Robert Kwiatkowski
Michał Jędryka: Pozwolę sobie zapytać chyba trochę prowokacyjnie, bo zobaczyłem dzisiaj na czołówce „Rzeczypospolitej” taki tytuł: „Pauperyzacja bogaczy”. Okazuje się, że w tych trudnych czasach – bo one dla całego świata są trudne, przecież jest wojna, jest kryzys ekonomiczny – Bill Gates traci 106 miliardów dolarów, Elon Musk traci 129 miliardów dolarów, jest jeszcze paru innych bogaczy, którzy tracą miliardy dolarów. Socjalistę chyba powinno cieszyć, że tak spłaszcza się ta struktura, prawda?
Robert Kwiatkowski: Być może, ale wie Pan, oni tracą to tylko w artykułach redakcyjnych i na antenach rozgłośni radiowych, ponieważ to jest majątek ulokowany głównie w akacjach tych spółek, które oni kontrolują. Jeżeli mamy do czynienia z bessą, a taka była koniunktura na rynkach amerykańskich – te akcje są ulokowane na giełdzie nowojorskiej – to ogłasza się wielkimi tytułami, że zubożał Bill Gates czy Elon Mus o ileś miliardów. Za chwilę, jak zmieni się kurs akcji Tesli czy Microsoftu, to okaże się, że oni się wzbogacili – to bez znaczenia. Oni majątek mają w tym, co kontrolują, w przedsiębiorstwach. To tylko tyle.
To może bliższa koszula będzie ciału, jak przyjrzymy się, co mówi prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys: prognozy gospodarcze na przyszły rok są takie, że najtrudniejszy okres w gospodarce będzie mniej więcej do kwietnia i wtedy będziemy mieć spowolnienie gospodarcze i cały czas wysoką inflację. Sądzi Pan, że tak rzeczywiście będzie, że ten kwartał, który nadchodzi, będzie tym najgorszym kwartałem dla Polaków?
Jedno, co pewne, to to, że sytuacja z kwartału na kwartał się pogarsza. Czy ten trend się odwróci już w drugim kwartale – nie wiem, życzyłbym tego sobie, ale mamy wszyscy, Panie redaktorze, w pamięci ten słynny „płaskowyż Glapińskiego”, czyli wykres inflacji, który zdaniem prezesa NBP miał być na stałym wysokim poziomie – tymczasem okazało się, że z miesiąca na miesiąc inflacja niestety rosła. Oby tak nie było ze wzrostem gospodarczym, oby to odbicie przyszło jak najszybciej. Jak gospodarka hamuje, to wszyscy odczuwamy, a że inflacja rośnie, widać zwłaszcza po cenach artykułów spożywczych, energii i tak dalej, i tak dalej.
Oby to było w miarę „płytkie” i w miarę krótkie. Oby przynajmniej drugie półrocze przyszłego roku było w granicach choćby powolnego, ale wzrostu gospodarczego.
Mamy 29 grudnia, to jest prawie że koniec roku. Zawsze to skłania do pewnych podsumowań i spojrzenia w przyszłość. Mamy przed sobą kolejny rok, który pewnie nie będzie zbyt optymistyczny, wojna na Ukrainie trwa, chociażby dzisiaj kolejny atak rakietowy, kolejne wybuchy w Kijowie i Lwowie. Mamy przed sobą prawdopodobnie kolejny rok wojny i zaangażowania bardzo intensywnego w pomoc Ukrainie. Jak Pan sądzi, czy Polacy będą dalej chętnie pomagać uchodźcom, pomagać narodowi ukraińskiemu w walce? Czy tutaj należy się spodziewać się przełomu w tej sprawie czy raczej kontynuacji?
Niestety kontynuacji. Mam nadzieję, że Polacy tak, jak okazali, tak będą okazywać wielkie serce potrzebującym tzn. uchodźcom z Ukrainy, bo przemawiają za tym nie tylko względy humanitarne, ludzkie, ale też interes narodowy – nie bójmy się tego słowa. Po prostu Ukraińcy walczą w pewnym sensie także za nas, bo Rosja ujawniła po raz kolejny swoje bardzo agresywne oblicze. Kwestionuje nie tylko istnienie państwa ukraińskiego, ale i ukraińskiego narodu i zmierza do zniszczenia, a my nie powinniśmy – my, Zachód, jak to się ładnie mówi, państwa Unii Europejskiej, państwa skupione w sojuszu NATO, nie powinniśmy na to pozwolić, stąd wsparcie zarówno tych, którzy walczą na froncie, jak i tych, którzy uciekają przed bombami, jest naszym obowiązkiem (...).