Bartosz Kownacki
Michał Jędryka: Proszę powiedzieć, na czym polega praca w tym zgromadzeniu i jaka jest rola tej instytucji w codziennym funkcjonowaniu Sojuszu?
Bartosz Kownacki: Jest to, powiedzmy, ciało polityczne afiliowane przy Sojuszu Północnoatlantyckim. Zgromadzenie przedstawiciele parlamentów poszczególnych państw członkowskich, spotykają się na sesjach i dyskutują na tematy związane z bezpieczeństwem, czyli można powiedzieć: przygotowują podłoże polityczne do decyzji Sojuszu, bo Sojusz oczywiście jest Sojuszem militarnym, ale w takich państwach jak Polska, Stany Zjednoczone – państwach demokratycznych po prostu, przecież to politycy podejmują decyzje. I te decyzje w jakimś sensie przygotowywane są właśnie w tych ciałach politycznych; te ciała zabierają głos i później – w pewnym oddaleniu, w dalszej konsekwencji – te decyzje przekładają się na decyzje poszczególnych ministrów, a w konsekwencji – decyzje wojskowych.
Można powiedzieć, że takie ciało w momencie pokoju jest mniej istotne, tak jak i Sojusz pewnie odgrywa mniejszą rolę – choć zawsze ważną – ale w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa, tak jak to było w okresie zimnowojennym, i tak jak to jest od co najmniej roku, w momencie realnego zagrożenia wojną, kiedy obywatele państw członkowskich giną w wyniku działań rosyjskich – sytuacja w Przewodowie chociażby jest tego przykładem – to takie zgromadzenie polityczne ma ogromne znaczenie.
Ono ma ogromne znaczenie głównie z tego powodu, że my patrzymy na naszą perspektywę bezpieczeństwa, z punktu widzenia Polski, tego, które państwa są zagrożeniem dla nas, jak to wygląda, jak należy na nie reagować. Co zrozumiałe, w Sojuszu Północnoatlantyckim są państwa różnej części chociażby Europy, które mają różną perspektywę...
No właśnie...
Inaczej patrzą na kwestię bezpieczeństwa Włosi, Hiszpanie, inaczej jeszcze Francuzi, a inaczej Polacy. I to jest bardzo ważne, żeby na forum politycznym – bo to jest miejsce – nie sztab generalny i dowództwo NATO, tylko właśnie ciało polityczne, przekonywać do swoich racji, argumentować swoje racje, przekonywać pozostałych członków Sojuszu do tego, że te kwestie bezpieczeństwa z naszej perspektywy mają rację. My oczywiście to robiliśmy przez lata, ale to nie do końca było słuchane przez inne państwa, bo nie było takiego widocznego agresywnego działania Rosji.
A jak ocenia Pan stan przekonania innych krajów? Bo na przykład czytam, że były wojskowy Wesley Clark krytykuje państwa zachodnie za zbyt skąpe dostawy broni dla walczącej z Rosją Ukrainy. On jest byłym dowódcą NATO w Europie i komentując decyzję o przekazaniu przez rząd Wielkiej Brytanii ciężkiego uzbrojenia, zwłaszcza czołgów i mówi: to jest za mało, to jest zbyt skąpo.
Zdecydowanie za mało i ja tę ocenę podzielam, natomiast jeżeli chodzi o państwa członkowskie, jest różna perspektywa, dlatego, że też i zagrożenia są różne. Chociażby nasze doświadczenia z ostatniego szczytu w Madrycie pokazywało, że ta nasza perspektywa – z dzisiejszego punktu widzenia – fundamentalna, ale na przykład Hiszpanie czy Włosi mówią: ale pamiętajcie także o zagrożeniach związanych z Afryką, oczywiście też spotęgowanych przez wojnę na Ukrainie, bo chociażby dostawy żywności i to, co jest z tym związane, czyli migracja z tamtych państw, ale to powoduje też zagrożenie stabilności państw afrykańskich, i zagrożenie migracją z tamtej strony. Warto tego wysłuchać, przekonując oczywiście do naszych racji. One bym powiedziałbym są dzisiaj w większości państw słyszane, zrozumiałe (…).