José Maria Florêncio

2022-03-04
José Maria Florêncio Fot. Magda Jasińska

José Maria Florêncio Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - José Maria Florêncio

Znakomity dyrygent, który w 1985 roku przyjechał do Polski z Brazylii. W Polsce ukończył studia dyrygenckie, w klasie prof. Henryka Czyża. Z Bydgoszczą jest związany niemal od początku swojej pracy artystycznej.

„Żyjemy dlatego, że szukamy. Dlatego, że chcemy czegoś nowego się nauczyć...”


Sobota, 5 marca godz. 17:05
Dyrygent, wcześniej tancerz, altowiolista, teraz jeszcze karateka...

- A jakbyśmy mieli wymienić wszystkie dyscypliny sportu, które uprawiałem, to byłoby to: judo, siatkówka, koszykówka, piłka nożna, gimnastyka artystyczna, skoki do wody z trampoliny i kilka innych jeszcze uprawianych za młodu. A potem - już w wieku dorosłym - to jeszcze tenis ziemny. Pamiętam, że spotykałem się z trenerem w godzinach nocnych, bo to był jedyny moment, w którym on i ja mieliśmy wolny czas. I tak w niedzielę, po moich spektaklach operowych, kiedy kończyłem „Borysa Godunowa”, po 5 godzinach dyrygowania, zaczynałem treningi tenisa pod namiotem, które trwały od 23:00 do 1:00. Wtedy bardzo regularnie uczęszczałem do fitness klubu, by ćwiczyć dzień w dzień cardio. Tam otworzyli sekcję karate i tak zaczęła się moja przygoda z tą dyscypliną. Sport jest czymś nieodłącznym w życiu Brazylijczyka. Brazylijczycy mają takie sportowe ADHD, wszyscy muszą coś uprawiać, biegać i w zasadzie myślą, że są tymi Neymarami czy Messimi. Sport w moim życiu był zawsze, a w „międzyczasie” była szkoła baletowa i były wszystkie instrumenty orkiestry, po kolei, i śpiew operowy. To wszystko, co uważałem wtedy, że ma procentować w mojej przyszłej pracy dyrygenta.

I zauroczyłeś się w balecie piękną tancerką, która została Twoją żoną?

- I jest nią od 30 lat.
José Maria Florêncio Fot. Magda Jasińska

José Maria Florêncio Fot. Magda Jasińska

Ale sport dla dyrygenta, to jest taka dobra odskocznia?

- Jest odskocznią, oczywiście. Wyjście z tego dyrygenckiego świata jest bardzo trudne. Wychodzimy z filharmonii, wychodzimy z próby orkiestry, ale muzyka nie wychodzi z naszych głów. Nie możemy się od niej uwolnić. Naprawdę długa, ciężka i żmudna jest dla dyrygenta nauka pozbywania się dźwięków z głowy. Sport jest tym czymś, co może rozładować albo naładować. Dla przykładu, w sobotę i w niedzielę miałem przynajmniej po 7 godzin treningu karate. Byłem na kursie instruktorskim karate. Będę instruktorem nie po to, żeby nauczać karate, ale po to, bo studiuję karate i próbuję zgłębiać wiedzę na ten temat.

I masz na swoim koncie już sporo osiągnięć w karate.

- No właśnie, tylko przez ostatnie półtora roku zdobyłem brązowy medal i złoty medal na Mistrzostwach Pomorza. Srebrny na turnieju karate Pomorza, no i brązowy medal na Mistrzostwach Europy w karate. To było w katowickim „Spodku” w zeszłym roku.

Zawsze Cię o to pytam - jakie karate uprawiasz?

- Karate tradycyjne. Ono w ogóle wywodzi się z Karate Shotokan. To naprawdę młoda dyscyplina sztuk walki, bo pochodzi z początku XX wieku.

Jest to sport urazowy?

- Karate tradycyjne nie jest sportem kontaktowym. Musimy w naszych walkach pokazać technikę. Jest to technika, która musi być wykonana w taki sposób, że jakby trafiła na przeciwnika, to powinna go zabić. Czyli musimy to wszystko wykonać tak, żeby nasz ruch zatrzymał się kilka centymetrów od punktu na ciele przeciwnika, z którym trenujemy. Musimy opanować technikę i kontrolę nad całym ciałem i umysłem na tyle, żeby się nie dać zabić jednym ciosem, podczas walki. Nasz sensei zadał kiedyś pytanie: „Czy jesteście naprawdę gotowi kogoś zabić jednym ciosem?” Ale za chwilę dokończył: „A jesteście gotowi umrzeć po tym jednym ciosie?” I już nikt nie był chętny. Ten sport jest bezpieczny, co nie oznacza, że nie zdarzają się kontuzje. Zaczęliśmy od tego, że sport jest to fantastyczna odskocznia od świata muzyki, ale jest jednocześnie doświadczeniem wzbogacającym ten świat muzyki, poprzez świadomość na przykład procesów ciała, oddechu, prawa biomechaniki czy dynamiki, transmisji siły. Te wszystkie zagadnienia to są zagadnienia, z którymi dyrygent na co dzień powinien się uporać świadomie w kontakcie z orkiestrą. Jeżeli nie stoi w odpowiedni sposób, jeżeli nie oddycha w odpowiedni sposób, jeżeli jego ruch nie ma odpowiedniej dynamiki, to nie ma siły. A jak nie masz siły, to nie ma komunikacji z orkiestrą.

Czyli te światy się przenikają?

- Moim zdaniem tak i te wszystkie porady się przenikają.

Myślisz, że odkąd ćwiczysz karate Twoje ruchy jako dyrygenta się trochę zmieniły?

- Myślę że tak, bo każde doświadczenie nas zmienia. Kiedy wyjeżdżam na kilka dni prób i wracam do domu, to po tych kilku dniach jestem innym człowiekiem i musimy z żoną, za każdym razem, przechodzić taki okres adaptacyjny. Tak samo i ona kiedy wyjeżdża na swoje szkolenia, to kiedy wraca, dzielimy się tym, co odkryliśmy przez te dni. Przekazujemy, żeby druga osoba była świadoma wszystkiego co się stało, kiedy nie było jej w pobliżu. Karate bardzo zmieniło mój generalny sposób myślenia o technice dyrygenckiej, dlatego, że po pierwsze karate każe pracować nad najmniejszym szczegółem ruchu ręki, w ogóle całego ciała. Ćwiczymy świadomie wiedząc o tym, że każdy z tych najmniejszych szczegółów w całości odgrywa ważną rolę. W tym czasie odkryłem jeszcze metodykę nauczania dyrygentury pewnego mistrza w Japonii. Ta uporządkowana droga technik dyrygenckich jest dokładnie tym samym, co my robimy w karate, czyli jedna całość podzielona na bardzo małe fragmenty. Każdy z tych fragmentów ma nazwę, jest studiowany dokładnie, krok po kroku, aż do perfekcji i potem łączymy te fragmenty w pewną całość.

A co żona na Twoją sportową pasję?

- Moja żona, na szczęście, zawsze zgadzała się na wszystkie moje pasje.

Nawet na te wariackie pomysły?

- Tak, bo dzień w dzień, coś tam się pojawiało.

Na pewno nie jest z Tobą nudno.

- Na pewno nie. Takie są też nasze dzieci. Dlatego, że my z żoną mamy bardzo dużo zainteresowań, bardzo wiele podróżujemy, uczymy się, szkolimy na przeróżne tematy. A to dietetyka, sport, ale też akupunktura, refleksologia - to są dziedziny, które studiowała moja żona i wciąż szuka nowych obszarów. Ja też jestem taki i sądzę, że nasze dzieci to przejęły od nas, w ogóle sposób życia. Przeżywanie czegoś nowego i poszukiwanie jest ważniejsze od wszystkiego innego. Żyjemy dlatego, że szukamy, dlatego, że chcemy czegoś nowego się nauczyć. Nie wiem, czy wiesz jaka jest etymologia słowa „heretyk”. Pochodzi od znaczenia - „ten, który szuka”. Samo szukanie już było herezją, pod tym względem to naprawdę jestem w pełni heretykiem.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę