Józef Skrzek

2022-12-15
Józef Skrzek. Fot. nadesłane

Józef Skrzek. Fot. nadesłane

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Józef Skrzek

Pianista, kompozytor, współtwórca m.in. grupy SBB. W piątek 9 grudnia br. ukazał się podwójny album CD zatytułowany po prostu „JÓZEF SKRZEK”. Pochodzący z Siemianowic Śląskich artysta jest pionierem rodzimej sceny rocka progresywnego i elektronicznego.

„...jestem muzykiem i ta muzyka tak jest zawsze moja. Kocham to, że mogę być muzykiem i że mogę ją grać dla ludzi (...) potrzebuję w tej chwili pewnego uspokojenia. Jestem po przeżyciach, dużych bardzo przeżyciach, bo straciłem ukochaną osobę, Alinkę, cudowną kobietę życia, z którą budowałem świątynie rodziny przez prawie pół wieku i efektem tego wszystkiego jest wielka miłość, która trwa mimo wszystko...”


Piątek, 16 grudnia godz. 20:05
Jak to jest być legendą za życia, panie Józefie?
- Legendy są na mapie. Myślę, że jestem raczej jeszcze nadal czynnym muzykiem, stale gram, dalej tworzę i dalej mam szczęście grać ze znakomitymi artystami. Przede mną też jest ostatnie dzieło nazwane „Universe”, zagrane z profesorem Henrykiem Janem Botorem.

Pan nie boi się wyzwań i nie lubi odcinać, że tak się wyrażę, kuponów od swojej twórczości. Pan lubi patrzeć do przodu.
- Nie gram w „totka” (śmiech).

Hazardzistą też Pan nie jest.

- Nie, choć ten cały, nazwijmy to, nasz układ artystyczny, to jest hazard i poker. Po prostu raz jesteś w górze, raz jesteś na dole, raz Cię lubią, czasami nie, no i tak dalej. Raz jest durowo – raz mollowo.

Czy częściej lubią, czy częściej nie lubią? Jak to jest? Przecież Pan zawsze wyprzedzał czasy swoją twórczością, więc mogło być tak, że raz był Pan lubiany, a raz niekoniecznie rozumiany.
- No coś w tym rodzaju, ale to jest oczywiste, że jak jesteś pewny tego co robisz, jak kochasz, to co robisz, jak to wszystko gdzieś tam jednak przechodzi przez pewne środowiska, który cię akceptują i które cię popierają i wspierają, to jest ok. Nie musisz być celebrytą, którego wszyscy nagle przez parę miesięcy noszą na rękach. Na przykład to, co się zdarzyło z zespołem SBB. To był zespół, który praktycznie został odtrącony. Pierwszy koncert, który zagraliśmy w ramach składanki w Krakowie, (wtedy były takie zbiorówki modne), brali wszystkich, różne zespoły na scenę. Jak zagrało SBB, to powiedzieli, że ten zespół już nigdy nie może zagrać. Jak graliśmy pierwszy raz na festiwalu w Opolu, to nam w ogóle wyrzucali perkusję ze sceny? Jak zagraliśmy utwór, to cała orkiestra biła nam brawo. Czyli od początku była jakaś kontrowersja, a potem co się okazało, że to jest zespół, który mimo tych kontrowersji w kraju, przedostał się w świat. Był pierwszym zespołem, który zagrał w Roskilde. Zresztą po Bobie Marleyu. Wszystko to było nośne i niesamowite. To jest też oczywiście oprócz wielkiej pracy i szczęście.

Józef Skrzek - trzeci z kolekcji albumów honorujących laureatów Nagrody Mediów Publicznych w kategorii Muzyka. Fot. empik.comChciałoby się powiedzieć, że 50 lat minęło jak jeden dzień, jeśli chodzi o Pana twórczość artystyczną, to minęło jakiś czas temu? Przepraszam, że to Panu wypominam.

- Przecież wiem, że jestem stary.

Nie jest Pan stary.
- (śmiech) to jak patrzę na te cyfry i na Pesel. Dziękuję bardzo, natomiast nie o to chodzi, bo w tym wszystkim przecież jest ciągle muzyka. A poza tym popatrzmy na przykład, taki geniusz jak Paderewski. On miał 80 lat i grał, bo ćwiczył. Zresztą nie tylko on. Ci wielcy kompozytorzy, jak nasz Śląski profesor Górecki, albo Kilar, to byli fenomenalni ludzie, którzy byli już wiekowi, ale w tym momencie czas był ich sprzymierzeńcem. Ja myślę, że u mnie jest podobnie.

Czy kiedy powstawała grupa SBB myślał Pan, że to tak długo przetrwa?
- Nie, w ogóle byłem skazany na pewną intuicję. Będąc na scenie w miarę popularnym, jeszcze jako BREAKOUT i bardzo lubianym też jako basista, śpiewając wtedy utwory LED ZEPPELIN, to było fantastyczne uniesienie. Natomiast okazało się, że to jest jeszcze tylko wstęp. Dlatego, że trzeba było zrobić coś właśnie tak mocnego i osobistego jak SBB. Zabrałem się do roboty i zaprosiłem dwóch bardzo zdeterminowanych muzyków Apostolisa Anthimosa i Jerzego Piotrowskiego. Zaczęliśmy ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. Ćwiczyliśmy osiem miesięcy i nic. Bieda kompletna, że mamusie nas karmiły. No ale w pewnym momencie znowu mieliśmy szczęście, bo zostaliśmy zaproszeni przez Czesława Niemena i zrobiliśmy wspólnie grupę Niemen, która zagrała w paru miejscach w Europie i nagrała też płytę. Grupa szła w górę. Okazało się, że to ślęczenie w piwnicach przyniosło efekty. Po prostu pewna intuicja oraz praca to dawało efekty. Zaczęło to nabierać w pewnym momencie swoistego wymiaru. I za podpowiedzą i namową redaktora Franciszka Walickiego powstało „Szukaj Burz Buduj” (SBB). Zaczęły się wtedy przyjaźnie z Węgrami, z węgierskimi muzykami. Przecież Węgrzy byli bardzo mocni, oni wtedy nagrywali w Anglii. No to wszystko było bardzo budujące, aż wreszcie to granie w Roskilde w Danii, na dużym festiwalu. To jakby potwierdzało naszą pozycję. Potem nagranie płyty „Follow My Dream”. Potem były też inne. Przecież to były czasy, kiedy jeszcze była żelazna kurtyna. My jakby przeskakiwaliśmy to, często narażając się na granicy dziwactwa. Ale okazało się, że to miało sens. W Berlinie Zachodnim nazywali nas dziennikarze, że to był najlepszy występ od czasów CREAM. Mocne słowa. Rzeczywiście mieliśmy na koncertach fulle na widowni. Na przykład w Budapeszcie masa ludzi. Ludzie nas kochali. SBB zrobił prawdziwą wywrotkę, przełamał pewne bariery, po prostu przełamał żelazną kurtynę.

A kto wpadł na pomysł tej nazwy, „Szukaj Burz Buduj”?

- To redaktor Franciszek Walicki, to był po prostu inicjator wielu pomysłów. To on zrobił pierwszy festiwal, na którym była cała elita, fenomenalnych artystów ze sławnym Niemenem, ale też Niebiesko-czarni, Czerwono-czarnymi, czy Michaj Burano. Walicki w ogóle to był człowiek, który budował, szukał i burzył. Pamiętam taki koncert, który zagraliśmy w Operze Leśnej, z okazji jego jubileuszu i tam zostaliśmy zaproszeni jako jego ulubiony zespół. On nas bardzo lubił. On też tak mówił, że SBB to jest najbardziej rasowy zespół rockowy. Zagraliśmy tam fantastycznie, ale to już był inny skład. Tu na Śląsku powstało takie niesamowite Atelier, gdzie muzycy się spotykali. Taka muzyka miała sens i miała swój wymiar.

Czy wy się czuliście wtedy takimi 100-procentowymi rockmanami?

- Pieron wie, graliśmy koncerty halowe, bo głównie takie graliśmy. To były poważne koncerty i ja na przykład na końcu grałam Preludium e-moll Chopina, bo tak sobie wymyśliłem, siebie pianistą. Ja byłem wtedy wyuczonym pianistą, który do pewnego momentu był głównie tylko klasykiem. To oczywiście gdzieś tam się przedostawało w aranżacjach, czy właśnie w takim wystąpieniu, że po niesamowitych lawinach, gdzie było często pianino, na koniec idzie preludium Chopina i ludzie tego słuchali. To było fantastyczne, że po takich wielkich emocjach, bo to były wielkie moce i nagle akustycznie cichutko brzmi muzyka klasyczna.

Józef Skrzek prezentuje swój najnowszy, podwójny album. Fot. nadesłaneA kto wpadł na pomysł, żeby akurat tak zestawić te dwie płyty, które teraz wychodzą?

- To pewnie wielbiciele z Agencji Polskiego Radia.

Czyli Pan nie miał na to wpływu panie Józefie?
- Ja jestem muzykiem i ta muzyka tak jest zawsze moja. Kocham to, że mogę być muzykiem i że mogę ją grać dla ludzi, ale tam jest przecież i muzyka dla Tomka Stańko i muzyka dla Tomka Szukalskiego. Tam jest muzyka filmowa powstała z Lechem Majewskim, też przyjacielem. To są wszystko przyjaźnie, które są konkretne, które gdzieś się pojawiały i zaowocowały wreszcie tym wydawnictwem.

Jak przychodzą kolejni artyści i proszę Pana o współpracę? To Pan właściwie na wszystko się zgadza? Czy coś musi być w tej propozycji, żeby Pana zainteresowało?

- Trzeba mieć czas na to. Dużo młodych ludzi pojawia się, a ja potrzebuję w tej chwili pewnego uspokojenia. Jestem po przeżyciach, dużych bardzo przeżyciach, bo straciłem ukochaną osobę, Alinkę, cudowną kobietę życia, z którą budowałem świątynie rodziny przez prawie pół wieku i efektem tego wszystkiego jest wielka miłość, która trwa mimo wszystko. No to jest dla mnie bardzo duży cios. Zresztą, między nami, poznaliśmy się w Bydgoszczy, po koncercie SBB w Toruniu, ale mieszkaliśmy w hotelu Brda. Tam właśnie pewnego wieczora poznałem prześliczną kobietę, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia. Czyli jest miłość od pierwszego wejrzenia. Była ze mną cały czas, to niesamowite. Jestem tak wdzięczny Bozi, że to się stało, że mogłem tego wieczoru być tam, w tym miejscu i że mogłem tak piękną kobietę, zresztą będącą Rusałką znad morza poznać. Ona przyjechała ze mną na Śląsk. Między nami była fenomenalna więź, mimo że miałem czasami, albo dość często chimery. Ona to wszystko wytrzymywała.

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę