Adam Kośmieja

2022-11-11
Adam Kośmieja. Fot. Adam Kujawski

Adam Kośmieja. Fot. Adam Kujawski

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Adam Kośmieja

Pianista, solista, kameralista i pedagog. Artysta nieustannie poszukujący. Zachwycił dwoma projektami: „Sierocki” i „Tribute to Gulda”.

Nie każdy się nadaje w ogóle na taką scenę, gdzie jest tak wielka presja. Niektórzy bardziej odnajdują swoje miejsce dzieląc scenę z innymi, na przykład w muzyce kameralnej, czy pracując w operze z wokalistami, czy grając muzykę rozrywkową, w ogóle się jakby nie przejmując tymi konwenansami, presją i taką sztywną atmosferą na sali koncertowej, gdzie jest ta cała etykieta. No więc ja też do tego dojrzałem i na szczęście odnalazłem swoje miejsce...”


Piątek, 11 listopada godz. 20:05
Jesteś pianistą bardzo wyróżniającym się na mapie pianistów. Pianistów w ogóle jest tak wielu w Polsce i na świecie, że trzeba się wyróżniać, żeby być zauważonym. Jesteś najmłodszym dzieckiem w rodzinie Kośmiejów?
- Tak.

Fajnie było być najmłodszym?

- Chyba tak, mam starszego brata i starszą siostrę. Starszy brat to w szkole i na podwórku jest taki dosyć mocny argument, szczególnie kiedy pojawiały się problemy.

„Genu nie wydłubiesz” to jest powiedzenie, które się mimo wszystko sprawdza. Czy były jakieś takie momenty, kiedy stwierdziłeś, że nie pójdziesz do szkoły muzycznej?
- Tak, na początku nie chciałem, to chyba wnikało też z tego, że chciałbym taką decyzję podjąć sam.

Bo nie chciałeś odcinać „kuponów” od nazwiska?
- To nawet nie chodzi o nazwisko, tylko o to, że właśnie chodziłem do szkoły muzycznej, bo rodzice mi kazali. Chciałem zawsze uczyć się w normalnej szkole, gdzie jest dużo więcej innych atrakcji, a nie chodzić do szkoły takiej dosyć hermetycznej, gdzie były mało osobowe klasy i zawsze trzeba było po lekcjach ogólnokształcących iść na lekcję muzyki. Wiadomo jak to funkcjonuje... Więc gdzieś tam podskórnie chciałem robić coś innego, ale to chyba dlatego, żeby z założenia zrobić coś inaczej. Potem dojrzałem, teraz wydaje mi się, że później niż moi koledzy, ale też nie wszyscy, bo w ogóle liceum to jest taki okres, kiedy się mocno budzi ta świadomość muzyczna.

Adam Kośmieja. Fot. Adam KujawskiI wtedy nawet ćwiczenie smakuje.

- No tak i właśnie mi zaczęło smakować. Miałem taki moment, że nie chciałem kontynuować takiego kształcenia, więc poszedłem do normalnego ogólniaka, ale jeszcze tutaj tata ubłagał mnie, żebym chociaż spróbował popołudniowej szkoły muzycznej, żeby to jakoś pogodzić. No i paradoksalnie rozdzielenie tych dwóch „światów” spowodowało, że spojrzałem na to z zupełnie innej strony. W normalnym środowisku, w ogólniaku doceniłem jak wielką rzeczą jest muzyka, a z drugiej strony, jak dużo czasu i energii wymagają inne rzeczy w szkole, jeżeli chciałbym pójść pozamuzyczną drogą. Jednak muzyka przynosi mi przyjemność i dużo łatwiej mi to robić, niż uczyć się innych przedmiotów, więc wtedy to się już świadomie we mnie obudziło i podjąłem taką decyzję.

I zawsze tak troszeczkę idziesz pod prąd?
- Tak, bo mam jakieś takie silne poczucie, że chcę robić coś swojego. Nie lubię, żeby ktoś mi mówił co i jak mam robić.

Tak samo pewnie nie chcesz, żeby Cię porównywano.
- Tak, chociaż na początku też szedłem utartą ścieżką i jeździłem na konkursy, na które trzeba przygotować regulaminowe programy, musi być jeden utwór taki, drugi taki. Tego się oczywiście też nie uniknie, ale każdy ma jakieś swoje predyspozycje i jakieś umiejętności, które są w określonym rejonie. To jest trudne, kiedy na takim konkursie trzeba zagrać utwory rozsypane ze wszystkich epok i wszystko zagrać świetnie. Też nie każdy się nadaje w ogóle na taką scenę, gdzie jest tak wielka presja. Niektórzy bardziej odnajdują swoje miejsce, dzieląc scenę z innymi, na przykład w muzyce kameralnej, czy pracując w operze z wokalistami, czy grając muzykę rozrywkową, w ogóle się jakby nie przejmując tymi konwenansami, presją i taką sztywną atmosferą na sali koncertowej, gdzie jest ta cała etykieta. No więc ja też do tego dojrzałem i na szczęście odnalazłem swoje miejsce.

W którym momencie stwierdziłeś, że będziesz studiował w Stanach Zjednoczonych? Czy to był przypadek?
- Nie, od samego początku, kiedy jeszcze byłem w liceum, to marzyło mi się, żeby wyjechać na studia gdzieś za granicę. Na początku myślałem o Madrycie i później córka mojej profesorki, która skończyła szkołę w Chicago przyjaźniła się z pianistką, która skończyła studia u profesora, do którego później pojechałem do Nowego Jorku. Ona go bardzo zachwalała i rekomendowała, bo wiedziała, że ja chciałem studiować za granicą.

Trzeba być bardzo bogatym, żeby wyjechać na studia do Stanów?
- Tak, a dzisiaj to kosztuje jeszcze więcej. Kiedy studiowałem to pamiętam, że za rok trzeba było zapłacić niecałe 30 tysięcy dolarów, a teraz rok studiów kosztuje chyba z 37 tysięcy, a doktorat 40 tysięcy i to są same opłaty za studia, a do tego dochodzą wszystkie inne. Ameryka to jest ekstremalnie zbiurokratyzowany kraj, pomimo wolności i wszystkich swobód. To jest niesamowicie biurokratyczna machina. Było potrzebne ubezpieczenie zdrowotne, na początku był też wymóg, że każdy na pierwszym roku musi mieszkać w akademiku. Ja na szczęście dostałem pełne stypendium ze szkoły, które mi te rzeczy finansowo pokrywało, ale do tego dochodziło życie w Nowym Jorku. A ja w końcu pojechałem tam po to, żeby jak najwięcej pracować, jak najwięcej z siebie dać, nie po to, żeby w ciągu nocy pracować i chodzić potem rano na zajęcia, będąc nieprzytomnym. Miałem ogromne szczęście, że bardzo dużo osób mi w tym pomogło również finansowo, więc tak się to udało.

Adam Kośmieja. Fot. Adam KujawskiAle to w Stanach się otworzyła jakaś klapka w Twojej głowie?
- Wydaje mi się, że tak. Albo jakaś klapka otworzyła się wcześniej, która gdzieś czekała na to, żeby ją odkryć i tak też trafiłem na świetnych ludzi, którzy kazali poszukiwać i wychodzić z tego pola komfortu. Pamiętam, że mój profesor kazał nam chodzić na najróżniejsze koncerty, nie tylko do Carnegie Hall, czy do Lincoln Center. Namawiał, żebyśmy chodzili na wszystkie inne wydarzenia, żeby chodzić na koncert jazzowy, pójść na balet, do opery. Żeby odkrywać wszystkie sztuki, żeby pójść do klubu, a tego w Nowym Jorku po prostu jest na pęczki. Chodzi o to, żeby spróbować i posmakować jak najwięcej rzeczy. No i to na pewno dało mi też dużo energii i chęci do poszukiwań. I co jest ciekawe właśnie David Krakauer, który będzie niedługo gościł w Bydgoszczy, miałem z nim przyjemność studiować kameralistykę w Manhattan School of Music, on też był takim pedagogiem, który nas bardzo otwierał. Pamiętam, że w tym czasie bardzo mnie interesowała muzyka elektroniczna i razem ze współlokatorem i innymi kolegami zbieraliśmy sprzęt i gdzieś tam graliśmy w pokoju. Bardzo mnie to intrygowało i pamiętam, że Krakauer mówił: „idź w tę stronę … nie musisz grać sonaty Beethovena, zajmuj się tym, co Cię pali i co przyspiesza Ci puls”. I wydaje mi się, że gdzieś tam to wszystko się urodziło, a potem determinacja, żeby za wszelką cenę próbować to robić. Bo niestety po takich studiach po tych wszystkich rzeczach „Wow”, przychodzi jednak rzeczywistość. I nagle trzeba stanąć na własne nogi i zadbać o siebie.

Nigdy nie było takiej myśli, żeby tam pozostać?
- Oczywiście, że myślałem. Gdyby nie było tej sytuacji wizowej, to po samych studiach na pewno bym tam został jeszcze z rok, dwa, żeby po prostu być.

Twoja małżonka jest muzykiem?
- Nie, moja żona nie jest muzykiem i chyba to dobrze, bo jeszcze gdyby ona miała jakieś swoje próby i gdzieś by jeździła, wyjeżdżałaby na weekendy, to sytuacja byłaby znacznie trudniejsza.

Wasze dzieci będą miały wybór, czy znowu „genu nie wydłubiesz”?

- Nie wiem. Widzę, że moja córeczka lubi bardzo śpiewać i podchodzi sama do instrumentu. Syn aż tak bardzo nie lubi muzyki. Chyba nie będziemy go posyłali do szkoły muzycznej, może go zapiszemy na jakąś naukę gry na instrumencie, ale jak będzie troszeczkę starszy. Oczywiście jeżeli będą bardzo chcieli to będziemy ich kształcić. Trzeba im pokazać, bo same się nigdy o tym nie dowiedzą. Więc niedługo się zacznie rozwożenie po zajęciach i zobaczymy, co będzie najbardziej ich interesowało.

Nie mieszkacie w samej Bydgoszczy, tylko pod Bydgoszczą, więc to będzie znowu logistyka. Czy rzeczywiście ta sypialnia podbydgoska jest Twoim - Waszym docelowym miejscem na ziemi?
- Tego nie wiem. Ja się tam dobrze czuję, chociażby w kontekście dzieciaczków, z którymi można wyjść i od razu jest się w lesie. Mamy wszystkie rzeczy w okolicy, które pozwalają im bawić się, dorastać. Bydgoszcz to może nie jest wielkie miasto, ale jednak inaczej jest mieszkać w centrum, a inaczej jest po prostu przy lesie. Później, jak już będzie szkoła, liceum to będzie oczywiście zupełnie inna historia.

A jak za chwilę wybudują kampus Akademii Muzycznej…
- Właśnie, to będzie kuszące. Z drugiej strony to rowerem z Osielska dojadę w 20 minut, a nie w 30, jak teraz. Na rolkach też mi się zdarzyło przyjeżdżać do uczelni, ale niestety przez ostatni rok sporty poszły w odstawkę, bo nie mam czasu, nad czym ubolewam.

Adam Kośmieja. Fot. Adam Kujawski

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę