Wojciech Rajski

2021-03-19
Wojciech Rajski Fot. Magda Jasińska

Wojciech Rajski Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Wojciech Rajski

Dyrygent, w tym roku obchodzący 50-lecie pracy artystycznej. Dyrektor Polskiej Orkiestry Kameralnej Sopot, niedawno poprowadził koncert symfoniczny w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy.

Piątek, 19 marca godz. 20:05
Jak się żyje artyście - dyrygentowi w czasie pandemii?

- Trudne pytanie, dlatego że patrząc na to indywidualnie i egoistycznie, to żyje mi się bardzo dobrze.

Artysta zawsze patrzy egoistycznie.


- No tak, a do tego jeszcze mężczyzna... Po raz pierwszy w życiu mam troszkę więcej wolnego, bo od lat nie miałem prawie żadnego urlopu. Weekendy, święta zawsze z telefonem w pracy, a tak mogę się wysypiać, mam mniej koncertów.
Wojciech rajski Fot. Magda Jasińska

Wojciech rajski Fot. Magda Jasińska

To musi być ból dla artysty, jak ma mniej koncertów.

- Nie wiem, bo jak się intensywnie pracuje, to jak się ma przez pół roku mniej pracy, to nie jest ból. W każdym razie go nie odczuwam. Mam czas na słuchanie muzyki, mniej pracy organizacyjnej, więc nie jestem zmartwiony, ale oczywiście jako członek naszego narodu jestem bardzo zmartwiony, bo pandemia to jest rzecz okropna. Sam się starać chronić, chodzę w masce, unikam spotkań i jeszcze do tej pory się nie zaraziłem. Jestem zaszczepiony, więc też się bardzo nie boję, no ale generalnie, mówiąc językiem młodzieżowym, to jest afera z tą pandemią.

Nie wiem czy dobrze liczę, z matematyki nie byłam najgorsza, ale jak odejmę od 2021 roku rok 1971, a chyba wtedy Pan rozpoczął swoją działalność, po studiach, to wychodzi mi 50 lat. Czy to jest możliwe?

- To nie jest możliwe, to są jakieś dziwne prawa matematyki lub fizyki i ja rozumiem, że mimo, że Pani była dobra z matematyki, to jednak coś z tym liczeniem nie wyszło.

Czyli nie będzie Pan obchodził hucznie swojego jubileuszu - złotych godów z batutą?

- Nie, żadnych jubileuszy. Ani urodzin ani innych ważnych dat, zwłaszcza dla mojej żony, nie obchodzę. Nauczyłem się w czasie wielu lat pracy, że święta i weekendy wykorzystywałem zawsze na pracę, żeby nadrobić zaległości jakie powstawały w ciągu tygodnia. Niekiedy też przenosiło się to na wakacje i dawało dobre efekty, ale po latach odczuwam, że jednak człowiek musi odpoczywać i dlatego w okresie pandemii trochę odpoczywam, więcej niż normalnie i nie martwi mnie to, że mam mniej kontaktu z ludźmi. Na coś na co nie miałem całe życie dużo czasu, czyli na uprawianie sportu, na wysypianie się, to teraz mam, także jestem jednym z nielicznych, którzy nie narzekają indywidualnie na pandemię. Natomiast jako członek zbiorowości jestem przeciwko.

Czy Polska Filharmonia Kameralna Sopot, czyli czy Pana orkiestra działa normalnie?

- Chyba tak. Mamy w tej chwili troszkę mniej prób, dlatego że nie chcemy się za często spotykać, ze względu na pandemię. Mamy też mniej koncertów, a te koncerty, które powinniśmy grać teraz, zagramy później, jak pandemia minie. Nadrobimy to, taka jest umowa z miastem, czyli właściwie wykonamy naszą całoroczną pracę prawidłowo, tylko że punkt ciężkości będzie przesunięty na czas po pandemii. Mam nadzieję, że się szybko skończy, nie będziemy z tym czekali, ale skoro Pani pyta, czy orkiestra działa normalnie, to tak i co ciekawe, powiem, że moim zdaniem orkiestra gra lepiej w czasie pandemii niż przed pandemią. Na początku zaaplikowaliśmy orkiestrze granie solowe do internetu, ponieważ jeszcze nie byliśmy tacy sprawni, jeśli chodzi o zbiorowe nagrywanie online. Więc trzeba było poćwiczyć i dlatego jak przyszedłem na pierwszą próbę orkiestry to byłem zaskoczony. Wszystkie miejsca, które do tej pory ćwiczyliśmy, nawet nie musiałem powtarzać, tak dobrze wychodziły, wyszło nam to na dobre. Do tej pory nie czuję w najmniejszym stopniu, żeby poziom orkiestry siadł i z tego jestem zadowolony. Ale oczywiście czekamy wszyscy, żeby zacząć normalną pracę, a nie co chwilę chodzić w maskach. Gramy w maskach na próbach, jako kwintet smyczkowy, wszyscy je także zakładamy, nawet jak robimy koncerty online. Gramy wtedy w maskach specjalnie uszytych dla Polskiej Filharmonii Kameralnej. Także staramy się zabezpieczać, ale pracować, bo pewnie koncerty online nadal robić będziemy. Nie robimy tego dużo, wszyscy mają bardzo eleganckie maski, także muszę powiedzieć, że wygląda to całkiem miło i sympatycznie.

Jest Pan szczęściarzem, bo może Pan współpracować naprawdę z najlepszymi solistami na świecie.

- Nie wiem co odpowiedzieć... Tak, bo współpraca z dobrymi solistami jest oczywiście niezwykle ciekawa i inspirująca, budująca. Można się od nich wielu rzeczy nauczyć. Naprawdę wielu rzeczy się nauczyłem, a potem pracując w Niemczech, to miałem też bezpośredni kontakt z taką niemiecką tradycją i kulturą muzyczną.

Jest inny styl grania, inna kultura grania w Niemczech niż w Polsce?

- To jest estetyka, czy to jest kultura, ale na pewno troszeczkę inne podejście. U nas też to się już zaczyna pojawiać, ale u nas dawniej było tak, powiedzmy, że trzeba grać z sercem i uczuciami i w ogóle przeżywać. A Niemcy grają bardziej z głową. Myśmy dawniej mówili, że Niemcy nie mają fantazji, ale ta fantazja nie zawsze jest potrzebna. Niekiedy w grze potrzebna jest precyzja, nie tylko fantazja, także dla mnie to było bardzo ciekawe doświadczenie. Takie wejście w kulturę niemiecką, bo tego się nie czuje jak człowiek przyjedzie na koncert, zagra chwilę z solistą i jedzie do Polski. To jest niezwykle interesujące, bo to jest tak, nie wiem, bo nigdy nie brałem w tym udziału, jak się gra w lidze angielskiej, a potem w lidze włoskiej, trzeba się przestawić. A to mimo, że to nie jest piłka nożna, to jest tu tak samo.

A Pan też wymaga takiej kultury grania od swoich muzyków chociażby w Sopocie?

- Staram się, bo inaczej proszę pani, to nie miałbym za co brać pensji, gdybym od nich niczego nie wymagał. Ja im automatycznie troszkę tej niemieckiej kultury staram się przenosić, a oni grając z tymi solistami też korzystają. Także u nas świadomość w grze jest dosyć duża.

W domu też jest Pan taki uciążliwie perfekcyjny?

- Jak przyjeżdżam do domu, do rodziny? Nie – absolutnie.

Czyli jest Pan zupełnie innym człowiekiem?

- Nie, ten sam. Ja bym dzieciom w domu pozwalał prawie na wszystko, gdyby nie żona i cieszę się, że się dobrze bawimy.

A nadal jest Pan rzadkim gościem w domu?

- Jestem 2 tygodnie w Niemczech i 2 tygodnie w Polsce.

Czyli można sobie tak jakoś życie zorganizować?

- Można, ale powiem pani jednak, widzę że dzieci wymagają częstszego i dłuższego pobytu ojca niż dwa tygodnie w miesiącu.

Czyli myśli Pan o tym, żeby już gdzieś zacumować na stałe i żeby nie jeździć tam i z powrotem?

- Teraz w czasie pandemii samochodem, a nie samolotem, więc taki przejazd 14 godzin to czuję w kościach. Nie, o tym jeszcze nie myślę, ale widzę, że jak dzieci miały 3 lata, to było wszystko jedno, czy siedziałem czy nie, a w tej chwili to już chłopcy czekają, że wrócę. Widzę też, że inaczej wszyscy funkcjonujemy, bo jak na przykład mama będzie za ostra, to oni wtedy szukają pomocy u taty i zawsze tę pomoc dostaną, za co mama jest wtedy ciężko obrażona, że nie trzymam jej linii. U nas jest tak, że nie ojciec jest ostry i wymagający, a mamusia na wszystko pozwala, tylko raczej odwrotnie. Ja uważam, że w ogóle można przyjaźnią i dobrocią zajść dalej niż w dyscypliną w wychowaniu ludzi. Tak mi się wydaje. Oni muszą to czuć, że jak ich poproszę „nie róbcie tego”, to nie muszę krzyknąć i oni tego nie robią.

To miejsce docelowe w przyszłości, to gdzie będzie - Niemcy czy Polska?

- Jak skończę pracować w Sopocie, to wtedy będę z rodziną we Frankfurcie, bo oni już nie będą się przenosić do Polski i podciągać polski język. Chłopcy mówią po polsku, ale nie tak jak po niemiecku. Żona też nie znajdzie pracy w Polsce, bo ma ją w Niemczech. W związku z tym docelowo na pewno dla całej rodziny będzie lepiej w Niemczech. Będę raczej mieszkał w Niemczech i niestety tam jest służba zdrowia lepsza, czym jestem bardzo rozczarowany, bo zawsze uważałem, że polski lekarz, polski sportowiec czy muzyk jest lepszy. Ogólnie służba zdrowia w Niemczech jest lepiej zorganizowana.

To ja wcale nie życzę tej emerytury, zresztą dyrygentowi emerytura nigdy nie grozi.

- Ale mimo, że narzekam na polską służbę zdrowia, to tu zostałem szybciej zaszczepiony niż w Niemczech. W Niemczech musiałbym czekać do lipca na zaszczepienie, a w Polsce już miałem i to bez żadnych znajomości, bez żadnych układów.

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę