Andrzej Walkowiak
Gościem „Rozmowy dnia” był Andrzej Walkowiak z Partii Republikańskiej. Rozmawialiśmy o weekendowym kongresie programowym tej formacji.
Michał Jędryka: Za chwilę będziemy rozmawiać o kongresie programowym Partii Republikańskiej, który odbył się w miniony weekend, ale od kilkunastu godzina cała Polska żyje czymś innym – przegraną z Francją. To okazja do refleksji – Pan również był sportowcem, pełnomocnikiem prezydenta ds. sportu, w Waszym ugrupowaniu jest minister sportu… Proszę powiedzieć, czego brakuje polskiej piłce nożnej?
Andrzej Walkowiak: Myślę, że rzeczywiście mamy mnóstwo indywidualności, wspaniałych, utalentowanych piłkarzy, bardzo dojrzałych, natomiast ciągle brakuje nam sposobu na zbudowanie zgranej, dobrej drużyny. Widać było, jak w przebiegu tego turnieju zaczęliśmy bardzo źle, byliśmy określani, że gramy „antyfutbol”, a już po kilku meczach zostaliśmy obsypani pochwałami, że była to dobra drużyna, która potrafiła w wielkie zakłopotanie wprawić Francuzów, którzy są typowani jako przyszli mistrzowie świata. Być może brakuje nam odpowiednio wcześniejszych cykli szkoleń dla kadry narodowej, aby ta drużyna już od pierwszego spotkania mogła być zgrana.
Czyli dobrzy zawodnicy, kiepska drużyna…
Dokładnie tak do wygląda.
Przejdźmy do polityki. Kongres programowy Partii Republikańskiej odbył się w miniony weekend. Można powiedzieć, że był trochę spóźniony, odbył się około roku od powstania partii.
Tak, ale był to czas na budowanie struktur, swojego potencjału, był to czas na wytyczenie dobrej linii programowej i też czas, w którym część naszych czołowych polityków zasiadła w rządzie, więc musiała poświęcić się pracy rządowej, budowaniu obozu Zjednoczonej Prawicy, na pewno nie był to czas zmarnowany. Kongres wprawdzie po roku, ale po tym roku mamy już jako partia-sojusznik wiodącego podmiotu, Prawa i Sprawiedliwości, mamy swoje osiągnięcia, zarówno polityczne, legislacyjne, jak i społeczne.
Sama obecność premiera na Waszym kongresie chyba świadczy o tym, że Prawo i Sprawiedliwość poważnie traktuje swojego koalicjanta.
Tak, był premier, był prezes Jarosław Kaczyński i obaj chwalili nas za umiejętność dobrego funkcjonowania w obozie Zjednoczonej Prawicy – czyli za to, że jesteśmy podmiotem lojalnym, twórczym, i nie nadmiernie krytycznym. Jesteśmy dobrym spoiwem w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy.
„Nie nadmiernie krytycznym”, więc jednak trochę krytycznym jesteście.
Oczywiście, że tak, jednak czymś się różnimy – w ogóle na tym polega fenomen prawicy, tego oczekują nawet wyborcy – bo polska prawica jest bardzo zróżnicowana, więc dyskusja wewnątrz prawicy jest. Chodzi tylko o to, żeby ona niekoniecznie przybierała formę ostrego sporu politycznego właśnie w takich, a nie innych warunkach zewnętrznych, które dzisiaj mamy – jesteśmy państwem przyfrontowym, mamy też zaciekle zwalczająca nas, totalną – jak ona sama siebie określa – opozycję, więc warto demonstrować pewną spójność, żeby wewnętrzna dyskusja nie przyczyniała się jednak do osłabienia obozu rządzącego – w tak dramatycznych i trudnych okolicznościach (...).