wewnątrz tego gatunku można tworzyć wartościowe rzeczy i przede wszystkim tworzyć rzeczy, które wynikają z wielkiej miłości do muzyki. Z nieprzerwanej radości też tworzenia, więc nie odbierajmy sobie tej radości. Mam taką wielką nadzieję, że już nie będziemy musieli wymyślać dodatkowych określeń dla popu, typu altpop, tylko odejdziemy od tych jakichś snobistycznych zapędów. I kiedy powiem, to jest popowa piosenka, to fajnie.

I to nie jest passe.
- Ani, że tak powiem po młodzieżowemu, to nie jest „przypałowe”. Po prostu jest to muzyka i jeśli to z nami rezonuje, to możemy o tym otwarcie mówić. To żaden wstyd.

2Czy „Obecna” to jest Pani twórczość popandemiczna?
- Tak, to jeszcze zahacza może momentami o ten okres pandemiczny, którąś fale, ale głównie myślę, że to powstawało w czasie popandemicznym.

Czy jak usiądziemy tak przy kominku i sobie posłuchamy Pani płyty, to będziemy mogli rozróżnić, które historie są prawdziwe, a które są całkiem zmyślone?
- Trochę śmieję się, że jeśli ktoś chce wiedzieć, co tam u mnie, to będzie miał problem, bo za bardzo nie dzielę się swoim życiem, nie odkrywam się. To wynika z tego, że zawsze chciałam, żeby muzyka była na tym pierwszym planie, ale to nie znaczy, że nie odkrywam się w ogóle w tekstach. W tej warstwie lirycznej pewne historie są zmyślone, na przykład w piosence „Okna bez firanek” to jest totalnie wymyślona historia, ale w każdej z tych piosenek jest bardzo dużo moich przeżyć, obserwacji i wniosków na temat relacji, bo to jest taki mój urok. Jest taka piosenka „Taniec z ogniem” to akurat na temat naszej branży muzycznej, więc sporo tych tematów tam się przewija.

A „Post Scriptum”?
- Tak. To jest taka najświeższa piosenka, jednocześnie zamykająca cały album. Bardzo emocjonalna ballada, bardzo intymna. To jest taki temat znowu o relacji, o tym, że naprawdę chociaż byśmy stanęli na głowie, to nie naprawimy tego. Ta druga osoba w relacji musi to ogarnąć. To nie jest nasze zadanie. Możemy się wspierać, ale tej pracy nie wykonamy. I o tym jest ta piosenka.

Mamy 7 lat od debiutu fonograficznego, bo w 2015 roku wydała Pani pierwszy album. Podobno człowiek się zmienia co 7 lat. Czy mocno zmieniła się Lanberry?
- Oj tak, bardzo. Ja w ogóle też jestem wdzięczna za to wszystko, co się działo 7 lat i 15 lat temu, kiedy też już zaczynałam robić swoje „demówki”. Ta droga, która doprowadziła w ogóle do debiutu, jest kręta i wyboista, ale za to też jestem bardzo wdzięczna. Czy się zmieniam co 7 lat? Ja myślę, że się zmieniam chyba szybciej. Miałam taki też moment przełomowy dwa lata temu, przy okazji premiery poprzedniej płyty. Bardzo często też mówiłam w wywiadach o tym, że czuję się tak, jakby to nie były dwa lata, czuję się tak, jakby upłynęło 10, bo tak wszystko się diametralnie zmieniło w moim życiu, też w wyniku mojej pracy i zarówno po terapii, bo chwalę to sobie. Jak najbardziej polecam każdemu terapię, żeby po prostu mieć zdrowe życie, zdrowe relacje ze światem, żeby to wszystko sobie jakoś poukładać. Myślę, że dzięki temu też wprowadziłam jakieś realne zmiany do swojego życia i wprowadzam nadal, bo to jest proces i wydaje mi się, że to jest nieustanna zmiana. Nieustannie jesteśmy w jakimś takim procesie i bardzo mi to pasuje.

Właściwie na każdym albumie jest Pani trochę inna.
- Widać to, a jeszcze wkradła się jakaś taka regularność, bo co 2 lata wydaje płytę. Więc może podtrzymam tę taką mini tradycję, która się sama narodziła i może to jest właśnie odpowiedni czas pomiędzy płytami, żeby pozbierać trochę tych swoich doświadczeń, nowych inspiracji i potem podzielić się nimi ze słuchaczami.

Co za ironia losu? Rok 2013, czyli 2 lata przed debiutem. Jakby tu nie mówić, to była porażka w „The Voice of Poland”? - Z perspektywy, dziś mogę powiedzieć, to była piękna i jest piękna historia, ponieważ rzeczywiście prawie 10 lat temu stałam po drugiej stronie, na scenie, pełna marzeń. Wtedy nie udało się, ale ja byłam bardzo zdeterminowana i wdzięczna za to doświadczenie i po prostu konsekwentnie szłam dalej tą drogą, bo gdzieś tam pod skórą czułam, że to jest dobra droga mimo tego, że przeszkód była cała masa. Natomiast finał tej historii rzeczywiście był piękny, jest piękny, bo po 10 latach zasiadłam w pięknym czerwonym fotelu trenerki 13. edycji „The Voice of Poland”. Piękne doświadczenie, praca marzeń, praca z ludźmi. Wielkie ukłony w ogóle dla nich wszystkich, że chcą walczyć o swoje marzenia, że podczas tych 2 minut muszą nam pokazać wszystkie swoje zalety, po prostu muszą nas zauroczyć.

Landberry. Fot. nadesłane
A czy Pani wciskając guzik obecnie myśli, co może czuć osoba stojąca po tamtej stronie?
- Oj, tak. Jestem na pewno bogatsza o te doświadczenie z tej 2 strony i domyślam się, wiem z czym mogą się mierzyć uczestnicy. Godziny spędzone na korytarzach, stres, napięcia i ten kulminacyjny moment, te 2 minuty, kiedy muszą nam naprawdę pokazać wszystko. Także totalnie to czuję i też podziwiam ich bardzo, bo to są ludzie z różnych etapów tej drogi muzycznej. To są totalni debiutanci, którzy dopiero wkraczają, zaczynają myśleć, marzyć o karierze. To są osoby, które już mają jakieś tam doświadczenie. Albo po prostu totalni wyjadacze. To jest właśnie też piękno tego programu, że każda osoba na tym etapie może przyjść, pokazać i zawalczyć o swoje marzenia.

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę