Mariusz Smolij

2022-02-06
Mariusz Smolij Fot. Magda Jasińska

Mariusz Smolij Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Mariusz Smolij

Dyrygent z bardzo ciekawą biografią. Od ponad 30 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Tam prowadzi na stałe dwie orkiestry (symfoniczną i kameralną), a do Polski przyjeżdża bardzo regularnie i dyryguje w wielu filharmoniach. Niedawno przyjechał do Bydgoszczy z kolejnym odcinkiem „American Pops”.

Piątek, 4 lutego godz.20:05
Czy z perspektywy wielu lat doświadczeń, polskie orkiestry są lepiej przygotowane do grania amerykańskiego repertuaru?

- Zdecydowanie są lepiej przygotowane. Wiele rzeczy wydarzyło się w ostatnich dwóch dekadach w Polsce, ogólnie i muzycznie. Szczególnie wydaje mi się, że odpływ talentów z Europy Wschodniej do Zachodniej czy do Ameryki, który w jakiś sposób osłabiał scenę kultury muzycznej w Polsce w latach 70., 80. i 90. się zakończył. Bardzo dużo zdolnej młodzieży pozostaje w Polsce. Polskie szkolnictwo muzyczne ciągle jest na dobrym poziomie, niezależnie od różnych zakrętów i problemów. W związku z tym, ta młodzież jest dobrze szkolona. Ci najzdolniejsi uczniowie w większości pozostają, studenci nie wyjeżdżają i jest ogromna łatwość w zapoznaniu się z muzyką, ze stylem, sposobem grania za naszymi granicami. Każdy może włączyć YouTube i za 10 sekund posłuchać, czy to wykonania Karajana czy nagrania muzyki Williamsa wykonywanej przez Los Angeles Philharmonic, którą sam Williams dyryguje. W związku z tym, ta możliwość zdobywania informacji, wiedzy czy osłuchania, w znaczny sposób się podnosi. Widzę bardzo dużą różnicę. Na pewno wielu muzyków słuchało i ograło się z tą, już nie tak bardzo egzotyczną formą muzyki. Może muzyka Williamsa jest bardziej symfoniczna, ale kiedy gram z orkiestrą utwory z dziedziny jazzu albo folklorystyczne z kolorystyką amerykańską, które wymagają pewnej stylizacji, to zrozumienie i łapanie tego stylu jest znacznie lepsze i szybsze, niż to miało miejsce szereg lat temu.
Mariusz Smolij Fot. Magda Jasińska

Mariusz Smolij Fot. Magda Jasińska

Amerykańscy muzycy mają to we krwi.

- Tak, po prostu się z nią rodzą, dorastają w innej kulturze. Tutaj jest inny sposób uczenia dzieci, które od najmłodszych lat zaczynają grać na instrumentach. Granie w amerykańskich szkołach publicznych, które nie mają jakiś specjalnych programów artystycznych jest bardzo powszechne. Generalnie jeżeli szkoła jest w dobrej części miasta i kraju, wszystkie dzieci na czymś grają, niezależnie czy chodzą do szkoły muzycznej. To jest tak samo, jak wychowanie fizyczne. Poza tym, nie ma nic bardziej imponującego dla młodzieży, która jest w liceum, niż granie amerykańskich zespołach marszowych, w czasie meczów futbolowych. To jest ogromna motywacja, żeby dotrzeć na scenę.

To jest świetny pomysł jak połączyć sport z muzyką.

- Po prostu Amerykanie dużą uwagę zwracają na to, żeby wszystko było dobrym show. Dlatego taka ogromna liczba młodzieży gra głównie na instrumentach dętych i grają określony rodzaj muzyki, często jazzujący. To jest bardzo wesołe uczenie poczucia pulsu.

A muzycy w Polsce cieszą się, że grają amerykański pop?

- Są pozytywnie nastawieni. Nie pamiętam zdarzenia, żeby ktoś specjalnie kręcił nosem. Bardzo często jest to przyjmowane jako fajna zmiana repertuaru.

Bo wydaje mi się, że też publiczność słuchająca tego repertuaru go kocha.

- Tak mi się zdaje, bo i reaguje bardziej spontanicznie, cieplej i wydaje mi się, że muzycy też to lubią. Lubią poczuć spontaniczną reakcję publiczności, zupełnie odmienną niż to jest przy wykonaniu symfonii np. Mozarta. Wykonując Mozarta, artyści spędzają więcej czasu i absorbują więcej uwagi. Jest to trudniejsze granie, niż utwory Williamsa. Aczkolwiek wydaje mi się, że będą przeważnie większe owacje przy tej lżejszej muzyce i nie ma w tym nic złego. Właśnie orkiestry potrzebują takich momentów, że czują się trochę jak gwiazdy rocka, niż tacy grający muzykę z wyższej półki.

I chyba się już skraca cykl prób, bo ile teraz macie prób do koncertu?

- Tak i całe szczęście. Ja uważam, że należy próbować, ale poza pewnym momentem już nie ma możliwości specjalnego poprawienia poziomu. Kluczowym elementem, który decyduje o sukcesie koncertu, jest pierwsza próba. Jeżeli muzycy na pierwszej próbie są w miarę przygotowani, znają materiał, to wychodzimy od poziomu 5 i mamy szansę dojść do poziomu 10. A jeżeli na pierwszej próbie jesteśmy na poziomie 1, to wtedy przy takiej samej ilości pracy, dojdziemy do poziomu 5 lub 6. Niekoniecznie więcej prób spowoduje to, że dojdziemy do poziomu 10. Ja wolę pracować krócej i bardziej intensywnie, niż dłużej i tak nie wiadomo dlaczego, to jeszcze raz powtarzamy.

Nie męczy Pana to objazdowe życie? Przez lata już Pan i zasmakował wielokrotnie pracy dyrygenta gościnnego, ale też już był Pan dyrektorem kilku orkiestr. Którą formę Pan woli, czy takiego dyrygenta z doskoku co przyjeżdża i jest dobrym wujkiem? A może obydwie funkcje mają swoje plusy i minusy.

- Obydwie. Doskonale zdaję sprawę, że są inne wymagania i oczekiwania.

Jak rozumiem dla higieny pracy dyrygenta, fajnie byłoby, żeby był szefem jakiejś orkiestry, ale też jeździł po świecie.

- Wydaje mi się, że ważny jest zdrowy balans. Większość moich kolegów się z tym zgadza.

Nie korci Pana, żeby wejść do kanału operowego?

- Ja dyryguję operami, może niezbyt często, ale robię to. W Luizjanie często współpracuję z miejscowym uniwersytetem. Tam wystawiamy opery i robiliśmy wiele różnych przedstawień. Bardzo mi się to podoba. Uwielbiam to robić. Nasza ostatnia produkcja to była „Carmen”, jakieś trzy - cztery lata temu, przed pandemią. Planujemy na jesień zrobić Pucciniego. Rzeczywiście, trochę mi zajęło czasu, żeby dorosnąć do opery. To taka późna moja artystyczna miłość.

Czyli gdyby była jakaś propozycja w Polsce, to nie pogardziłby Pan?

- Z największą przyjemnością bym to zrobił. Wydaje mi się, że jest ciekawy, osobny rozdział repertuaru oporowego – amerykańskiego, bardzo mało znany tutaj.

A w domu mówicie po polsku, bo nie słychać naleciałości. Pan mimo wszystko mówi na co dzień w języku angielskim.

- Poza Polską komunikuję się głównie językiem angielskim, ale nie wyobrażam sobie, żebym zatracił umiejętność porozumiewania się w języku ojczystym. W domu my i nasze dzieci mówimy po polsku.

A myśli Pan po polsku?

- Nie wiem (śmiech). Myślę, że jak mówię po polsku, to myślę po polsku, a jak mówię po angielsku, to myślę po angielsku. Chyba tak wszyscy robią.

Zobacz także

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Marek Kaliszuk

Marek Kaliszuk

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Maciej Figas

Maciej Figas

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Grzegorz Wilk

Grzegorz Wilk

Tadeusz Szlenkier

Tadeusz Szlenkier

Wojciech Burdelak

Wojciech Burdelak

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę