Ania Rusowicz i Hubert Gasiul

2021-01-08
Ania Rusowicz i Hubert Gasiul Fot. Magda Jasińska

Ania Rusowicz i Hubert Gasiul Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Ania Rusowicz i Hubert Gasiul

Muzyczne małżeństwo. Ania - wokalistka, autorka piosenek i psycholog, Hubert – perkusista i producent.

„Niepotrzebne są nowinki, które nas oddalają, jak chociażby +facebooki+. Na pewno...”


Piątek 8 stycznia, godz. 20:05
Aniu! Zdaje się, że psychologia była dla Ciebie bardzo poważnym przedmiotem do studiowania.

Ania Rusowicz: Miałam zawsze takie poczucie, a pierwsze moje studia, były tutaj - w Akademii Medycznej w Bydgoszczy, na wydziale farmacji. A dokładnie była to analityka medyczna. Zawsze miałam tendencje do zgłębienia natury rzeczy i niewątpliwie właśnie zaglądałam przez mikroskop. Miałam też takie poczucie, że muszę wymyślić coś szczególnego, co się przysłuży ludzkości, lekarstwo na coś wielkiego... a psychologia jest w sumie takim kierunkiem. Tutaj udało mi się odkryć coś niesamowitego, bo wymyśliłam sobie coś takiego jak psychologia sceny. Nigdy nie sądziłam, że przyjdą takie czasy, bo wcześniej miałam dużo koncertów i ta muzyczna działalność zajmowała mi większość czasu. Między koncertami mogłam czasami zorganizować jakieś warsztaty. A w tej chwili ta sytuacja pandemiczna wręcz wpisuje się idealnie w mój zamysł, bo tak jak każdy człowiek potrzebuje wsparcia, tak jak sportowcy, by osiągnąć super wyniki potrzebują wsparcia psychologa, to w tej chwili uważam, że grupa artystów, czy ludzi, którzy są związani bardzo z kulturą, ze sztuką, a mają do tej kultury i sztuki w tej chwili dostęp ograniczony, też tego wsparcia potrzebują. Wydaje mi się, że warto poruszać te kwestie i warto o tym rozmawiać - o tym braku, bo jest to niesamowita wyrwa w psychice człowieka i w ogólnym rozwoju. Tylko poprzez kulturę nasza osobowość się rozwija.
Ania Rusowicz i Hubert Gasiul Fot. Magda Jasińska

Ania Rusowicz i Hubert Gasiul Fot. Magda Jasińska

Powiedzmy też, że nawet gdyby nie było pandemii, to pomysł na psychologię sceny jest genialny. Każdy artysta potrzebuje takiego wsparcia.

A.R. - Myślę, że moje wieloletnie doświadczenie już pokazywało mi ten problem, bo występowałam jako jurorka, coach w różnych programach i widziałam bardzo dużo pokiereszowanych ludzi. Ludzi, którzy w siebie nie wierzą, którzy też ze względu na swoje problemy życiowe czy trudne dzieciństwo, trudne doświadczenia, wystawili się na ocenę innych, a ktoś ich na przykład skrytykował. Żyjemy w trudnych czasach, można powiedzieć bezlitosnych, gdzie panuje wyścig szczurów, rządzi konkurencja i nie można pokazać słabości. Ci wrażliwi ludzie, którzy wystawiali swój talent do oceny, często byli właśnie okrutnie potraktowani. Mieliśmy przykłady tego w różnych programach telewizyjnych, gdzie jurorzy nieprzychylnie wypowiadali się na temat uczestników i nie brali odpowiedzialności za to, że taki młody człowiek później zostaje z jakąś olbrzymią krzywdą. Te lata spędzone na estradzie i tak naprawdę w oparciu o swoje doświadczenie, towarzyszenie ludziom w obserwowaniu tego świata, pokazały mi, że w ogóle jest konieczne udzielenie wsparcia tym wszystkim wrażliwym osobom, które marzą, żeby swoje życie związać z muzyką, ze sztuką, bo mam na myśli ludzi, którzy są wrażliwi na piękno i ci ludzie potrzebują tej pomocy najbardziej.


Zdaje się, że chyba nigdy nie brałaś udziału w takim talent show. Miałaś to szczęście i pewien komfort…

A.R. - Po prostu nie chciałam. Wiedziałam od początku, że to też jest jakby forma ochrony siebie przed tym światem. Zawsze miałam poczucie, że chciałabym zaproponować światu coś swojego, szczerego, niekoniecznie biorąc udział w wyścigu szczurów, na czyichś zasadach. Można osiągać różne rzeczy na własnych zasadach, nie sprzedając się przy tym. Wydaje mi się, że patrzę w lustro i myślę sobie „dałam radę”, chociaż nie było łatwo. Było bardzo trudno, natomiast można bez krzywdy, bez wystawiania się na taką ocenę, korzystać z dobrodziejstw kultury, muzyki. Wydaje mi się, że ta miłość do muzyki - ja zawsze miałam taką dewizę, ona mi zawsze towarzyszy - że muzyka może być najważniejszą przyjaciółką. Muzyka nie jest w stanie nas skrzywdzić, to ludzie nas krzywdzą, a nie muzyka.

Ostatnia wasza płyta świetnie wpisała się w ten pandemiczny okres. Nazywam ją nawet płytą antycovidową, a piosenka „Do lasu” jest kwintesencją albumu. Dziękuję Wam za nią.

A.R. - „Przebudzenie” naprawdę świetnie wpisuje się w ten czas. Wyobraź sobie, że napisałam wcześniej tekst i naprawdę nie wiem, jakieś fluidy odebrałam z kosmosu, bo najpierw wyszedł pierwszy singiel „Świecie stój” i świat stanął. Niemożliwe? A jednak! A później piosenka „Do lasu”. Teledysk miał dokładnie premierę w momencie, kiedy weszły te obostrzenia, że nie można było wchodzić do parków i lasów i ta piosenka zaczęła być grana w stacjach radiowych jako taki po prostu symbol sytuacji.


Masz jeszcze w zanadrzu jakieś piosenki wieszczące przyszłość?

A.R. - Tak, bo muszę powiedzieć jedną rzecz, że obcowanie z muzyką, z tą materią, jest niezwykłe. Po prostu zdajemy sobie sprawę z tego, że obcujemy z czymś tak nieuchwytnym, bo to nie jest wyrób pieczywa, tylko mamy dostęp do jakiejś pięknej energii i ci, którzy naprawdę szanują tę materię mogą dostąpić wielkich rzeczy. Między innymi spływa jakiś rodzaj przepowiadania przyszłości, człowiek zaczyna dostrzegać w ogóle rzeczywistość, przestaje być tak przyziemny. A muzyka uruchamia to, że zaczynamy inaczej postrzegać świat.

Hubercie, spojrzałeś na mnie złowieszczo, jak mówiłam o piosenkach przepowiadających przyszłość.

Hubert Gasiul - Nie, mam tylko taki wyraz twarzy (śmiech). Bardzo często ludzie pytają mnie dlaczego się nie uśmiecham - na przykład na zdjęciach - a ja wewnątrz duszy jestem radosny, tylko na zewnątrz mam taki wyraz twarzy. Faktycznie Ania napisała te pandemiczne teksty i takie wróżbiarskie, ale trzecim singlem było „Przebudzenie” i liczyliśmy na to, że wywołamy tym utworem właśnie coś takiego, że pandemia się skończy i wszystko się przebudzi jak wiosną. Będzie jeszcze fajniej, jeszcze piękniej... no ale niestety tak nie jest.

A.R. - Odniosę się do „Przebudzenia”. Nigdy nie ma przebudzenia, to nie jest w sumie akt, to jest proces... Wydaje mi się, że to przebudzenie jest osiągalne, ale my dopiero jesteśmy na początku tej drogi, choć ja w to głęboko wierzę, że się uda.

Jesteście trochę oldschoolowi i to w dobrym tego słowa znaczeniu.

A.R. - Bez kontaktu ze sztuką, z czymś takim ulotnym nie żyjemy, a jednak mimo wszystko jesteśmy gdzieś tam istotami, które opanowały Ziemię właśnie podczas ewolucji. A ta ewolucja mogła tylko i wyłącznie zajść w momencie, kiedy człowiek zyskał kontakt z kulturą…

H.G. - Chciałem tylko powiedzieć o tej oldschoolowości. Ania jest cała vintage, ona jest po prostu analogowa. Telefony jej się nie słuchają, to jest też taki człowiek, przy którym komputery się psują. Ona jest wyjęta z tamtych czasów... Generalnie świetnie się czujemy w miastach, które są oldschoolowe jak San Francisco w Kalifornii. To jest nasze miasto. Ulica gdzie mieszkał Jimi Hendrix, to jest właśnie to miejsce, ale też sposób bycia z ludźmi, z drugim człowiekiem. Nasze relacje międzyludzkie - są właśnie takie oldschoolowe. Miałem nawet taką sytuację, że człowiek, który jest szefem agencji, która robi „Męskie Granie”, a ja akurat gram w Orkiestrze Męskiego Grania, mówi: „Stary, ty powinieneś też te wszystkie rzeczy załatwiać inaczej, a nie jak w latach 70. Tu wódeczka, może spokojnie pogadajmy...”. Teraz to już w ogóle wszystko jest inaczej, a ja piszę długie maile, normalnie rozmawiam z ludźmi. Chyba wolałbym, szczerze mówiąc, żeby mnie wrzucono z powrotem do lat 60. – 70., gdzie człowiek był blisko człowieka. Niepotrzebne są te nowinki, które nas oddalają, jak chociażby „facebooki”. Na pewno.

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę