Bartosz Chajdecki

2022-08-27
Bartosz Chajdecki Fot. Archiwum prywatne

Bartosz Chajdecki Fot. Archiwum prywatne

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Bartosz Chajdecki

Kompozytor, szczególnie znany z muzyki filmowej. Jako jedyny polski kompozytor, znalazł się w gronie najlepszych nominowanych w ramach World Soundtrack Awards Public Choice Award 2022. Lista została opracowana przez IFMCA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Muzyki Filmowej). O nagrodę publiczności przyznawaną podczas Film Fest Ghent w Gandawie, kompozytor będzie walczył m.in. z Hansem Zimmerem, Jamesem Newtonem Howardem, Alexandrem Desplatem i Jonnym Greenwoodem.

„Generalnie staram się podchodzić do swojej pracy tak, że każdy kolejny film, każde kolejne zlecenie jest wyjątkowe. Zawsze trzeba znaleźć w zamówieniu i w tym, co się robi, coś wyjątkowego...”


Piątek, 26 sierpnia godz.20:05
Jak to jest być jednym z najlepszych kompozytorów na świecie?

- To takie podchwytliwe pytanie, bo generalnie jest po prostu normalnie. Oczywiście jest to fantastyczne wyróżnienie, szybko się o tym zapomina, ale cieszy też zainteresowanie mediów i ludzi. To jest taka odczuwalna zmiana w życiu.

Tworząc muzykę do „Mistrza”, myślał Pan, że może ona zyskać aż tyle nagród, bo to nie jest pierwsza nagroda…

- Tak, miałem już przyjemność odebrać Grand Prix Komeda i z tego jestem bardzo zadowolony, bo to jest bardzo zacny festiwal, poświęcony muzyce filmowej w Polsce, w Ostrowie Wielkopolskim. Natomiast ta światowa nominacja (w ramach World Soundtrack Awards Public Choice Award 2022 ) jest praktycznie jednym z takich najbardziej prestiżowych międzynarodowych wyróżnień na świecie, bo też festiwal filmowy w Gandawie jest takim najważniejszym festiwalem muzyki filmowej na świecie.

Czy zdobędzie Pan tę nagrodę dowiemy się, bodajże, 22 października.

- Tak, ale też jestem realistą, w tym sensie, że tam są tak duże nazwiska, że aż trudno by było uwierzyć, że faktycznie głosy przeważą na moją korzyść. Nie zmienia to faktu, że zależy to też między innymi od słuchaczy. Tylko, niestety, trzeba się przygotować na to, że to głosowanie jest dość trudne i skomplikowane.
- Generalnie staram się podchodzić do swojej pracy tak, że każdy kolejny film, każde kolejne zlecenie jest wyjątkowe. Zawsze trzeba znaleźć w zamówieniu coś wyjątkowego i w tym, co się robi.

- Generalnie staram się podchodzić do swojej pracy tak, że każdy kolejny film, każde kolejne zlecenie jest wyjątkowe. Zawsze trzeba znaleźć w zamówieniu coś wyjątkowego i w tym, co się robi.

Dla Pana też to jest wyjątkowa muzyka, którą Pan stworzył pośród wielu ścieżek dźwiękowych, do wielu obrazów?

- Generalnie staram się podchodzić do swojej pracy tak, że każdy kolejny film, każde kolejne zlecenie jest wyjątkowe. Zawsze trzeba znaleźć w zamówieniu coś wyjątkowego i w tym, co się robi. Ale jest to o tyle faktycznie inna sytuacja, że mój dziadek był w Auschwitz, więc ten temat gdzieś tam był obecny u mnie w domu, od dziecka. To jest taka trochę trauma „rodziny oświęcimskiej”, że to zawsze gdzieś jest z tyłu głowy w historii rodziny i w rozmowach. Może już nie tak bardzo, ale jak byłem młody, to faktycznie gdzieś to się przewijało, więc o tyle jest to wyjątkowy temat. Praca też była wyjątkowa, ale to trochę z powodu covidu. Pracowaliśmy nad tym w samym oku cyklonu, czyli w pierwszym lockdownie i to nam też nie ułatwiało zadania. Ale na szczęście komunikacja Macieja Barczewskiego, reżysera, e-maile o trzeciej nad ranem do nas wszystkich, trzymały nas w pionie i pozwalały nam jakby dojść do tego rezultatu, który można usłyszeć.

Ten obraz jest dla Pana bardzo ważny ze względu na dziadka. Dziadek trafił do Auschwitz chyba jednym z pierwszych transportów i był tam 4 lata.

- Tak, dokładnie. W ogóle jego historia jest trochę podobna do historii pana Pietrzykowskiego, natomiast z takich ciekawostek mogę powiedzieć, że jakby co roku dostawaliśmy spisy ludzi, którzy przeżyli Auschwitz i znamienne jest to, że większość ludzi - albo bardzo duża część tych, którzy przeżyli Auschwitz - to byli ludzie, którzy się dostali właśnie pierwszymi transportami, wtedy, kiedy jeszcze nie był to taki stricte obóz zagłady. On się powoli zmieniał, rozrastał i jakby tworzyła się ta maszyna śmierci, więc na pewno gdzieś tam historia mojego dziadka też przebija przez tę opowieść.

Jak Pan rozpoczyna pracę nad danym obrazem, zaczyna Pan komponować muzykę, to od czego Pan zaczyna? To jest dokumentacja, rozmowy z reżyserem, czy też może już sama możliwość podejrzenia pierwszych zdjęć?

- Najpierw jest radość, bo dostałem zlecenie. To jest zawsze coś, z czego się kompozytor w naszym kraju się cieszy.

Radość niezależnie od propozycji?

- Tak, bo padają często pytania: Jak pan to robi, że ma szczęście pracować przy naprawdę dobrych produkcjach? Czasami się ktoś mnie pyta, jak wybieram te propozycje. Powiem tak, to wygląda w ten sposób, że kompozytor nie za bardzo może przebierać w propozycjach, więc po prostu nie zabiega o nie. A ja mam to szczęście, że dostaję propozycje od bardzo dobrych reżyserów, świetnych producentów, więc to jest jakby moje wielkie szczęście i tak..., zawsze się cieszę, bo zazwyczaj są to propozycje typu „Bogowie”, „Mistrz”, współpraca z Maciejem Pieprzycą i tak dalej. Więc jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym w ogóle miał powód i chęć odmowy. Tak szczerze mówiąc, to nie odmówiłem chyba żadnej propozycji. O kurczę, szczerze musiałbym naprawdę pomyśleć, ponieważ jestem w tym zawodzie 20 lat i też nie jestem w stanie tak szybko przebiec myślami czy faktycznie nigdy nie odmówiłem, ale nie przypominam sobie, żebym dostał jakąś taką propozycję, którą bym odrzucił. Zawsze jest jakieś niebezpieczeństwo, pisałem oczywiście różne rzeczy, ale zakładam też, że jeżeli na przykład piszę muzykę do komedii, to komedia też może być dobrym filmem i muzyka też może być do tego filmu bardzo dobra i dobrze zrobiona. Ale wracając do „Mistrza”, to tak jak powiedziałem, najpierw była radość, że mogę to zrobić, a potem były długie rozmowy z Maciejem Barczewskim, reżyserem i z producentami, o tym jakie ma być podejście, o czym chcemy opowiedzieć. Następnie zaczęły się pojawiać pierwsze materiały filmowe, pierwsze sceny i w ogóle pierwszą wersją i pierwszym pomysłem na muzykę, był inny niż ten, który finalnie można usłyszeć w filmie. Dopiero jak mieliśmy pierwszy montaż filmu i zrobiliśmy pierwszą okładkę pełną muzyki, to się okazało, że musimy jeszcze poszukać i znaleźć ten ludzki element w muzyce. Pierwszy pomysł był taki, żeby to była muzyka elektroniczna i zupełnie inna niż we wszystkich wcześniejszych filmach wojennych, ale okazało się, że musimy tę muzykę i trochę złagodzić i trochę „uczłowieczyć”. Tutaj przyszedł ratunek w postaci przepięknego wokalu.

Czy to jest tak, że kompozytor chce stworzyć coś innego, niż to, co towarzyszyło dotychczas danemu gatunkowi?

- Powiem szczerze, to jest różnie. Kompozytor przede wszystkim chce stworzyć coś, co spełni swoje zadanie, coś, co pomoże obrazowi, coś, co wzruszy widza. To niekoniecznie jest tak - znaczy ja nie mam takiego podejścia - żeby na siłę robić coś innego, coś nowego, bo ważniejsze jest to, żeby ta muzyka działała, żeby pracowała i żeby spełniała swoje zadanie. Natomiast fakt faktem, dostaję propozycje, które sprawiają, że mogę się rozwijać, że mogę szukać i to nawet nie chodzi o to, żeby to było coś nowego ogólnie, ale żeby też było coś nowego dla mnie, żebym mógł poznać lepiej jakiś gatunek muzyki. Dlatego staram się przyjmować propozycje i realizować filmy bardzo różne i pisać bardzo różną muzykę.

Kto wpadł na pomysł, żeby jednak „uczłowieczyć” tę ścieżkę muzyczną, żeby był ten element ludzki, żeby jak gdyby powrócić do korzeni muzyki.

- Tak naprawdę wszyscy. To znaczy pamiętam taki moment, bo ta pierwsza wersja muzyki była to bardzo radykalna, elektroniczna i wszyscy byli z niej absolutnie zadowoleni, dopóki nie podłożyliśmy jej pod poszczególne sceny. Pamiętam do dziś, bo byłem z tego bardzo zadowolony, jak pierwsze próbki wysłałem do producenta, oczywiście po konsultacjach z Maciejem Barczewskim. I producent mówił: Słuchaj to jest taka muzyka, jakiej jeszcze nie było. Potem, jak zawsze, bajka nie trwa wiecznie. Jak już przyszedł ten moment, że mogliśmy ją podłożyć praktycznie pod cały film, to oglądaliśmy ten film i na koniec zapadło milczenie. Milczenie niestety niedobre, znaczy milczenie, które oznaczało: jest bardzo źle i wtedy jakby wszyscy, jak jeden, stwierdziliśmy, że trzeba to zdecydowanie zmienić. Okazało się, że po prostu przy całej mocy tego obrazu i sile tego, co jest na ekranie, ciężka, mocna, bardzo sugestywna, ale też dość współczesna elektronika niezwykle to dociąża i faktycznie staje się to wręcz nie do zniesienia. I to też jest taka trochę odpowiedź, jak dużo muzyka może pomóc obrazowi albo go też popsuć. Ja w ogóle nawet nie miałem chwili takiej, żeby się kłócić z reżyserem czy z producentami i bronić tego, bo sam miałem poczucie, oglądając w całości ten film z tą elektroniką, że to po prostu zupełnie nie jest to. Pierwsza scena okej, druga scena okej, trzecia jeszcze też i po prostu od 15 czy 20 minuty filmu zaczynamy iść w stronę, która jest nie do zniesienia, która sprawia, że nie chce się tego dalej oglądać. Wtedy wszyscy doszliśmy do wniosku, że trzeba pójść w zupełnie innym kierunku, że trzeba odnaleźć w tej muzyce właśnie człowieczeństwo i odrobinę słońca.

A w tej muzyce jest i wiele mroku, ale też i wiele światła.

- Generalnie to jest tak, że muzyka nie może być jednorodna, sprzeczna, nie może całkowicie jakby zaprzeczać obrazowi. Tak więc, skoro mamy taki obraz, to jakieś jej elementy muszą być równoległe z tym, co widzimy i potem jakby całe zadanie kompozytora polega na tym, żeby znaleźć elementy, które mogą też trochę kontrastować i wybić widza z pewnego klimatu, którego może jest za dużo. Tu trzeba było odnaleźć trochę lekkości i coś pozytywnego, jakąś delikatność, właśnie w warstwie muzycznej, bo trudno było tego szukać w samym obrazie, a też nie można było zakłamywać realiów w jakich ten film zrobiono.

I co z tą pierwszą ścieżką dźwiękową? Poszła do kosza czy czeka na lepsze czasy, na inny obraz?

- Powiem tak, zawsze się mówi - odłóżmy do szuflady, bo na pewno się znajdzie jakiś film, jakaś produkcja, w której będzie można tego użyć. Ale to tak nigdy nie działa, bo zawsze jak przychodzi ta produkcja, to się ma inny pomysł, który jest lepszy. Nie wydaje mi się, że takie zapożyczone pomysły z innych produkcji, to jest dobry sposób robienie muzyki. Staram się, aby każda z produkcji, które robię, miała coś wyjątkowego w barwie, jakiś rozpoznawalny element, więc zawsze sobie obiecuję, że to się nie zmarnuje, a potem się okazuje, że to leży i robi się kolejne muzyki.

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę