Andrzej Sikorowski

2021-11-19
Andrzej Sikorowskifot. Jacek Taran/Fotopracownia.Com

Andrzej Sikorowskifot. Jacek Taran/Fotopracownia.Com

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Andrzej Sikorowski

Absolwent Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor piosenek, wokalista, gitarzysta, lider grupy Pod Budą i twórca większości jej piosenek.

„Myślę, że mentalnie też trochę należę do poprzedniej epoki i jak dzisiaj słyszę, że gdzieś będzie można zobaczyć koncert znanego zespołu, tylko że na scenie pojawią się hologramy artystów, to myślę sobie, że świat zwariował i że ja w takim koncercie nie chciałbym brać udziału, ani też nie chciałbym nigdy, żeby mój hologram śpiewał komukolwiek...”

Piątek, 19 listopada godz.20:05
50-lecie pracy artystycznej to jest coś, co warto celebrować.

- Wprawdzie mieszkam w mieście, w którym celebrowanie jubileuszy należy do pewnej tradycji, ale mimo, że jestem krakusem, to się z tych tradycji dosyć wyłamuję. Ja nie przepadam za obchodami, bo uważam, że upływ czasu jest rzeczą zupełnie oczywistą i to, że komuś się udało, na przykład, długo być na estradzie, to jest może i miła świadomość, ale czy to wymaga jakiegoś specjalnego czczenia? Poza tym, jest coś takiego, takie zjawisko, że kiedy sędziwy jubilat dostaje kwiatki, ordery i laudacje, to lubi potem umrzeć, a ja bym chciał jeszcze trochę pożyć.

Ale skoro publiczność domaga się i bardzo chętnie uczestniczy w takiej celebrze, to czemu nie?

- Tak, to prawda. Niesie to za sobą i konstatacje przyjemne... To znaczy człowiek, który tak długo jak ja, siedział w show-biznesie i udało mu się dotrwać do późnego wieku, bo dla estradowca przekroczenie 70-tki to jednak jest już jakiś wynik, ma jedno stwierdzenie dosyć przyjemne, że nie musi już w zasadzie brać udziału w żadnym wyścigu, że nie musi niczego nikomu udowadniać, zastanawiać się czy jego piosenka znajdzie się na liście przebojów albo że poświęcono mu uwagę w mediach, czy napiszą jakąś dobrą recenzję. Wystarczy, że w dalszym ciągu, jacyś ludzie kupują bilety i przychodzą, żeby się ze mną spotkać i posłuchać moich piosenek - to jest absolutnie wystarczająca satysfakcja.
Grupa Pod Budą. Fot. Nadesłane

Grupa Pod Budą. Fot. Nadesłane

To wielki komfort, że właściwie niczego już Pan nie musi!

- Tak, to jest wielki komfort, że niczego nie muszę, że mój management, jeżeli użyję tego obcego słowa, to jest telefon, a nie jest to jakaś instytucja, nie jest to sztab ludzi, którzy dzwonią i pytają, czy ktoś by nie chciał łaskawie kupić recitalu Andrzeja Sikorowskiego, tylko to jest telefon, który się odzywa i przez który uzgadnia się ewentualnie, że przyjadę do miejscowości takiej a takiej, w takim a takim terminie, za taką a taką stawkę. Na tym się to wszystko kończy i to jest bardzo miła świadomość.

Czyli zalicza się Pan do tych, przepraszam za sformułowanie, ale nic w tym sformułowaniu zdrożnego nie będzie, do analogowych artystów?

- Myślę, że tak. Analogowość to nie jest jedynie kwestia pokoleniowa, ale to jest też kwestia mentalna. Ja w dalszym ciągu z trudem posługuje się wszystkimi dostępnymi nowoczesnymi środkami przekazu, to znaczy oczywiście potrafię wysłać SMS-a czy odebrać mail, ale cała robota pisarska odbywa się przy pomocy długopisu czy pióra i kartki papieru. Myślę, że mentalnie też trochę należę do poprzedniej epoki i jak dzisiaj słyszę, że gdzieś będzie można zobaczyć koncert znanego zespołu, tylko że na scenie pojawią się hologramy artystów, to myślę sobie, że świat zwariował i że ja w takim koncercie nie chciałbym brać udziału, ani też nie chciałbym nigdy, żeby mój hologram śpiewał komukolwiek.

To był rok 1970, przepraszam, że to Panu wypomnę, kiedy został Pan laureatem Festiwalu Piosenki Studenckiej. Czyli już te 50 lat Pana pracy artystycznej mamy za sobą?

- Tak, w tym roku w grudniu będzie w tym roku 51 lat, bo to był grudzień 1970 rok i Krakowski Festiwal Piosenki i Piosenkarzy Studenckich, bo wtedy tak to się nazywało, dlatego że ta impreza odbywała się dwóch kategoriach: osobno oceniano autorów piosenek, a osobno wykonawców i ja dostałem nagrodę za piosenkę autorską. Drugą nagrodę dostała Katarzyna Lengren pisząc słowa do muzyki Stanisława Syrewicza -wybitnego kompozytora.

Pan wygrał festiwal w kategorii wykonawców czy twórców?

- Wówczas śpiewałem swoją piosenkę i akompaniowało mi dwóch braci, jeden z nich ze mną studiował, więc to była taka młodzieńcza współpraca. Ja w 70 roku, będąc studentem IV roku filologii polskiej traktowałem przygodę estradową i kontakt z mikrofonem czy gitarą, jako rodzaj zabawy. Nie myślałem na poważnie, że kiedyś będę się z tego utrzymywał, że będę żył z estrady. Skończyłem studia, które mnie upoważniły do tego, żeby zostać nauczycielem języka polskiego, a w lepszym wydaniu może dziennikarzem albo wydawcą, natomiast o śpiewaniu myślałem tylko w kategoriach: ognisko, koledzy… Pierwsze piosenki napisałem na studiach, ale nie myślałem o tym, że one kiedyś będą emitowane w radiu czy pokazywane w telewizji.
Niedawno obchodziliśmy 40-lecie zespołu Pod Budą. Czy prawdą jest, że zarekomendował Pana Bogdan Smoleń?

- Wie pani to było tak, że w Krakowie działał kabaret wtedy Wyższej Szkoły Rolniczej, nazywał się „Pod budą”, ja miałem świadomość, że taka formacja jest, że działa, że zdobywa jakieś nagrody na środowiskowych, przeważnie studenckich przeglądach, natomiast moje życie - nazwijmy to, ta przygoda artystyczna toczyła się osobnym torem i pewnego dnia Smoleń, który był filarem i współzałożycielem tego kabaretu, zaproponował mi współpracę. Ja do tego zespołu dołączyłem ze swoimi piosenkami, co skutkowało później jakby rozpadem kabaretu. Kabaret zakończył działalność, a została na polu bitwy grupa muzyczna, w której miałem spory udział i to drugie wydanie Pod Budą zaczęło zaczęło szturmować pomału estrady, listy przebojów i to wszystko co składa się na słowo nazwijmy to kariera, chociaż ja tego słowa nie lubię. Kabaret był studencką przygodą, a grupa muzyczna Pod Budą - to już zaczęła być profesjonalna przygoda. Chociaż nadal ludzie przychodzili po prostu na kabaret i byli przekonani, że będą się śmiali do rozpuku, a tymczasem wychodziło parę osób i śpiewało liryczne piosenki. Więc na początku ten kabaret nam troszeczkę ciążył, ale potem jakby doczekaliśmy się właściwego odbioru i do dzisiaj Pod Budą jest kojarzone z piosenkami.

Przecież „Ballada o ciotce Matyldzie”, czy też „Kap kap płyną łzy” to wielkie przeboje, które śpiewała cała Polska.

- W 1979 roku zespół Pod Budą został wyróżniony w Opolu, śpiewając właśnie „Kap kap płyną łzy”, która to piosenka ma tytuł właściwy „Bardzo smutna piosenka retro”. Rzeczywiście, to był czas, kiedy na każdym polskim weselu można było tę piosenkę usłyszeć, czy na każdym polskim dancingu, bo media tę piosenkę spopularyzowały, a potem była właśnie „Ballada o ciotce Matyldzie”, trochę później „Nie przenoście stolicy do Krakowa” i tak dalej. W każdym razie pik popularności Pod Budą przypadał na koniec lat 70. i połowę lat osiemdziesiątych i rzeczywiście myśmy wtedy koncertowali jak szaleni. Jeżeli sobie dobrze przypominam, to był taki rok w naszej karierze, kiedy zagraliśmy ponad 250 imprez jednego roku, więc łatwo sobie wyobrazić, że to nie tylko było bardzo forsowne, ale równocześnie wykluczało nas z jakiejkolwiek innej działalności: rodzinnej i wszelkiej innej, bo człowiek był gościem jedynie w domu.

Ale dobrze wykorzystaliście tak zwane swoje 3 minuty, które zmieniły się w 40 lat.

- I to jest takie pocieszające stwierdzenie, że udało się tak długo być, może z tego powodu, że myśmy byli dość impregnowani na mody i ten zespół zdobył sobie pewną popularność i pewne grono słuchaczy, wiernych słuchaczy. Myśmy ich przyzwyczaili do tego, że kolejna płyta to nie będzie flirtowanie z jakimś modnym odłamem muzyki, bo Pod Budą to nie był zespół, który próbował na przykład iść w stronę hip-hopu czy rapu, tylko był wierny literackiemu przekazowi.

Jest Pan absolwentem Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. W którym momencie Pana bytności na estradach, stwierdził Pan, że będzie również kompozytorem? Od początku?

- Ja od początku układałem melodie do tych swoich piosenek. Nie mam wykształcenia muzycznego, bo nie kończyłem na przykład akademii muzycznej, ale podstawowe wykształcenie zdobyłem ucząc się jako młody chłopak, jeszcze gry na mandolinie, więc poznałem nuty, zapis nutowy i zacząłem po prostu do tych swoich tekstów, tych wierszyków, dorabiać melodie. Potem to już weszło w nawyk, że w zasadzie jak pisałem tekst, to sobie przy tym już jakąś własną melodię nuciłem. i on robił melodie. Teraz obecnie już do swoich piosenek jestem wyłącznym autorem muzyki, bo wydaje mi się, że to gwarantuje mi najbardziej osobisty przekaz. Nie dlatego, że uważam, że jestem tak wybitnym kompozytorem, tylko po prostu, to jest najbardziej moje, jeżeli treść i nuty, które wyśpiewuje, wyszły spod mojego pióra.

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę