Marek Napiórkowski

2022-12-29
Marek Napiórkowski. Fot. mareknapiorkowski.com

Marek Napiórkowski. Fot. mareknapiorkowski.com

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Marek Napiórkowski

„String Theory” to najnowszy projekt jednego z najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów jazzowego. Utwór to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą, sekcję rytmiczną oraz orkiestrę AUKSO.

„...bardzo ważne dla mnie było to, żeby to nie była taka płyta, na której ja na gitarze gram ckliwe melodie, a orkiestra gra długie nuty i jest pięknie. Od razu chciałem, żeby orkiestra to był taki bardzo rozbudowany, czwarty członek naszego zespołu (...) byłem bardzo mile zaskoczony tym, jak bardzo orkiestra AUKSO i fenomenalny absolutnie dyrygent Marek Moś, potrafią się jakby wklejać w ten wspólny organizm....”


Piątek, 30 grudnia godz. 20:05
Kolejną płytę „String Theory” wydałeś tym razem z orkiestrą kameralną.
- Tak, ostatnio to mam taki rytm, że co rok to prorok. Tak jest właściwie już od 2015 roku, chociaż w roku pandemicznym, w 2021 nie było nic, za to w tym roku wydałem już dwa albumy, bo napisałem muzykę do filmu Andrzeja Saramonowicza pt. „Bejbis”, która wyszła jako soundtrack i teraz „String Theory”, o którym myślę, że będziemy sobie teraz rozmawiać.

Marek Napiórkowsk. Fot. Andrzej TyszkoTa płyta to jest chyba trochę spełnienie Twoich marzeń?
- Zapewne tak, ale ja nie lubię tego, może dlatego, że już wchodzę w taki wiek, że jakby mam poczucie, że tutaj się nic jeszcze nie zamyka. Te marzenia są dosyć prozaiczne, chociaż uważam, że to ma sens, to co zaraz powiem. Ja nie miewam marzeń o tym, żeby zagrać w Carnegie Hall, czy z Herbie Hancockiem. Oczywiście oba te zdarzenia byłyby czymś bardzo miłym w moim życiu, ale takie realne marzenie moje to jest to, by móc nie tracić weny i móc realizować swoje projekty, by ludzie chcieli tej muzyki słuchać, by móc grać koncerty, czyli właściwie realizować ten sen, który już od lat trwa.

I żeby Tobie było fajnie, tworząc coś nowego?
- Tak, żeby mieć ten oddźwięk. No na pewno wyrazem tego, że ta wena szczęśliwie mnie nie opuszcza jest to, że powstała płyta „String Theory” i domyślam się, że Twoje pytanie o marzenie i słusznie może dotyczyć tego, że tu jest bardzo duży aparat wykonawczy. Takie zdarzenia może troszkę trzeba sobie wymarzyć w realiach, choćby organizacyjnych, bo tutaj mamy do czynienia z płytą, w której moje trio spotyka się z orkiestrą smyczkową Aukso pod batutą Marka Mosia. To nie są marzenia proste do zorganizowania, więc bardzo się cieszę, że to się udało.

I jak rozpocząłeś pracę nad tym materiałem, to miała być suita.
- Powiedzmy tak, to jest pewna całość. Może wytłumaczę ideę tej suity. Najpierw tak o tym myślałem, że to będzie 7 częściowa suita, ale potem na potrzeby fonograficzne jakby zacząłem to traktować jako siedem utworów, które w sumie o tym samym mówią. One są różne i tutaj ta suita jakby biorąc na warsztat określenie z muzyki klasycznej, to zbiór utworów, które nie mają wspólnych części, ale są o tym samym, więc ta nazwa jest ok. Ale nie mamy tutaj takiego zdarzenia, w którym na przykład wracają tematy, dlatego nie jest to koncert, nie jest to jedna całość pod wspólnym tytułem. Mamy 7 tytułów, które notabene już były, kiedy powstawała ta muzyka. One wszystkie były już dużo wcześniej. Dwa miesiące przed takim najgorszym „lockdownem” dostałem propozycję - zamówienie, by napisać utwór, czy muzykę w ogóle na orkiestrę AUKSO i gitarę w myśl takiego łączenia różnych gatunków.

Marek Napiórkowski i Orkiestra Kameralna Miasta Tychy AUKSO - „String Theory”. Fot. empik.comPewnie na festiwal „Auksodrone”.
- Tak, na ich festiwal, „Auksodrone”, który od lat realizuje takie crossoverowe projekty. Bardzo mnie ucieszyła ta propozycja, tym bardziej, że chwilę później świat zamarł, a ja byłem w takim twórczym poruszeniu. Miałem po prostu co robić, bo miałem spory utwór do napisania. Od razu wpadłem na to, żeby nie robić tego z samą gitarą, tylko żeby dołączyć sekcję rytmiczną. I zadzwoniłem do Michała Bryndala perkusisty, który grywa teraz w zespole Voo Voo, ale też z wieloma innymi osobnikami ze sceny alternatywnej, jazzowej. Zadzwoniłem też do Maxa Muchy - kontrabasisty, który mimo młodego wieku jest absolutnie rozrywany i to nie tylko w Polsce, bo od kilku lat jest stałym członkiem zespołu Chrisa Scotta, znakomitego amerykańskiego trębacza. Zacząłem więc pisać, na razie jedynie wiedziałem już, że będzie to z tymi panami. Zacząłem powoli sobie to pisać w głowie. Powstawały tematy, powstawały utwory, jakieś fragmenty. Doprowadziłem tę muzykę do stanu, w którym miałem nagrane wszystkie formy. To wszystko było przeze mnie ustalone i rozpisane. Wtedy zwróciłem się o pomoc do Nikoli Kołodziejczyka, znakomitego muzyka, którego twórczość śledzę od dawna i bardzo lubię, żeby muzycznie to ubrał. Oczywiście mogłem to zrobić sam, próbować, ale uznałem, że jakby idąc tropem takiego myślenia, które zawsze mi towarzyszy przy nagrywaniu tych płyt, ja chcę, żeby powstała jak najlepsza muzyka.
Marek Napiórkowsk. Fot. Andrzej TyszkoTo nie jest tak, że ja muszę zrobić wszystko sam. Ja chcę, żeby to było jak najlepsze. Idąc tym tropem uznałem, że mierzenie się z tym organizmem orkiestry po raz pierwszy z tak doniosłej okazji, jaką był ten festiwal, byłoby nie na miejscu, więc zadzwoniłem do praktyka, do człowieka, który napisał bardzo dużo i to w taki sposób, który mnie bardzo zadowala. I się nie zawiodłem. Pytając, jak nazwać jego pracę, powiedział, że to jest orkiestracja. Nie aranżacja, bo aranżer robi coś takiego, że może bierzemy jakąś dajmy na to piosenkę, najprostszą, ludową np. „Sto lat” i aranżer z tego może zrobić coś kompletnie innego. Tutaj wszystko było jasne, ja dostarczyłem w formie nagrania i bardzo precyzyjnie rozpisanych nut gotowy materiał, zatem Nikola podjął się orkiestracji. No ale zrobił to właśnie tak, jak sobie to wymarzyłem. On z tej orkiestry smyczkowej wyciąga bardzo dużo, jeśli chodzi o barwy brzmienia. Z kolei, kiedy pisałem ten utwór, bardzo ważne dla mnie było to, żeby to nie była taka płyta, na której ja na gitarze gram ckliwe melodie, a orkiestra gra długie nuty i jest pięknie. Od razu chciałem, żeby orkiestra to był taki bardzo rozbudowany, czwarty członek naszego zespołu. Czyli orkiestra nie ma tu funkcji jedynie takiej dopełniającej. Udało się zdążyć na Festiwal „Auksodrone”, który odbywał się 2 lata temu i wtedy doszło do pierwszego wykonania tego utworu, niestety tylko w wersji online. No, ale kiedy posłuchałem tej muzyki, to pomyślałem, że to jest w sumie bardzo ważny fragment mojej muzycznej twórczości i muszę koniecznie to wydać. Rok później udało się to nagrać w Warszawie, w dwóch połączonych studiach - S 4, w którym my siedzieliśmy z trio i S 2, gdzie była orkiestra. Byliśmy połączeni w taki sposób, że graliśmy na tak zwaną setkę, czyli na żywo razem, bo bardzo mi zależało na tej interakcji. To jest zupełnie naturalne w świecie muzyki jazzowej, że my ze sobą niejako rozmawiamy, zawsze grając razem. Byłem bardzo mile zaskoczony tym, jak bardzo orkiestra AUKSO i fenomenalny absolutnie dyrygent Marek Moś, potrafią się jakby wklejać w ten wspólny organizm. Zatem bardzo chwalę sobie fakt, że płyta została nagrana razem na setkę, graliśmy po 2 maksymalnie 3 razy. Całe nagranie trwało z powodów, że tak powiem organizacyjnych, 7 godzin, ale udało się to wszystko zarejestrować, z czego jestem bardzo rad.

Marek Napiórkowsk. Fot. Andrzej TyszkoSłuchaj, a czy w okresie świątecznym towarzyszy Ci Twoja płyta kolędowa, nagrana w duecie z Arturem Lesickim?
- Poświątecznie będziemy mieli 6 koncertów z Arturem Lesickim.

Jak długo trwa Wasze artystyczne, muzyczne, gitarowe małżeństwo?

- Haha :) ...i tutaj się wyda ile mam lat. Znam Artura od 7 roku życia. Znamy się, bo jesteśmy chłopakami z tej samej ulicy. Kiedy mając lat 12 nieodpłatnie przekazałem mu wiedzę na temat 4 akordów, które mnie nauczyła ciocia Basia, stałem się jego mistrzem na całe życie. Od tego czasu gramy ze sobą, czyli będzie dokładnie 40 lat. Gramy z umiarkowanym powodzeniem, z różną częstotliwością, ale w 2015 roku nagraliśmy płytę, która nazywa się Celuloid i tam zmierzyliśmy się z utworami polskiej muzyki filmowej. Jakoś nam dobrze poszło. To fajny program, który chyba się podoba i będziemy to grać myślę przez wiele lat. To znowu nas tak jakoś zbliżyło i kiedy pojawił się nowy pomysł, żeby nagrać polskie melodie ludowe, piękne, polskie kolędy to, to zrobiliśmy. Pandemia przyszła, więc trochę mało było okazji, żeby to pograć, ale teraz bardzo jestem szczęśliwy, że zagramy, bo to zawsze duża frajda przy użyciu gitar akustycznych zagrać kolędy, ale w taki sposób, że państwo poznają, która to kolęda.

A grywasz kolędy też w innych konstelacjach?
- Rzadko ale zdarza mi się. Zdarza mi się tylko w jednej konstelacji, a mianowicie z Dorotą Miśkiewicz, bo ja ogólnie przemodelowałem swój sposób pracy. Od 2013 roku zacząłem tak trochę się wycofywać, a od 2015 już zupełnie przestałem grać projekty jako muzyk do wynajęcia. Nie gram właściwie z nikim na stałe. Gram tylko swoje rzeczy, niekiedy gram z Heniem Miśkiewiczem, ale to jest dla mnie bardzo ważne. Jeśli zdarza mi się grywać jakieś kolędy, ale tylko w duecie z Dorotą Miśkiewicz. To jest zawsze bardzo wymagające dla mnie jako gitarzysty, ale też dla niej.

Ale jeszcze nie śpiewasz w tym duecie?
- I tutaj mogę państwa zapewnić, że to się nie zmieni, bo ja nie umiem śpiewać i tego nie robię. Nie wszyscy niestety tak mają.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę