Robert Mróz i Robert Mróz junior

2022-01-03
Robert Mróz i Robert Mróz junior

Robert Mróz i Robert Mróz junior

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Robert Mróz i Robert Mróz junior

Prof. Robert Mróz jest znany nie tylko jako wokalista, ale przede wszystkim naukowiec. Jest kierownikiem II Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Robert Mróz junior to wokalista, ale też aktor i reżyser.

Piątek, 7 stycznia godz. 20:05
Pretekstem do naszej rozmowy był przesłany plik, niczym prezent od świętego Mikołaja, z piosenką „Dni na czekanie”. Czyja to sprawka?

R.M. - Nie chciałbym powiedzieć, że Dziadka Mroza.
R.M. jr - Ale to rzeczywiście było takie niespodziewane zdarzenie, że usiadłem na chwilę i to był czas świąteczny, taki dziwny czas, gdzie są jakieś małe sprzeczki, a my skupiamy się na nieważnych rzeczach. Też się posprzeczałem ze swoją drugą połówką, poszedłem do pianina i nagle przypłynęła do mnie ta piosenka. Skończyłem ją robić w godzinę, a później natychmiast zadzwoniłem do swoich przyjaciół, żeby ją nagrać. Oni mi mówią: Robert, ale my w sobotę mamy koncert i nie mamy czasu. Za chwilę oddzwonili i powiedzieli, że jednak nagrywamy i w 2 dni nagraliśmy materiał. Nie dość, że zespół się nazywa Niebo, to mam wrażenie, że ta piosenka spadła mi z nieba.

R.M. - A „Dziadek Mróz” pomyślał, że warto, żeby w takim radiu jak Radio PiK ta piosenka również zaistniała, dlatego moja rola, „Dziadka Mroza” polegała na tym, że wysłałem ją do państwa.

No to muszę teraz dokonać przedstawienia, bo tak z biegu weszliśmy w opowieść o piosence „Dni na czekanie”. Profesor Robert Mróz – senior, który sam siebie nazywa „Dziadkiem Mrozem” i Robert Mróz junior. I o ile profesor Robert Mróz już jest znany, to nie tylko wokalista, ale przede wszystkim naukowiec, kierownik II Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, to Robert Mróz junior to wokalista, ale też i aktor.

R.M. - Tak, zgadza się, ale jeszcze dziadkiem nie jestem, tylko żartowałem.
R.M. jr – Tak, tato zawsze powtarza, że on ma kontakt do Dziadka Mroza i że się do niego odezwie w ramach załatwienia jakiejś pogody. Jest to podejrzane, ale działa.

Jak to się stało, że obaj panowie śpiewają, robiąc też inne rzeczy na co dzień i macie dość podobne głosy.

R.M. - No to jest z racji genów pewnie.

Ale jak doszło do śpiewania w przypadku juniora?

R.M.jr - U mnie to było tak, że w dzieciństwie widziałem tatę jak siadał do pianina i pisał piosenki albo grał te, które już skomponował i bardzo mi to imponowało. I kiedyś po prostu do taty powiedziałem: Tato, ja też tak chcę.

Z drugiej strony też Pan obserwował tatę, jako naukowca – lekarza i to nie zaimponowało Panu na tyle, żeby iść tą ścieżką?

R.M.jr - Przedziwne zjawisko, w naszym domu mamy muzykę i to jest coś takiego magicznego. Jak widziałem iskry w oczach taty, kiedy tworzył muzykę, jak bardzo mu zależało na tym, żebyśmy śpiewali z serca, jak nam tłumaczył zasady, to porywało mnie. Mojego tatę jako naukowca znam. Niestety w domu tej fazy pracy nie widzę, natomiast przy muzyce go widziałem i dlatego bardzo mi to zapadło. Powiedziałam, że też tak chcę i tato natychmiast mnie wysłał do szkoły muzycznej, a później cały czas obserwował każdy mój krok i wspomagał. Tylko, że my w domu mamy takie wierzenia i pragniemy wierzyć w to, że jednak każdy z nas śpiewa inaczej, mimo tego, że śpiewamy podobnie, to każdy jednak inaczej. Takie mamy przeświadczenie. Nawet muzykę każdy pisze inną. Moi bracia piszą inną muzykę niż ja, my inną, niż tata.

R.M. - Także tak to się u nas kręci, bo nas jest jeszcze więcej. Jeszcze nie ma tu dwóch braci Roberta i też są skażeni muzyką. Są obciążeni muzyką i są lekarzami. Ale to obciążenie rodzinne jest, było i pewnie będzie.

Czyli tamci wybrali jednak ścieżkę medyczną, a w czasie wolnym muzykują?

R.M. - Dokładnie tak. Muszę powiedzieć, że z Roberta karierą muzyczną i szkołą wiąże się mała anegdota. Gdy zdawał jako siedmioletnie dziecko do szkoły, to okazało, że po świetnie zdanym egzaminie, ktoś z komisji zapytał: A czy ty dziecko będziesz miało na czym w domu ćwiczyć? Na co Robert stanął sztywno i powiedział: tak, mam trzy pianina i fortepian i komisja się obraziła, bo myślała, że dziecko sobie zakpiło z komisji, a to była święta prawda.

R.M.jr - Swoją drogą to zastanawiające, dlaczego mamy trzy pianina i fortepian.

Panie Profesorze, dzieci zauważyły jak rozumiem, że ten błysk w oku u Pana przy tworzeniu muzyki jest większy, niż jak Pan działa jako naukowiec?

R.M. - Dzieci są bardzo spostrzegawcze, ale jak Robert będę uciekał od odpowiedzi. Robert zauważył, że mojej pracy w laboratorium dzieci nie widziały, za to wiedziały, że muzyka jest ogromną moją pasją. Moja mama była nauczycielką muzyki, więc ja z muzyką mam do czynienia od zawsze. Tak naprawdę była, jest i będzie i cieszę się, że szczególnie w ostatnich latach mogę się jej poświęcić znacznie więcej, niż przez ostatnie 15, 20 lat.

A muzyka to jest taki oczyszczacz?

R.M. - Muzyka to jest inny świat. Muzyka to jest sposób wartościowania, myślenia. Ja często pytany jestem, czy odpoczywam, gdy piszę muzykę, odpowiadam, że przenosząc się w inny świat, w świat muzyki na pewno zapominam o tym, z czym ja się mierzę na co dzień, szczególnie w tych ostatnich czasach. Natomiast jest to rzeczywiście inny świat, rzeczywiście wracam mocniejszy do tego naszego realnego. Daje mi również możliwość dystansu, spojrzenia z boku na to, co robię. Poprawy tego, co może wymaga poprawy. Dystans jest bardzo ważny, ale przede wszystkim daje mi energię i takie pozytywne nastawienie do życia, bo bez tego, byłoby mi ciężko.

A co dla juniora jest ważniejsze: muzyka, czy aktorstwo?

R.M.jr - Nie wartościujemy. Jest coś ciekawego w ogóle w sztuce, że ona jest jednocześnie fałszywa i prawdziwa. I to jest dziwne, że kreując muzykę, gdy siadam do pianina i piszę piosenkę, to jednocześnie jest to założenie, które sobie stwarzamy. Po tych dwóch, trzech dniach od napisania piosenki, tu kilka informacji, że dla iluś tam ludzi ta piosenka jest ważna, choć to są tylko nutki, to są słowa, ale podczas tworzenia myślałem o tym kogo mi brakuje. Tak samo ludzie, słuchając tego naprawdę wierzą i czują kogo im brakuje. I to jest niesamowite w sztuce i w aktorstwie mimo, że aktorstwo często się uważa, że jest czymś sztucznym. Aktor podczas bycia na scenie, a to przecież sztuczne założenie, że ktoś wchodzi i wierzymy, że on przecież tego nie robi, co robi. Jednak podczas bycia na scenie, bardzo wielu aktorów przepuszcza te zjawiska przez siebie i w pewien sposób w nie naprawdę wierzy. I to jest przedziwne, że wierzymy i nie wierzymy naraz. Oni oczywiście gdzieś z tyłu głowy wierzą, że to jest przecież tylko sztuka. To jest przepiękne, fascynujące, będę całe życie próbował to zrozumieć i pewnie nigdy nie zrozumiem, ale będę poszukiwał.

A Pan nie tylko śpiewa i nie tylko jest aktorem, ale również i reżyseruje.

R.M.jr - Zdarzyło mi się, że poproszono mnie, żebym wyreżyserował jedną sztukę i to zrobiłem, natomiast nie nazywałbym się reżyserem.

A z jakim teatrem Pan współpracuje?

R.M.jr - Z teatrem WARSawy. Gramy tam przeciwną sztukę „Nie piję, nie palę, chętnie zrobię z pani mamę”. To jest o bardzo młodych ludziach. Nazwa jest przewrotna, ale jest to sztuka stworzona na podstawie ogłoszeń i na podstawie reportażu o współczesnych młodych Polakach. Ten reportaż jest zrobiony z prawdziwych ogłoszeń z internetu i o tym jest sztuka.

A w spektaklu możemy usłyszeć znane piosenki.

R.M.jr - Prawda i to z różnych okresów: od Comy, po Wodeckiego, Anię Dąbrowską, jest nawet Kabaret Starszych Panów. To wszystko jest w nowych aranżacjach i stworzone na nowo.

A czy Pan i Pana bracia mieli wybór, jaką wybrać ścieżkę życiową i zawodową?

R.M.jr - Każdy ma wybór.

Rodzice nie namawiali do obrania takiej a nie innej ścieżki?

R.M.jr. - No było ciężko, bo zdaniem rodziców, nie zdajemy sobie sprawy z tego, na co się piszemy, jeżeli próbujemy iść w kierunku sztuki. Nawet teraz rodzice wiedzą, jaki to jest ciężar rzeczywiście, bo widzą mnie na co dzień z czym się mierzę. Myślę, że dlatego tak bardzo namawiali nas, żebyśmy robili medycynę. Tak jak medycyna jest rzeczą najpotrzebniejsza i pierwszej potrzeby, tak sztuka jest zawsze na samym końcu. To są jak dwie przeciwne wagi w piramidzie potrzeb, dlatego tak trudno jest z niej żyć, tak trudno jest ją robić.

A zresztą Robert Mróz senior... Panie Profesorze, Pan rozpoczynał też od teatru. Skomponował Pan muzykę.

R.M. - Tak to prawda, jeszcze kiedy byłem uczniem ogólniaka zostałem zaproszony do amatorskiego bardzo dobrego teatru prowadzonego w Ostrołęce. Teatr Arka zdobywał wiele nagród. Pamiętam wtedy spotkałem się po raz pierwszy z wybitnym kompozytorem Zygmuntem Koniecznym, który nam przyznał nagrodę za wrażliwość muzyczną i to było moje pierwsze zetknięcie z teatrem. Tak naprawdę jeszcze nie do końca ogarniałem z kim mam do czynienia, natomiast spotkanie z tak wybitną postacią, pamiętam do dziś.

Potem było zaproszenie do Metra, które jakoś tak nie do końca się udało.

R.M. - Ale to się wiązało z moją chorobą krtani. Ja rzeczywiście wtedy ciężko zachorowałem i byłem zaproszony do grania głównej roli – Johanna. Niemniej jednak po dwóch miesiącach było tylko gorzej z moim aparatem wokalnym, więc ta decyzja była podjęta wspólnie, bo rola wymagała dużo więcej, niż ja wtedy mogłem zaoferować.

I nie żałował Pan nigdy tego?

R.M. - Został pewnie sentyment, tam byli fantastyczni ludzie. Metro było też fantastycznym zjawiskiem i jest do dzisiaj, ale dzisiaj absolutnie tego nie żałuję, bo wtedy nie zdarzyłaby mi się medycyna i ta droga, którą przebyłem i wiele rzeczy i ludzi też bym nie spotkał na swojej drodze. Dzisiaj jestem szczęśliwy z tego co robię i myślę, że mogę również dzisiaj dać z siebie w muzyce jeszcze trochę.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę