prof. Dariusz Mariusz Markowski

2020-11-16
prof. Dariusz Mariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

prof. Dariusz Mariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce prof. Dariusz Markowski

Polskie Radio PiK - fragment Zwierzeń przy muzyce prof. Dariusz Markowski

Konserwator dzieł sztuki, pracownik naukowy. Kierownik Katedry Konserwacji - Restauracji Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, członek Rady Narodowego Centrum Nauki, przewodniczący Komisji Historii, Kultury i Sztuki Sopotu Polskiej Akademii Nauk, prezes Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków, przewodniczący Rady ds. Estetyki Miasta Bydgoszczy.

„To jest najgorsze, co może być, jeżeli będę starał się być we wszystkich gremiach. Bardzo często dokonuję takiego rozważania, kiedy pojawia się kolejna propozycja. Staram się wtedy usiąść, bardzo często dzielę kartkę przez środek i szukam plusów i minusów. Jak to będzie funkcjonowało, na ile to mi może przeszkodzić w moim poukładanym życiu. Pewnych funkcji w dzisiejszych czasach na pewno bym się nie podjął (...) Często wolę mieć swój święty spokój i niekiedy usiąść np. z książką przy kawie lub z lampką ulubionego wina i pomyśleć czy pomedytować.”


Piątek, 20 listopada godz. 20:05
Od jak dawna jest Pan pracownikiem naukowym?

- Od 1990 roku. Jestem nawet założycielem katedry, którą teraz kieruję. Zakładaliśmy ją razem z kolegą.

Jest Pan bydgoszczaninem i Bydgoszcz jest dla Pana ważnym miejscem, ale jak czytam Pana notkę biograficzną, to różne miejsca są w niej uwiecznione.

- Bydgoszcz to miejsce szczególne, ponieważ jest to moje miasto rodzinne. Padały różne pomysły, żeby się przenieść i pracować gdzieś indziej, ale jakoś nigdy tej decyzji nie podjąłem.

Tak więc Bydgoszcz, choć cały czas dojeżdża Pan do pracy.

- Tak, ale teraz, w tej sytuacji, którą mamy - nie wiem czy komfortowej czy niekomfortowej - nie dojeżdżam.

Można uczyć zdalnie?

- Do pewnego momentu tak. Można zdalnie uczyć pewnych rzeczy, natomiast nie wszystko się udaje. To tak, jakbyśmy chcieli lekarza nauczyć fachu tylko poprzez zajęcia online. Pewnych rzeczy się nie da, szczególnie kwestii praktycznych na pewno nie. Na razie jeszcze staramy się studentom pomóc i otwieramy pracownie, oczywiście w pełnej mobilizacji pandemicznej, tak żeby nie prowadzić zajęć dla zbyt dużej grupy. Robimy to bardzo indywidualnie i to się na razie jakoś udaje.
prof. Dariusz Mariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

prof. Dariusz Mariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Jest Pan absolwentem VI Liceum Ogólnokształcącego. Jak na humanistę i konserwatora to chyba nietypowo…

- Ale „Szóstka” kiedyś, za moich czasów, była zupełnie inną szkołą. Kończyłem profil ogólny z językiem niemieckim i może powiem dlaczego w ogóle wybór „Szóstki”. To nie tylko ze względu na to, że rzeczywiście była to wówczas i dziś jest bardzo dobra szkoła. Może się pani zdziwić, ale otoczenie i budynek miały bardzo duży wpływ na to, że wybrałem właśnie „Szóstkę”. Podobał mi się ten fragment miasta, zresztą chodziłem tu nieopodal do przedszkola przy ul. Kopernika. Ten fragment centrum miasta zawsze był dla mnie szczególny.

Dlaczego nie „Jedynka”? Ona też jest w pięknym budynku.

- Nie wiem. Powiem szczerze, nigdy nie brałam pod uwagę „Jedynki”. Może wynikało to troszeczkę z różnych opowieści moich starszych znajomych, którzy mówili o „Szóstce” jako o szkole z pewną tradycją, o szkole, która rzeczywiście tworzy dobry klimat. Tak patrząc z perspektywy myślę, że ten czas liceum to najfajniejsze lata mojej edukacji. Mieliśmy wspaniałą klasę, było bardzo sympatycznie i do dziś się, co prawda w wąskiej grupie, spotykamy.

I nigdy nie było problemu z wyborem dalszej ścieżki życiowej?

- Ależ by To był bardzo duży problem, ponieważ pochodzę z rodziny prawniczej i wszyscy myśleli, że będę szedł w ślady mojego taty, czyli ścieżką adwokacką i rozpocznę nauki prawne. Nigdy tego nie brałem pod uwagę, a wynikało to chyba z tego, że zawsze w domu spotykali się prawnicy i rozmawiali o bardzo różnych, skomplikowanych sprawach, o paragrafach, a ja jakoś zupełnie do tego nie miałem serca. W sumie do końca nie wiedziałem w ogóle co ze sobą zrobić. Myślę, że to jest dylemat wielu osób. Dzisiaj na szczęście młodzi ludzie bardzo często zmieniają sobie studia w dowolny sposób, robią kilka fakultetów, nie jest to problem. W naszych dawniejszych czasach nie było dzielenia studiów. Ja sam zastanawiałem się nad medycyną i nagle pojawił się pomysł z chemią. Studiowałem chemię przez kilka lat i w pewnym momencie, na trzecim roku studiów chemicznych stwierdziłem, że to chyba nie jest do końca to, co chciałbym robić. Muszę przyznać, że sztuka mnie zawsze interesowała. Myślę, że wyniosłem to z domu mamy. Nie było wtedy internetu, za to były informatory dla przyszłych studentów. To była dość gruba książka. Szukając, wpadłem na coś, co się nazywało - konserwacja dzieł sztuki i czytając, zgłębiając ten kierunek, stwierdziłem, że to jest chyba to, co w życiu chciałbym robić.

Te 3 lata na chemii nie były straconym czasem?

- Nie, na pewno nie, chociażby ze względu na to, że dzisiaj konserwacja mimo, że zaliczana jest do sztuk pięknych, czyli poniekąd do plastyki, to w dużej mierze opiera się na naukach podstawowych, na naukach ścisłych. Przez pierwsze lata studenci mają zajęcia z chemii i to dość sporo, są też zajęcia z mikrobiologii po to, aby opanować kwestie dotyczące tego, co się dzieje z zabytkiem, jak się starzeje, wreszcie jakie materiały i jakimi metodami jako konserwatorzy je wprowadzamy, aby zachować zabytek dla potomnych.

No ale studia to nie wszystko. To jest dopiero początek drogi. Czy to zderzenie z rzeczywistością po studiach było bardzo bolesne?

- Nie, właśnie było bardzo miękkie, ze względu na to, że miałem to szczęście, że będąc studentem często uczestniczyłem w wyjazdach i pracach konserwatorskich, które prowadziła wówczas szefowa mojej katedry. Jeździliśmy latem na różnego typu prace w terenie, głównie po kościółkach i właściwie dzięki temu ten zawód poznawałem już będąc studentem. To było rzeczywiście takim ciekawym doświadczeniem i też miałem to szczęście, że na czwartym roku studiów, zostałem zatrudniony jako asystent-stażysta. To było takie miękkie przejście.

Przytrzymanie Pana na uczelni.

- Trochę tak. Próbował mnie przytrzymać ówczesny kierownik zakładu technologii, a ja strasznie lawirowałem, żeby nie powiedzieć uciekałem, ponieważ bardziej interesowała mnie konserwacja. No i udało się, bo po jakimś czasie padła propozycja, od wówczas pani kierownik zakładu konserwacji malarstwa i rzeźby polichromowanej, żebym został właśnie w tym zakładzie.

W którym momencie w ogóle zaświtała myśl, że wybór studiów to był dobry strzał?

- Kiedy byłem na pierwszym albo drugim roku i już wybrałem specjalizację, to wiedziałem, że to jest to, co chciałbym robić.

I tak wszedł Pan cały w konserwację.

- Tak wszedłem, ale czy cały to chyba nie.

Uznaje Pan życie pozazawodowe?

- Ależ oczywiście. Chociaż powiem pani, że to wielkie szczęście, jeżeli można robić to, co się lubi…

I jeszcze za to płacą.

- I jeszcze za to płacą. I tak rzeczywiście jest w tym przypadku. Mogę powiedzieć, że jestem trochę szczęściarzem, bo rzeczywiście robię to, co lubię. Poza tym zawsze uważałem, że konserwacja, ale i sama możliwość obcowania ze sztuką, postrzeganie jej zupełnie w inny sposób jest fantastyczne.
prof. Dariusz Mariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

prof. Dariusz Mariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Jest Pan takim trochę niespokojnym duchem, bo gdybym miała wymienić wszystkie Pana funkcje w różnych organizacjach, stowarzyszeniach, chociażby Rada ds. Estetyki Miasta, którą Pan zawiesił… Tak na marginesie, już ją Pan odwiesił?

- Nie, na razie rada jest zawieszona. Nikt się specjalnie z urzędu z nami nie kontaktował, to może jest to niepotrzebne ciało.

Zawieszenie może trwać w nieskończoność?

- A tego to nie wiem. W każdym razie jako rada, czyli te 10 osób, jesteśmy oczywiście chętni do działania. To nie jest tak, że my się obrażamy, tylko po prostu w pewnym momencie trzeba trochę sprawy postawić twardo. To nie jest moja decyzja, to decyzja wspólna. My po prostu spotkaliśmy się, mówiąc kolokwialnie - obgadaliśmy sprawę i stwierdziliśmy, że właściwie, jeżeli mamy walczyć i się podkładać, a potem jeśli coś będzie nieudane, to będzie najprawdopodobniej od razu hejt i nam będzie się dostawało, to chyba nie ma sensu. Mnie najbardziej zdziwiło też, jak niektórzy zaczęli snuć swoje wizje dlaczego my się zawiesiliśmy i od razu była odpowiedź - bo prawdopodobnie mural, który został wybrany jest naszą porażką. Tak gdzieś usłyszałem, chodzi o ten mural, który będzie najdłuższy w Polsce, na ul. Kujawskiej. Rada w tym specjalnie nie uczestniczyła, bo w pracach komisji uczestniczyli również urzędnicy miejscy, a ja byłem przewodniczącym tego gremium. Rzeczywiście wybraliśmy to, co wybraliśmy. Można oczywiście zawsze powiedzieć, że można było wybrać coś lepszego, tylko, że nic ciekawszego i spełniającego nasze oczekiwania nie było. Każdy zawsze może się do czegoś doczepić, a ja nie lubię krytykanctwa, jeżeli ktoś rzeczywiście uważa, że coś jest złe, to niech zaproponuje coś lepszego. Obszarów do funkcjonowania w mieście jest bardzo dużo i naprawdę jeżeli są takie osoby, które mają pewne pomysły, to myślę, że mogą je zrealizować.
Jeden z ulubionych obrazów prof. Markowskiego - „Pejzaż” Józefa Rapackiego, olej na płótnie (1918 r.). Fot. Nadesłane

Jeden z ulubionych obrazów prof. Markowskiego - „Pejzaż” Józefa Rapackiego, olej na płótnie (1918 r.). Fot. Nadesłane

A u Pana jest taka potrzeba brania udziału w różnych ciałach, gremiach?

- Ostatnio córka podesłała mi taki test i wyszło, że jestem z punktu widzenia intelektualnego – ekstrawertykiem.

Ma Pan intelektualne ADHD?

- Możliwe, że mam, ale to nie jest tak, że się wybieram do tych wielu gremiów.

A zdarza się Panu powiedzieć „Nie”?

- Oj zdarza się, ponieważ nie można być wszędzie. To jest najgorsze co może być, jeżeli będę starał się być we wszystkich gremiach. Bardzo często dokonuję takiego rozważania, kiedy pojawia się kolejna propozycja. Staram się wtedy usiąść, bardzo często dzielę kartkę przez środek i szukam plusów i minusów. Jak to będzie funkcjonowało, na ile to mi może przeszkodzić w moim poukładanym życiu. Pewnych funkcji w dzisiejszych czasach na pewno bym się nie podjął. Powiem wprost, nie chciałbym być dziekanem, bo sytuacja wiemy jaka jest, jest trudna pod każdym względem. Jeżeli ktoś lubi sprawy urzędnicze i lubi się zakopywać w tych różnych drobiażdżkach związanych z funkcjonowaniem uczelni to okej, ale mnie to nie jest potrzebne. Często wolę mieć swój święty spokój i niekiedy usiąść np. z książką przy kawie lub z lampką ulubionego wina i pomyśleć czy pomedytować.

Zobacz także

Paweł Poszytek

Paweł Poszytek

Anita Lipnicka

Anita Lipnicka

Wojciech Kwapisz

Wojciech Kwapisz

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Marek Kaliszuk

Marek Kaliszuk

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Maciej Figas

Maciej Figas

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę