Mariusz Kwiecień

2020-12-26
Mariusz Kwiecień Fot. Magda Jasińska

Mariusz Kwiecień Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Mariusz Kwiecień

Światowej sławy śpiewak – baryton. Od kilku miesięcy dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej i pedagog. Przed miesiącem prowadził Warsztaty Mistrzowskie w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.

Piątek, 25 grudnia godz. 20:05
Jak Pan się czuje po tych dniach prawdziwej orki ze studentami?

- Muszę powiedzieć, że takie kursy wyczerpują, wysysają z człowieka energię, zwłaszcza młodzież, która ma tej energii bardzo dużo. Potrzebują też ode mnie - czy od każdego uczącego - ogromnej cierpliwości i zrozumienia. No ale ja także tej energii bardzo potrzebuję, bo cały czas staram się pokazywać, ingerować w każdą jedną frazę, w każdą jedną nutkę, żeby ją poprawić i żeby to wszystko było pięknie zinterpretowane. Po tym kursie jestem zmęczony.

To niezwykłe, bo już po drugim dniu widać generalny progres. Potrafi Pan otwierać ludzi.

- Cieszę się ogromnie, jeżeli to można zauważyć. To jest cel takich kursów, żeby otworzyć, żeby wskazać drogę, pomóc, bo przecież ja tego za nich nie zrobię. Ja ich muszę otworzyć i nakierować, żeby oni mogli to sami u siebie dojrzeć i poprawić. I tak się dzieje, to podobnie jak dla ogrodnika, kiedy posadzi nasionko i rośnie roślina to jest radość, a dla mnie akurat w tym przypadku, to ja mam taki przyspieszony okres wegetacji. Tutaj już posługując się tym nazewnictwem ogrodniczym, rzeczywiście w ciągu pół godziny jesteśmy w stanie te kilka nut, kilka fraz poprawić do tego stopnia, że na drugi dzień młodzież przychodzi z zupełnie inną interpretacją, a ja po prostu się cieszę. Wtedy robimy kolejne rzeczy, kolejne sprawy, bo to nie jest tak, że w pół godziny da się zrobić całość materiału. Podziwiam zawsze pedagogów, którzy na stałe, przez lata 5 lat studiów (za moich czasów to było jeszcze 6 lat) naprawdę rzeźbią te wszystkie niuanse, próbują z bardzo młodego, utalentowanego człowieka zrobić, prawdziwego artystę. Także chapeau bas dla wszystkich Państwa, którzy uczycie na co dzień, macie swoje klasy. Tutaj pedagodzy przychodzą, słuchają tych wszystkich zajęć i to jest bardzo ważne, żeby wymienić pewne opinie, o jednym czy drugim artyście, bo to daje też pedagogowi taki dystans. Często możemy się przyzwyczaić, przez cztery, pięć lat prowadzenia głosu, do jakiś mankamentów. Nie słyszymy ich i tutaj przyjeżdża ktoś z zewnątrz mówi „słuchaj - zwróć uwagę na to, na to” i pedagog ma jakby takie odbicie, taką refleksje na temat tego, jak z tym głosem należy dalej pracować.

Kiedy ukończył Pan najpierw Akademię Muzyczną w Warszawie, a potem znalazł się Pan w Metropolitan Opera (MET), to czy myślał Pan, że w przyszłości będzie Pan uczył?

- Ja w MET znalazłem się mając 24 - 25 lat, wtedy się nie myśli o tym, że się będzie kiedyś uczyć. Wtedy cały świat do nas należy, młodość, świeżość.


Pan świetnie wykorzystał ten czas.

- Ja go wykorzystałem bardzo dobrze, stąd też nawet dzisiaj miałem taką małą polemikę z jednym z pedagogów, który powiedział, że jego student ma dopiero 23 lata... Ja miałem 23 lata i już debiutowałem w La Scali. Nie można się oszczędzać, trzeba wychodzić, trzeba śpiewać, trzeba się pokazywać, trzeba korzystać z tych możliwości, które daje scena i które daje świat. Natomiast wtedy nie myśli się zupełnie, co będzie za 25 - 30 lat, bo ja w tej chwili mając prawie 50 lat na karku, od dwóch, trzech lat zacząłem solidnie myśleć o tym, że to jest też i przyjemne, żeby kogoś nauczyć, żeby przekazać tę wiedzę. Mówiąc dosłownie: mając jedno, drugie spotkanie po pół godziny słyszę różnicę. To jest niesamowicie ekscytujące, żeby nie powiedzieć podniecające, jest to pewnego rodzaju satysfakcja. Kiedy miałem 25 lat był kolejny kontrakt, za coraz większe pieniądze, w coraz to lepszym teatrze, coraz to większa rola, większa odpowiedzialność, większe emocje i to mnie wtedy kręciło. Teraz kręcą mnie zupełnie inne rzeczy. Myślę, że taka jest kolej rzeczy, w dojrzewaniu, w doświadczeniu pewnych sytuacji, dochodzeniu do pewnych wniosków i generalnie nie będę ukrywał w starzeniu się. Myślę, że to jest bardzo naturalne i bardzo zasadne, żeby teraz to co mnie kręci, czyli uczenie, czyli robienie castingów w operze Wrocławskiej, żeby to rozwijać. Gdy miałem 25 lat, w życiu nie byłbym w stanie przekazać tej wiedzy, tak jak ją przekazuję teraz, bądź zrobić castingu do jednego, czy drugiego przedstawienia.

Ale Pan jest w takim wieku jak na barytona, że jeszcze można byłoby wojować świat, a Pan podjął bardzo trudną decyzję życiową.

- Ta decyzja była wywołana okolicznościami. Moje zdrowie, mój kręgosłup, kolano... W zeszłym roku operacja, dwie operację na kręgosłup i teraz czeka mnie de facto operacja na kręgosłup szyjny, bo podczas jednego ze spektakli, wyskoczyły trzy dyski w szyi.

Nie oszczędzał się Pan na scenie.

- No nie - to była głupota w pewnym sensie, ale z drugiej strony myślę, że gdybym się bardziej oszczędzał, to ta kariera nie byłaby tak pełna i tak bogata, tak piękna. Przynajmniej tak spełniająca jak ta, którą ja miałem, więc 25 lat w tym roku byłoby tej kariery. Myślę, że te ćwierć wieku wystarczy. Kolejne 25 jeżeli dobrze poukładam, to poświęcę właśnie na edukację, na przekazywanie swojej wiedzy i na prowadzenie teatru. W tym momencie jest to teatr we Wrocławiu. Muszę powiedzieć niczego nie żałuję. Wielu ludzi się mnie pyta: jak to jest tak zostawić karierę, w pełni sił, w pewnym momencie. Ja pani powiem, że ja się naśpiewałem, już zdobyłem co było do zdobycia. Moim marzeniem, jak miałem te 20 kilka lat, było zaśpiewać cokolwiek na jednej z tych największych scen świata. Zaśpiewałem na wszystkich, na których chciałem zaśpiewać. Nie da się być wszędzie, bo jest nas tylu śpiewaków i są różne gusta, również dyrektorów castingowych - jednym się podobałem, drugim się nie podobałem. Tak zresztą się też dzieje w tej chwili, kiedy oceniam teraz artystów i przyjmuję do nas, do teatru we Wrocławiu.

A co musi zaistnieć w tym kandydacie, jaka ta gwiazdka, nie wiem jaki błysk musi się pojawić, żeby dyrektor Opery Wrocławskiej zwrócił uwagę.

- No właśnie to co pani powiedziała, bardzo trafne nazewnictwo - ta gwiazdka, ten błysk i oczywiście polegam tutaj głównie na swoim własnym guście. To co mi się podoba, niekoniecznie będzie się podobało wszystkim Państwu, którzy będą przychodzić do opery.

Czy w tym środowisku artystycznym w ogóle jest mowa i miejsce na przyjaźń wśród śpiewaków?

- No niby niektórzy mówią, że się przyjaźnią, ale jakoś ja nie mam nikogo z taką wielką przyjaźnią. Bardziej ludzie tacy normalni, przeciętni, ludzie którzy wykonują najróżniejsze zawody w różnym wieku. Natomiast wśród śpiewaków zawsze jest jeden temat - to znaczy jak się spotykamy na piwie czy na kolacji to nie ma żadnego innego tematu, tylko jak zaśpiewałem czy śpiewasz tam, a jak to było, a ty wiesz, że ona jak zaśpiewała to…

Trochę to może męczyć.

- W pewnym sensie jak się jest cały czas w tym zawodzie, to jest fajne, to kręci, bo rozmawiamy o śpiewakach, dyrygenci mówią „Ty wiesz jak mi tutaj blacha zagrała, tutaj ta harfistka.. „. Cały czas rozmawiamy my o śpiewaniu, dyrygenci o orkiestrze, a chórzyści pewnie też mówią o swoich utworach. Myślę, że to jest bardzo naturalne, tylko ważne jest, że jak się wraca do domu to jest coś innego. A jak nie ma tego czegoś innego, jak wszystko co się ma to jest ten śpiew, no to wtedy jest już problem. Ja miałem taką sytuację, że pracowałem z Domingo i z Pavarottim, jeszcze jak oni śpiewali normalne spektakle. To były 60 urodziny i koncert Dominga, dyrygował Levine i między innymi śpiewał też Pavarotti. Widziałem tę potężną gwiazdę, tę machinę do robienia pieniędzy, człowieka, który się ukrywał za ciemnymi szybami samochodu, nie dopuszczał żadnej publiczności do siebie. Pilnowali go ochroniarze i ten biedny człowiek, taki trochę nie do końca świadomy już wtedy co się dzieje, wychodził na scenę, to już nie było dobre śpiewanie, ale po każdym utworze te ręce szły do góry, czekał na owacje, które dostawał, szczerze powiem niezasłużone. Oczywiście to były owacje nagradzające jego cały wielki dorobek artystyczny i to rzeczywiście w 100% zasłużone owacje, natomiast to wykonanie już było bardzo słabe. Wtedy tak się zacząłem zastanawiać, czy ja bym tak chciał, oczywiście nigdy nie marzyłem o takiej karierze, moja kariera nawet nie zbliżyła się do kariery wielkiego Pavarottiego, ale mimo wszystko uszczknąłem trochę tej sławy i tego świata i nie do końca to lubiłem. Na początku walczyłem o wywiad, o to żeby zaistnieć, żeby mnie było więcej. Miałem pretensje do dziennikarzy, że mnie nie zapraszają, że artyści pop zaśpiewają jedną piosenkę i są na Top listach, a my śpiewamy cały spektakl na żywo, za każdym razem nie z playbacku. Dlatego mówię ta dojrzałość jest konieczna, w pewnym momencie do robienia różnych innych rzeczy.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę