Kasia Moś

2022-01-28
Okładka singla „Autostop”.

Okładka singla „Autostop”.

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Kasia Moś

Wokalistka. Wyrosła w muzycznej rodzinie, w której wszyscy grają. Właśnie wydała singiel ze znanym przebojem Karin Stanek „Autostop”.

Niedziela, 30 stycznia godz. 17:05
Mamy szczęście dość regularnie się spotykać. Co prawda „na łączach”, ale i to dobre.

- Nazywa to pani szczęściem, a nie nieszczęściem, to już sukces.

Jest Pani specjalistką od nieoczywistych, zaskakujących projektów.

- Każdy się musi czymś zapisać. Mam nadzieję, że specjalistką, ale raczej udanie, a nie, że ludzie będą mówić „Ta zawsze nawymyśla, a to wszystko beznadzieja”. No, ale zobaczymy.

Ale „Autostopu” długo szukałam w „Autostopie”.

- Jak to? Tekst został, melodia została... także myślę, że wielkie ukłony w naszą stronę, że wszystkiego nie zmieniliśmy. (śmiech)


Nobla powinni Wam dać za rzeczywiście utrzymanie i melodii i tekstu, ale za stworzenie zupełnie innego utworu.

- To prawda. „Autostop” odbiega od oryginału też nastrojem, bo tutaj jest „Autostopem” mrocznym i można powiedzieć, że takim lekko psychodelicznym. A „Autostop” oryginalny jest jednak utworem bardzo radosnym i wesołym. No ale cóż, tak nas jakoś to pokierowało w te strony i tak już zostało.

Ale jest Pani przecież bardzo optymistyczną osobą.

- To prawda, ale dużo śpiewam spokojnych utworów i jeżeli na przykład piszę jakiś tekst, to jest to zawsze tekst, po którym wielu pewnie nie chce się żyć. Jakoś tak mam, że pomimo tego, że jestem gdzieś na zewnątrz bardzo radosna i otwarta, to chyba mam dużo jakiegoś smutku wewnętrznego w sobie.

Czyli rozumiem, że piosenka „Dobre moce” były takim wyskokiem?

- Mam nadzieję, że nie. Liczę na to, że tych utworów będę tworzyć coraz więcej, bo nie można cały czas ludzi tylko dołować. Już wystarczy, że życie nas często dołuje. Zresztą wiadomo, są dobre i złe chwile w życiu. Staram się być pozytywnie nastawiona do świata, do życia i do siebie, ale to nie zawsze jest takie proste.

My już o Karin Stanek sobie trochę rozmawiałyśmy poprzednio, wówczas byliście przed koncertem. I teraz muszę o to spytać, jak publiczność Was przyjęła?

- Bardzo dobrze. Były owacje i ponieważ ostatnim utworem była „Katarzyna”, to cała sala później zaczęła śpiewać „Katarzynę” w naszej wersji. Nawet jak wyszłam podpisywać plakaty, to była tam 10-osobowa drużyna, wspaniałych kobiet, które po prostu śpiewały „Katarzyno”. To było bardzo miłe. Ten koncert był naprawdę fajny. Jakoś dobrze też mi się go prowadziło dlatego, że taka też dobra aura, dobra energia była wokół. Może to dlatego, że to ten Bytom, to Plac Karin Stanek, że to Bytomskie Centrum Kultury, że to nasze miasto. To było bardzo wzruszające doświadczenie. Nasze życie zatoczyło krąg i cieszę się, że mogłam te utwory przypomnieć, bo tak naprawdę wielu młodych ludzi pewnie ich nie zna. Ja sama wielu utworów nie znałam, a są niezwykle piękne, też ta warstwa tekstowa jest fajna i odkryłam na przykład „Proszę nie płacz już”. W tym utworze zakochałam się od razu, czy „Modlitwa” - to jest wszystko tak głębokie i tak piękne. Naprawdę cieszę się, że zrobiliśmy ten projekt. Oczywiście też obawiamy się jak to będzie odebrane. Wiadomo, że zawsze jest lekka panika przed tym „Autostopem”, bo to też taki utwór bardzo znany, wielki hit, który jak wspomniałaś jest odmieniony na 99,9 proc..

Tego nie robiliście wraz z orkiestrą taty - Aukso, prawda?

- Nie.

A szkoda…

- No właśnie szkoda, ale są takie plany, że może uda się jeszcze ten materiał rozbudować o partie orkiestry, ale to zawsze są kwestie niestety też finansów i czasu. Założyliśmy sobie i jest naszym marzeniem, żeby te partie orkiestry dopisać. Nie wiem czy to się uda, ale jest taka wspaniała sala w Bielsku-Białej więc myśleliśmy, że może tam szybko to nagrać.

W Bielsku to raczej powinniście zrobić materiał Marii Koterbskiej.

- O tak, ale nie wiem, czy będziemy jeszcze kogoś „przepotwarzać”. Chyba nie.

A kiedy zaczynaliście „gmerać” w utworach Karin Stanek, to nie zastanawialiście się…

- Czy się Karin Stanek nie przewraca w grobie?

Właśnie…

- Szczerze powiem, to zawsze jest dobre pytanie, chociaż tak oglądając Karin Stanek na scenie, patrząc na nią, czytając nawet jakieś jej wypowiedzi, to wydaje mi się, że ona była super wyluzowaną babką i myślę, że to by się jej spodobało, że byłaby pewnie zadowolona z tego, że się jej twórczość przypomina. Może w niektórych miejscach pogroziłaby nam palcem, ale to też normalne. Mam nadzieję, że jednak jak patrzy z góry, to raczej się cieszy.

Z drugiej strony to fantastyczny pomysł, bo tak naprawdę Karin Stanek pozostawiła po sobie kilka fajnych piosenek, a mimo wszystko tylko dwie, trzy są znane.

- Tak, to prawda i tak się czasem zastanawiam, że jednak te utwory mniej znane dla mnie mają często większą wartość. To są utwory, które ja chętnie bym sobie posłuchała. Nigdy nie byłam wielką fanką „Malowanej lali”. Na płycie ten utwór się pojawi w dość zbliżonej wersji.

Czyli tam horrorem nie wieje?

- Nie. Tam wieje pozytywną aurą.

Można powiedzieć, że tworzycie tercet, może nie egzotyczny…

- Chociaż czasem bardzo.

Ale rzeczywiście spod waszych palców i rąk wychodzą fantastyczne rzeczy.

- A to dziękuję. Moi Mateusze (Moś i Kułakowski) są bardzo zdolnymi i fajnymi ludźmi. Tutaj panowie podzielili się, a część utworów stworzyli razem. W aranżacji części też i ja uczestniczyłam, ale są takie, jak na przykład Autostop, którego autorem jest tylko Mateusz Moś, czyli mój brat.

Czy trudny był wybór piosenek?

- Powiem szczerze, że nie, bo ja skupiam się bardzo na tym, żeby jednak było parę utworów takich, które są najbardziej znane, czyli tych największych hitów, ale też chciałam poszukać takich, które są dla mnie i myślę, że dla wielu ludzi w różnym wieku nieznane. Dla mnie ważna była też warstwa tekstowa, czy ona do mnie przemawia, czy ja to czuję? Czy to mnie wzrusza, bo dla mnie bardzo ważne jest to, żeby to wzruszyło. Na przykład Modlitwa piekielnie mnie wzrusza i myślę, że pewnie będą takie koncerty, na których, jeżeli będę miała jakieś trudniejsze chwile w życiu, nie będę z łatwością śpiewała, żeby nie uronić łzy.

Stan zwierząt w domu?

- 20.

O matko, chyba coś się powiększyło?

- Tak, powiększyło się. Znaczy jest 10 kotów i 10 psów, bo w zeszłym roku umarła nasza Gagusia, czyli było 9 piesków, ale na autostradzie, jadąc do Warszawy znalazłam dziesiątego psa, który był potrącony. Myślałam, że nie żyje, dzisiaj piesek jest u nas w domu, po operacji kręgosłupa i jest najcudowniejszym psem na świecie. Nazywa się Lucky, wygląda jak mały misiu i to też taka sytuacja, że akurat pojechałam dzień wcześniej do Warszawy, że wyjechałam właśnie o danej godzinie, że jechałem autostradą, że się zatrzymałam, bo myślałam, że on nie żyje. Chciałam go tylko przesunąć, ale wzięłam go do auta i pojechać do weterynarza, żeby ulżyć jego cierpieniu, ale udało się go uratować. Czasem zastanawiam się, czy ja uratowałam jemu życie, czy on mnie. Przypomniał mi o tym, że są rzeczy w naszym życiu nieuniknione i nie można z pewnymi sytuacjami walczyć. To był chyba taki najpiękniejszy moment kiedy udało się go uratować, kiedy wrócił do zdrowia i zaprzyjaźnił się z naszymi psami.

Zobacz także

Anita Lipnicka

Anita Lipnicka

Wojciech Kwapisz

Wojciech Kwapisz

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Marek Kaliszuk

Marek Kaliszuk

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Maciej Figas

Maciej Figas

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Grzegorz Wilk

Grzegorz Wilk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę