Sławomir Sadowski
2022-07-07
Gościem „Rozmowy Dnia” był dr Sławomir Sadowski, politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Tematami dyskusji były rozszerzenie NATO o Finlandię i Szwecję, pomoc Ukrainie oraz wywołana przez ukraińskiego ambasadora w Niemczech sprawa wzajemnych polsko-ukraińskich krzywd z kart naszej historii.
Marcin Kupczyk: Zamiast „finlandyzacji”, o której marzyła Rosja, dochodzi do „natoizacji” części naszego kontynentu, czyli zupełnie nie pomyśli Władimira Putina. Szwecja i Finlandia niebawem wstąpię do NATO, co ma zwiększyć bezpieczeństwo krajów bałtyckich. Morze Bałtyckie, jak mówią specjaliści, stanie się morzem wewnętrznym NATO. Również polscy politycy twierdzą, że to zwiększa bezpieczeństwo naszego kraju.
dr Sławomir Sadowski: Zwiększenie potencjału Sojuszu, zwłaszcza na północno-wschodniej flance NATO, to jest domknięcie układu geopolitycznego na terenie Europy. Jest to niewątpliwie zwiększenie potencjału, chociaż tak naprawdę największą korzyść z tego wynosi przede wszystkim Finlandia i Szwecja, które wchodzą w skład tego najpotężniejszego systemu militarnego świata.
Kraje demokratyczne, kraje bogate, z dość dobrą armią, niewielkie, nieludne, ale potrafiące się w razie konieczności obronić. Tak chyba mówią wszyscy.
To jest jedna sprawa, a druga rzecz, to jest kwestia wprowadzenia dodatkowego potencjału. To są państwa o niezwykle innowacyjnych gospodarkach, znajdujące się w pierwszej piątce najbardziej innowacyjnych gospodarek świata. Ich przemysł zbrojeniowy jest naprawdę wysokiej jakości, więc to jest dodatkowy element i utworzyły się tutaj pewne elementy współpracy bałtyckiej. Natomiast jeżeli mówimy jeszcze o kwestii geostrategii, to warto podkreślić, że jednym z istotnych celów polskiej polityki w tym zakresie było niedopuszczenie do tego, żeby Rosja wróciła jako ważny gracz na Morzu Bałtyckim. Dzisiaj to jest w zasadzie całkowicie wyeliminowane, ma dwa niewielkie dojścia do Bałtyku.
Niedawno zakończyła się międzynarodowa konferencja w szwajcarskim Lugano, której tematem miało być zastanowienie się jak można by pomóc Ukrainie po wojnie, tymczasem wicepremier Piotr Gliński, który był przedstawicielem Polski w Lugano mówił że w kontekście wsparcia Ukrainie liczą się czyny a słowa. Przyznał, że aby mówić o realnym wsparciu wschodniego sąsiada, trzeba teraz szczególnie dostaw broni na Ukrainę i to dużo dobrej broni. Wicepremier Gliński mówi tak: „Słyszałem deklaracje wielu krajów, o których skądinąd wiemy, że nie za bardzo pomagają Ukrainie. Ukraina potrzebuje dużo nowoczesnej broni. Takiej pomocy, jakiej by potrzebowała ciągle nie ma”. Zdaniem naszego ministra to dobrze, że są organizowane takie spotkania jak w Lugano, ale od słów potępienia rosyjskiej agresji trzeba przejść wreszcie do czynów. „Sankcje powinny być skuteczne, nie piękne słowa przy ładnej pogodzie nad alpejskim jeziorem” jak powiedział, tylko faktycznie czyny. Wołodymyr Zełenski przez połączenie wideo mówił do uczestników konferencji w Lugano, że odbudowa Ukrainy to jest zadanie dla całego świata, a obecny na tym spotkaniu premier Denys Szmyhal potrzeby Ukrainy określił na 750 mld dolarów...
Ja bym nie był takim optymistą, jak prezydent Zełenski i Ukraińcy. Świat bardzo często obiecuje w czasie wojny, a potem niekoniecznie z tego wynika. Pamiętamy oczywiście plan Marshalla, ale wojen w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat było wiele. Kto dziś pamięta o tym, że trzeba odbudować Jemen, gdzie wojna skończyła się dzień przed agresją Rosji na Ukrainie? Nikt się tym w ogóle nie interesuje, prawda? Zrujnowana jest Syria, więc oczywiście trzeba pomóc Ukraińcom, natomiast czy świat będzie chciał? To zupełnie inna historia (...).
